Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
czerwień zachodu
wydłużyły się cienie
staruszków w parku


[Piotr Mogri]

1) czas teraźniejszy wg mnie lepiej wprowadza w nastrój dobiegania
do kresu dni, np:

zachód słońca -
mój cień rośnie
z każdym krokiem

[Origa/tł.G.S.]

2) inwersja i inne takie, gdy nie dają efektu zaskoczenia, są
wg mnie niepotrzebne. Mówiąc o efekcie zaskoczenia mam
na myśli ostatni wyraz utworu, np.

czerwień zachodu
za staruszkami w parku
ich długie cienie

Tu "inne takie" ;-) to "ich" zamiast bezpośrednio "cienie staruszków".
Niestety, bez "ich" mogą powstać nie takie skojarzenia jak trzeba.

Ostatecznie, radzę jeszcze dopracować utwór,

albo:

czerwień zachodu
cienie staruszków rosną
................

albo

czerwień zachodu
cień {kogoś} wydłuża się
................

Już nie wspomnę o tym, że obserwacja powinna być godna zapisania
jej w formie haiku lub czegoś haiku-podobnego. To, że cienie wydłużają się,
to dopiero 2/3, góra 12/17 haiku ;-) {Patrz przytoczony utwór Origi}.

zachód słońca -
cień starca znika
w cieniu dębu


Pozdrawiam,
Grzegorz
Opublikowano

Większość uwag ma dość indywidualny charakter polegający na odmiennym postrzeganiu świata wedle własnej wrażliwości.
Z jedną twoją uwagą muszę się zgodzić w stu procentach - czas teraźniejszy jest znacznie bardziej na miejscu. Wahałem się jedynie jeżeli chodzi o ten element.
wydłużają się/wydłużyły się Reszta utworu musi pozostać niezmienna. :)

czerwień zachodu
wydłużają się cienie
staruszków w parku

pozdrawiam serdecznie
Piotr

Opublikowano

Rzeczywiście, nastrojowe haiku nie musi być gęste, ale wg mnie "park"
jest zapchajdziurą, dobry byłby na początku, ale nie na końcu
utworu - w najważniejszym miejscu haiku.
Czy zamiast "staruszków w parku" nie zastanowiłbyś się nad mniejszą
zapchajdziurą: "pary staruszków"? Ponadto "Cienie staruszków w parku"
("...pary..." zresztą też) to wbrew pozorom bardzo zagmatwana jak na
haiku konstrukcja.

Pozdrawiam,
Grzegorz

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Park w tym przypadku nie jest zapchajdziurą. Rzeczywiście był park, byli dziadkowie i był krwawy zachód. Widzę, żeś bardzo wymagający :).
Idąc za radą jednego z nauczycieli haiku można pokombinować z formą aczkolwiek mam ogromny sentyment co do pierwszej wersji jako, że jest to jeden z pierwszych moich utworów.

park miejski/park w centrum miasta
cienie staruszków rosną
z zachodem słońca

pozdrawiam serdecznie
Piotr
Opublikowano

Autor najpierw widzi, potem opisuje. Czytelnik odwrotnie. Niektóre zwroty
przy pierwszym czytaniu bardzo zgrzytają. Np. cienie mogą być [u]na[/u] czymś -
na alejce, na ścianie, na śniegu, a dopiero to coś może być gdzieś - [u]w[/u] parku,
w kościele, w pokoju... W Twoim utworze, pominięcie "na {czymś}" tworzy
(przynajmniej w odbiorze jednego czytelnika) kuriozalną sytuację - "w parku"
odnosi się tylko i wyłącznie do staruszków, nie do cieni *) - nie jest (poprawnym)
dopełnieniem orzeczenia.
Gdy czytelnik już widzi obraz, często zapomina o pierwszym wrażeniu, wrażeniu
zgrzytu. Też o tym zapomniałem, ale przypomniałem sobie, gdy szukałem
argumentacji do przeniesienia parku w inne miejsce utworu.
Podkreślam - zgrzytem jest cały zwrot "wydłużają się cienie staruszków w parku",
a nie jego składowe.

Podobnie jest w Twoim haiku o wiewiórce:

"... wiewiórka w koronach drzew
patrzy..."

Gdyby nie "patrzy" wszystko byłoby dobrze - czytelnik pomyślałby o czasownikach:
biega, skacze itp. Ale w tym przypadku - zgrzyt: jedna wiewiórka w bądź co bądź
wielu miejscach. Można oczywiście tłumaczyć, że drzewa... itd, ale po co? Sytuacja
jest naprawdę bardzo podobna - "w koronach drzew" nie jest (prawidłowym)
dopełnieniem orzeczenia "patrzy".

Cała ta gadka o dopełnieniach ma na celu pokazanie, że mówię poważnie. Nie dlatego mi
coś zgrzyta, ponieważ dopełnienia i te sprawy... Może nawet źle to wytłumaczyłem, ale to
nie zmienia faktu, że zgrzyta mi i już. A nie lubię, gdy zgrzyt nie pozwala mi się delektować
obrazem.

A obraz mi się podoba. Wg mnie powinieneś sobie stworzyć prosty szkic,
(prosty wcale nie oznacza pozbawiony elementów zaskoczenia, paradoksu itp.)
a dopiero potem go podmalowywać, tj. tworzyć 5-7-5 ;-)

zachód w parku
na alejkach rosną
cienie staruszków


Pozdrawiam,
Grzegorz

*) "wydłużają się cienie staruszków w parku" nie odczytuję jako:
{na alejce} w parku wydłużają się cienie staruszków
lecz jako
wydłużają się cienie {tych} staruszków, {którzy chodzą po alejce} w parku

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...