Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Dnia pewnego na spacerze

Widziałem dziewczynę na rowerze 

Jechała szybko w stronę plaży 

I miała piegi na swojej pięknej twarzy 

Pomyślałem co za fajna dziewczyna 

Ale miała ze sobą syna 

 

Pobiegłem za Nią

By porozmawiać z piękną Panią 

Gdy ją dogoniłem 

Od razu się przedstawiłem 

Na to ona odpowiedziała

Cześć jestem Marta

Zaprosiłem ją na ławkę 

I zaproponowałem dziewczynie kawkę 

 

Kiedy już się poznaliśmy

Piękny dzień ze sobą spędziliśmy 

Byliśmy razem na spacerku

I zjedliśmy po eklerku

 

Miała długie kręcone blond włosy

W parku było słychać różne odgłosy

Widziałem że dziewczyna trochę się bała

Bo ze strachu omal nie zemdlała

 

Marta na twarzy zrobiła się blada

Tak się dzieje jak ktoś w przebraniu na Nią wpada

Przyniosłem jej wodę i parę ciastek

Okazało się że ma cukru spadek

 

Następnie odprowadziłem ją do domu

Nie pozwolę skrzywdzić jej nikomu

Poczułem że chyba na Niej mi zależy 

Bo dbam o Nią jak należy 

 

Po jakimś czasie poznałem jej rodzinę

Byłem umówiony z Martą za godzinę 

Chciałem zrobić na nich dobre wrażenie 

A ma to dla nas bardzo duże znaczenie

Edytowane przez Kamil Jankowski (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wersja AI.    Utkana z siniaków, idę jak ktoś, kto zapomniał, że kiedyś tańczył.   Kolana pamiętają kamienie, dłonie – ciężar bez imienia.   W świecie, gdzie blizny nie pasują do sonetów, próbuję wymyślić lekkość:   czy to gest? czy krzyk? czy może pozwolenie, by ziemia mnie chwilę niosła?
    • Jakże doceniam chwile spokoju, które mnie czasem łapią za gardło, bo dla mnie spokój jest wart zachodu, jakby wartościa był nieprzemijalną. Wzrusza mnie kiedy spokój dotyka łagodną dłonią ramienia duszy. Codzienność w niebie się wtedy mieni. Nic więcej nie chcę - pancerz się kruszy.   XxxxX     Spokój czasem dusi mnie ciszą, a wtedy wiem – warto żyć dla tego ciężaru.   Gdy dotyka ramienia duszy i codzienność mieni się jak szkło w słońcu, pancerz pęka  
    • Fajne jak duchy przeszłości. 
    • widzisz te oczy i czytasz jak przydaje intuicja się nie myli - tak, to ona   wiesz dlaczego cię mdli i unosi - tak nie czułeś żadnej więc pożądasz   t e g o   języka   wchodzi w ciebie od nowa   oblepia rozpychając naskórek rośniesz i bez dotyku  gotowy   tęskniłeś   zwinnie  dobiera maskowanie sprawdza jak - przereagujesz (?)   lecz rozpoznasz zmętniałą aurę - skręca się i wycofuje   liczysz pętle i zapominasz o prostych   ***   ja? chyba umiałabym zważyć (mówią, że wszystko można     jeśli w imię miłości)   lecz kiedy powtarza bierz mnie wypalona z kiepem w dłoni od środka podeszła żółcią - odrzucam   współczucie   w źrenicach toczy się czysta przegrana kroku nie może zrobić w a r u j e   tam, gdzie wystarczą słowa wierzysz, że mogą być - doczekanym cudem   pod koniec drży krztusząc się płaczem   "jedyne co chciałam   ja...ciebie naprawdę"   przechodzi, a za nią echo domawia:   przez dni i noce na służbie   będziesz mi nieustannie i nawet chwili nie dojdziesz   *** tylko czy jeszcze rozumiesz?    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...