Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Osiedlowe Krzesełko Elektryczne


Dekaos Dondi

Rekomendowane odpowiedzi

10.1.2020→Jak to dobrze, że ilość wyświetleń.

nie musi oznaczać ilości→przeczytań.

Poniższy tekst, absolutnie na taką ilość nie zasługuję.

Chyba tytuł robi swoje:)

––––––––––––––––––––––––––––––––

 

 

Można czytać całość→od lewej.

Lub 1  i  2 →osobno.

Na smartfonie się miesza.

 

Tekst  sensem źrenic przesadnie nie razi. Taka prawda:)

                           1                                                                       2

 

wyszedł z pustej polany o świcie-----------------jeszcze było prawie ciemno.

znosił drewno z różnych stron---------------------nie zważał w którą stronę idzie

potykał się o różne przeszkody--------------------przewracał swoje ciało wiele razy

aż nagle napadły go kurczaki-----------------------upadał ale wstawał i szedł dalej

walczył do ostatniego pióra-------------------------aż nagle wilk pogryzł mu tyłek.

podskakiwał jak czubaty kogut--------------------bolały go obydwa pośladki

mimo odniesionych ran zabił drób---------------przekupił bestię kurczakami

została z nich cała kupa kości----------------------pióra wymienił na drewno

skończył wędrówkę bo miał co trzeba---------chciał zbudować maleńki domek

kościane ozdoby na wszystkie okna------------to było jego wielkim marzeniem

zaczął stawiać ściany na leśnym runie---------przegonił go nagle niedźwiedź

szukał miodu w pobliskich dziuplach-----------zjadł przy okazji resztki kurczaków

pragnął nabrać wzmożonych sił do pracy-----po beknięciu zaczął budować chatkę

lecz musiał uciekać przed dużym yeti----------jakoś nie mógł dokończyć swego dzieła

zwiewał szybciej bo jakby tego było mało----dopadło go stado rudych zwierzątek

dziobali go żywi krewni kurczaków---------------włochaty zad obsiadły wesołe wiewiórki

krasnale rzuciły w niego muchomorem--------widziały jak spada kapelusz na jego łeb

leśniczy dał mu oremus za taki wygląd--------misio wyglądał durnowato i radośnie

lecz w nagrodę za całą wesołą imprezę--------wynajął firmę budującą drewniane domki

kazał pomalować drzewa na żółty kolor--------ponadto złapał wredną  szarą bestię

ustawił piękny rynek na środku osiedla---------usmażył yeti na  krzesełku elektrycznym

 

Edytowane przez Dekaos Dondi (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jan_komułzykant

Rzeczywiście. Tytuł sielsko - anielski.

Chciałem dać→Krzesełko →ale byłby za bardzo... nachalny.

Prawie jak reklama. Dlatego złagodziłem przekaz:)

@Krakelura

No to fajnie. Dzięki. Jak już wspomniałem wyżej, z tytułem miałem nie lada problem:)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jan_komułzykant

"Osiedlowe Koło Zamachowe" → zaiste zacny dualizm.

Zamachowe postępu... lub inne, tyczące relacji międzyludzkich:)

U nas w miasteczku na rynku jest takie krzesełko, ale cóż.. to już nie ta realizacja tradycji co kiedyś:))

 

 

@Krakelura

To fajnie, że fajny tytułu. Dzięki z tego tytułu ślę:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A więc usiądź tu. Wskazuję gestem puste krzesło. Przy stole. Przy tym stole z uschniętą różą w wazonie pękniętym na wpół.   Za oknami wiatr szeleści i szumi.   Snuje jakąś opowieść pośród drzew.   Pośród drzew rozchwianych w szpalerze.   Wśród topól, kasztanów…   Wśród nocy…   W pustym pokoju słońce wiszącej lampy. Zakurzone, szklane klosze z cmentarzyskiem czarnych much.   Wiszący nade mną ciężar śmierci. Nad nami.   A więc siada na krześle.   Otwiera usta, jakby chcąc coś powiedzieć.   Chwilę się zamyśla. Zamyka je znowu. Zaciska mocno, ukrywając wzruszenie. Tak, jak się widzi kogoś bliskiego po wielu latach.   I nic.   Jedynie szum dojmującego milczenia białej ciszy.   Zdawać by się mogło, że nie ma tu nikogo. Bo to prawda. Albowiem prawda. Tylko głód wyobraźni owiewający pajęczyny na jakichś nachyleniach ścian, załomach, mansardach, nieskończonych amfiladach pokoi oświetlonych kinkietami świec…   Ale mówi coś do mnie. Mówi zbudzonym cichością głosem. Takim płynącym z daleka rzeką czasu.   Niedosłyszę. Albowiem zagłusza go piskliwy szmer wzburzonej we mnie krwi.   A więc mówi do mnie, poruszając bladymi jak papier ustami.   Wyodrębniam ze słuchowych omamów niewyraźne słowa.   I próbuję ująć jej dłoń, którą trzyma na stole przy talerzu z okruchami czerstwego chleba.   Dłoń aż nazbyt chudą, aby mogła należeć do świata żywych. Doskonale nieruchomą.   Nie mającą już tego blasku, co kiedyś.   Kiedy skupiam się w sobie, aby jej dotknąć, cofa ją nieoczekiwanie.   I patrząc się na mnie tym wzrokiem wyblakłym śmiercią, mówi szeptem, nie-szeptem, głosem jakimś dalekim: „Wybacz, synku, ale mogę tobie usłużyć jedynie wspomnieniem”.   I nie mając czasu obrócić wzroku, tylko patrząc się nieruchomo jak kamienne popiersie – rozpływa się wolno w tym deszczu wirującego kurzu.   W melancholii, w bólu nieistnienia.   Mamo. Mamo! Ja wtedy śpiewałem ci kołysankę, wiesz? Tutaj i tam. Nad szarą, lastrykową płytą.   „Wiem, synku, wiem…”.   Poczekaj! Chciałem cię jeszcze tyle…   Odwracam się, ockniony krótkim skrzypnięciem podłogowej klepki. I znowu.   Jakby ktoś na nią nadepnął nieświadomie.   Jakby od czyichś kroków.   Omiatam spojrzeniem pustą otchłań smutku.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-03)    
    • Macanie świata chwilą, a każdy wydech jest tak czy inaczej ostatnim, każdy wdech pierwszym – wiedziano o tym 40 tys lat temu, przechowali Eskimosi, zresztą w Genesis mowa o tym samym... Więc pierwszy do mnie mówi, drugi z tym "zapachami ze wspomnień" mniej, bo nie bardzo lubię słowo "wspomnienia" nie posiadając żadnych miłych...    Pozdrawiam :)    
    • Ładne te słowa. Kiedyś zwierzęta także padały, nie tylko w rzeźni. Dawne czasy wyczarowałaś, bardzo ładne.  :-)
    • @Nefretete Przy każdym odczytaniu tych, co wydają  się zrazu wiele nie kryć odkrywa się. Potem wrócę jeßcze. Pozdrawiam :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Odpowiadam: 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...