Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ballada o Jasiu Wędrowniczku


Jan Paweł D. (Krakelura)

Rekomendowane odpowiedzi

Mu dała matula sandały nadziane

nadzieją na rychłe wprożenie.

A zżuł mu sandały żwir ścieżyn pokrętnych,

i zdrożył na bezchwał siwizny.

 

A gdzieżby – na pniu wierzby

duszę odprzedał za buty,

za spodnie na gniezdne wygody.

Moc ludzi rozdeptał na czarcich ciżemkach,

i szczerby jął suszyć na technowirówkach.

 

A w oknie matuli łkała żarówka.

 

Lux kurwie grosiwo w woń paliw przemieniał,

plastikiem palemek ocieniał Wanessy –

- na sikor złoty jak kość rozszarpywał,

śniegowy bałwanek rozbielał mu ścieżki,

w mroczności lepliwe jak guma się wpuszczał.

 

A w oknie matuli łkała żarówka.

Aż ojczul zaprożył w apartamenta

i tętna u syna pod piersią nie wyczuł.

Zbierała bieliznę nadobna Wanessa,

i załkał „Jaś Wędrowniczek” z piersiówki.

 

A w oknie matuli ścichł płacz żarówki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...