Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

ograniczają mnie możliwości

słabnę od opcji - nie przetwarzam

jak michael douglas w upadku

tak ja - już nic nie muszę

 

wyjdę

i obym nie miał dokąd pójść

 

minę

światła przedmieść 

smród zbezczeszczonych pokarmów 

na tyłach supermarketów 

zwątpienie chrześcijańskich demokratów

kontent liberalnego neodarwinizmu 

wszystkie izmy 

wszystkie śmy

wraz z ostatnim krokiem

który postawię na asfalcie 

ze wstydu i winy 

wypróżnię się

 

w śpiewie wiatru 

odnajdę historię

upoi mnie deszcz

słońce wygładzi 

chorą skórę

 

ufność 

pokładając w nogach 

i zmysłach

stanę się na powrót

częścią

 

będę obejmował drzewa 

i rozmawiał ze swoimi braćmi 

 

Edytowane przez Lahaj (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jak dla mnie, całkiem ciekawa dawka ironii. Nie wiem, czy tak miało być, ale uśmiech jest :-)) Pozdr. :-)

Opublikowano (edytowane)

@Pia u mnie wszystko jest trochę autoironiczne ;-)

no dobra 

może trochę przesadzam ale lubię

ironię a w szczególności autoironię jako 

takie „zawsze tu i teraz”

oczywiście coś zyskujesz coś tracisz 

dystans który zyskuję oddala mnie od przezywania na 100% 

pozdro

 

Edytowane przez Lahaj (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...