Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Schowałam na strychu
mój najlepszy wyjściowy uśmiech.
Chodzę od sumienia do sumienia,
nikogo nie zastałam.
Panie, zaczynam sen
od środka, na czole perlą się niewinnie
kryształki strachu.
Wyjmuję znikąd
napoczętą nadzieję, wypłowiała miłość
czai się pod oknami;
nagle zrobiło się czarno i parno.
„Skąd tyle snów
w naszych wspomnieniach?” – pyta
przypadkowy przechodzień.
„Pora przedzierzgnąć się
na stronę światła”.
Dusza suszy się
na sznurze, ze wschodu sypią komety.
Przeobrażona w milczenie, wygrzewam
pustkę ciała
w cieniu ognia. Kiedy już umrzesz,
przyjdź
i o wszystkim opowiedz.
Znów brodzę w odmętach wiary,
nie wiem, czy właściwie wybrałam.
Dręczą mnie przerysowane słowa, kiedy szukam
znamion Twojego nieistnienia.
Odliczam niepokorny puls,
Bóg czai się w kuchni, za kredensem;
dotąd prowadzi czarna róża wschodu?
Odmierzam paciorki łez, przepadła z kretesem
jeszcze jedna wieczność.
Za Twoją duszą czai się przysięga –
zeschnięte resztki
złudnego listu.
Rozczaruję się, jeśli pokażesz mi,
w którą stronę rozrasta się
Twój cień.

Opublikowano

Końcówka tego wiersza mogłaby z powodzeniem tworzyć odrębną miniaturę 

Bardzo mi się podoba :-)

Opublikowano

Podoba się bez wersu z czarną różą wschodu, zobacz nawet nabrałby dynamiki:

 

"Odliczam niepokorny puls,
Bóg czai się w kuchni, za kredensem;
Odmierzam paciorki łez, przepadła z kretesem" 

 

Mz to dużo lepszy tekst niż ten przedostatni. Możliwe, że spędzilaś z nim więcej czasu

jeśli tak to było warto 

Dostałem serce 

Po czym odebrano mi serce 

Życie... ;-)

Opublikowano

Bardzo dobry tekst. Jest jak opowieść.

 

Podoba mi się to, że wprowadzasz wiele różnych motywów ale nie przypadkowo. Łączą się ze sobą i przeplatają zgrabnie jeden w drugi. To sprawia że czyta się lekko, pomimo że utwór jest poważny. 

 

I jeszcze jeden plus za język - bardzo poetycki.

 

pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...