Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Powierzchnię podłogi zakłóca delikatna szata wirujących śnieżynek. Nieustannie zmieniają swoje położenie, lecz wiele z nich wędruje do innego świata, zamieniając się w wodę. Wewnątrz jest nieco cieplej. Od strony wejścia widać ciemniejsze smugi. Wiatr nawiewa nieustannie maciupeńkie krainy śniegu. Niczym pies pasterski, zagania zimne owieczki do niewiele cieplejszej komnaty. Niektóre osiadają na meblach niczym srebrzyste gwiazdki.

Tyle, że zimne. Na tym odludziu, nawet pasują.

 

Drzwi są otwarte. Zlodowaciałe. Ruszyć się nie mogą, żeby chociaż poskrzypieć zawiasami o swoim uwięzionym losie. Ale z drugiej strony, przed kim miały by się żalić? Przecież już nikt nie słucha.

Nawet bałwan, który stoi na zewnątrz.

Blisko niego, na oblodzonej gałęzi, siedzą dwa kruki. Nie mają zamiar odfrunąć. Czekają.

 

Na progu, w okowach futryny, przycupnęła figurka. Gdyby nią popukać o drewniane boki, można by usłyszeć głuche stukanie. Nie cała jest otulona: gęstą śnieżną poświatą. Tu i ówdzie, widać trochę kolorów. Jakby chciała zapomnieć o tym, co przed chwilą nastąpiło, w jej smutnym świecie. Najbardziej przygnębiający jest fakt absolutnego bezruchu oraz otwarte oczy, niczym zepsuta migawka aparatu fotograficznego, która już nigdy nie zaprosi obrazów, by zagościły w krainie matrycy.

 

Dziecko jest zamrożone. Odczuwało zimno tylko na początku. A później... mroźne powietrze, utuliło niewielkie ciałko, w kołysce błogiego odpływania. Niektóre śnieżynki przysiadły na powierzchni ust, które jeszcze tak niedawno zadawały pytania, mówiły słowa, których nie chciano słuchać. Aż wreszcie zamilkły na zawsze. W szklistych, martwych oczach, odbija się światło.

 

{Jakiś czas temu}

 

– Jesteś naszą największą zakałą i zmartwieniem. Masz siedem lat, a rozumu tyle, co w psiej kupie . Same utrapienie z tobą. Czy kiedykolwiek zmienisz swoje postępowanie? Dasz nam trochę radości?

– Ależ tato...

– Cicho bądź. Jestem twoją matką i myślę tak samo jak twój ojciec. Sprawiasz nam same kłopoty. Jesteś nieusłuchana, bezczelna i masz sieczkę w głowie, zamiast rozumu. Czy ty w ogóle pojmujesz, co do ciebie mówię? I nie patrz tak na mnie, tym swoim tępym krowim wzrokiem. Przyrzeknij poprawę, bo dostaniesz po dupie.

– Słuchaj co matka mówi. Widzisz ten pasek na ścianie?

– Tak... ale ja nie wiem, co to jest sieczka. I nic złego nie zrobiłam.

– Nie wiesz co to: sieczka? Dobre sobie! Nie dosyć, że jesteś jak jesteś, to jeszcze sobie żarty stroisz ze swoich rodziców? Za chwilę wyjeżdżamy. Jakiś czas nas nie będzie. Zostaniesz za karę sama w domu.

– Za jaką karę?

– Za jaką karę? Co to w ogóle za pytanie? I nie dłub w nosie, bo ci ten paskudny palec utniemy i wyrzucimy przed dom, żeby zamarzł.

– Co ja takiego złego zrobiłam?

– Jeszcze się głupio pytasz? Drzwi nie będą zamknięte na klucz. Nie chcemy, żebyś siedziała jak we więzieniu. Może ktoś cię odwiedzi i rozumu nauczy. Z ciebie przy każdej sposobności, świrnięty bachor wyłazi. Aż przykro patrzeć. Jeszcze nam oczy wylecą od twojego widoku.

– Nic ze mnie nie wyłazi i nie chcę zostać sama. Będę się bać.

– Przestań pyskować! Możesz sobie nie chcieć, ale zostaniesz.

 

Siedzi na progu kiedy odjeżdżają. Ma wrażenie, że nie ma dla niej miejsca w domu. Natłok myśli, strasznie ją gnębi i przytłacza. Nie bardzo wie, za co jej tak nie lubią. Czuje się odtrącona i niepotrzebna. Macha im ręką bardzo długo, chociaż zupełnie niepotrzebnie. Nawet nie spojrzeli w jej stronę, by zobaczyć jak im kiwa na pożegnanie. Nie zdają sobie sprawy, że przegapili ostatnią szansę, by zobaczyć ją żywą. Jest coraz dalej od nich, chociaż siedzi ciągle w tym samym miejscu.

 

Rodzice odjechali, ale chłód ich serc pozostał. Na pewno nie cały. Bo wtedy by po nią wrócili. Ale w dostatecznym stopniu, by zacząć przeobrażenie w coś na kształt: człowieka. W mroźną mgłę o ludzkim kształcie. Dziewczynka nie odczuwa lęku i chłodu. Chociaż wokół jest zima, powietrze nie jest aż tak mroźne, a ona ma na sobie odpowiednie ubranie. Patrzy ciekawie na dziwną, migotliwą postać, która przy niej siada i ją przytula. Słyszy jakby słowa:

– Nie siedziałbym przy tobie, gdyby nie wieczna zima w sercach twoich rodziców.

 

Po jakimś czasie owa postać wstaje i zaczyna wolno spacerować wokół budynku.Temperatura powietrza diametralnie spada. Wszystko wokół zaczyna nagle zamarzać. Ból i łzy zostają zamrożone, a myśli które tak bolały, zatrzymują się w pół kroku i tak już zostają, niezdolne do zadawania ran. Dziewczynka przestaje cierpieć.

 

Dziwny stwór, zamienia swoją mgłę w zwykłego bałwana i zaczyna cierpliwie czekać, by móc powrócić jeszcze bardziej zimny, w to samo miejsce, które niedawno opuścił.

 

*~?

Policja została zawiadomiona przez przypadkowego turystę, jakiś czas później, kiedy aura się zmieniła i było o wiele cieplej. Znaleziono martwe dziecko, siedzące na progu. Ciała rodziców leżały przy ścianie. Sztywne i zamrożone. Kruki stukały dziobami po ich szklistych oczach.

Została jeszcze jedna zagadka do wyjaśnienia. Część ziemi nadal pokrywał zlodowaciały śnieg. Wyryte były na nim: dwa duże serca. Wewnątrz nich, wyrosły wiosenne kwiatki. Niektórzy w utworzonym kształcie, widzieli małe serduszko.

Sprawiało wrażenie... jakby chciało coś powiedzieć... lub już powiedziało.

 

 

 
Opublikowano

Smutne opowiadanie 

Trochę mi moje dzieciństwo przypomina ... jakoś tak zlodowaciałam 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • czy zdążymy  się poznać    zabiegani  nie tylko za kasą    rower  kuchnia  fitness  siłownia  tańce  kółko fotograficzne  poezja   i praca praca połyka  ogrom czasu    widzimy się często  ale czy zdążymy  się poznać    jesteś taka... a ja ...   cóż o sobie wiemy... czy to wystarczy  aby RAZEM TRWAĆ WIEKI    12.2025 andrew  Sobota, już weekend   
    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...