Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Żużel z róż wetrzyj w mózg


Rekomendowane odpowiedzi

Na cóż zdrażać między noże?

Język strugam w międzynoże,

by postrużył jak najdłużej

w tej podróży w żar i róże,

w kręte skręty jak sprężyny,

serpentyny – w żar dziewczyny!

 

A któż już tu nurzał berłem?

Któż wynurzył z różu perłę?

Któż skroś róż już dróżkę przetarł?

- arcy zbój i łotr minetaur!

A nuż dziś już w róż zaprożył?

A nuż łeb mi oporożył?

 

Anioł stróż na straży róży

nużby służbą się przysłużył,

i wyprożył za próg wraży

żarką chuja chuć bez twarzy,

z żarem źrenic grzałby grzmotem

w węża żądz i w wór niecnoty!

 

Lecz gdy żar rządz stróża grzeje,

w złoże różu gdy nadzieję

wnurzyć ma się najprzepastniej,

skąd wystruża słodko kwaśne

źródło różu i żar pasie,

czyż ze stróżem nożem żgać się?

 

Mam-ż indyczo się nagrdyczyć?

Frontem w front mu wyindyczyć?

Mam-ż pazurzo w krtań się wpławić?

Mam-ż sopranem bas doprawić?

Z rodzyn wetrzeć blask w czuprynę?

Z dżemu wąs pod nos mu przypiec?

 

Mam-ż płaszcz z pierza uszyć sobie?

Czyż mam-ż pierzem spuszyć pościel?

W spuchłym łbie – grzać wina galon?

Z skrzydł anielskich - odrzwia w salon?

Obów z skóry, z kłów klamerki,

aureolę kuć w fajerki?

 

Toż wykwity! Psycho-kwiaty!

Godne miękkich ścian i kraty!

Toż młyn mózgu grzmi jak żarna,

zgrzyta czaszki szew gdy ziarna

żarnych różów w żużel ściera –

- nim w gruz wgrurzę, w garść się zbieram!

 

Wetrę żużel z róż w mózgowie,

grzdylem grzańca grzmotnę k-sobie,

źrenic świdry w czaszki czernie

wświdrzę wskroś aż czerń rozrzednie,

poszarzałe mżąc o świcie

morze zjawi się prześwitem.

 

Wolno welon różu wsączy

w sine niebo młode Słońce,

rozprostuje rzęs swych szprychy,

jasno rzuci okiem cichych

blaszek srebrnych trzos o wodę,

jak na chustę tchnącą chłodem.

 

Edytowane przez Krakelura (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

doceniam poczucie humoru, jest kilka ciekawostek, ale minetaur bije wszystko na... głowę? ;)))

 

 

Nie podobają mi się za to nieuzasadnione zwroty, takie jak:

 

 

z skrzydł, z skóry, bo powstały chyba w celu utrzymania rytmu.

 

 

Ale całość czytało się przyjemnie.

 

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar Chyba to o mamach?  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Ja akurat nie piszę fantastyki, nawet bym nie potrafił. Nie mam zresztą takiej potrzeby. Tylko o tym co sam przeżyłem materialnie lub duchowo lub bliskie mi osoby doświadczyły.
    • gdybym potrafił jak nie potrafię skraść letnim brzaskom ptasie szczebioty z kredką do oczu zielonych barwień i flakonikiem woni lipcowych   a nocom w pełni tym lunatyczkom co nad dachami wśród snów się snują by blaskiem sierpnia móc się zachłysnąć uszczknąć co nieco na jesień burą   to rozmazanym dniom listopada gdy już nadejdą spłakane szare mógłbym makijaż słońcem nakładać z tych wykradzionych tak płochych marzeń   i porwać ciebie w mój świat w błękicie byś była kwiatem a ja motylem i razem z tobą nim się zachwycić lecz wyobraźni czy masz na tyle
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Kocha nie kocha lubi szanuje wróżba witkami los dwojga splata spadają listki snując fabułę płacząca wierzba zna przyszłe lata   Co komu jeszcze w gwiazdach pisane nim czas wysypie treść z piaskownicy na świat szeroki i pełen wrażeń między słowami naszej ulicy   Mała ławeczka pod jarzębinką korale drobną rączką zakryte odgadnij liczbę jeden do czterech odbierz całuski i baw się życiem       Na naszym podwórku wróżono z witek wierzby płaczącej, odrywając kolejne listki wraz z naprzemiennie wyliczanymi słowami z pierwszego wersu. Ostatni był wyrocznią. Na ławeczce pod jarzębinką zwyczajowo gromadziły się nieco starsze dzieci. Stare drzewo, pamiętające wiele pokoleń, rosło pod sporym kątem, tak że opadające gałęzie tworzyły coś w rodzaju domku chroniącego przed mniejszym deszczem lub letnim upałem. Zabawa nazywała się kotki(wierzbowe), lecz u nas ich rolę pełniły czerwone koraliki wiszące nad rozmarzonymi głowami. Dziewczynka ukrywała w dłoni sekretną ich liczbę, od jednego do czterech, a zadaniem chłopca było jej odgadnięcie. Gdy mu się to udało miał prawo odebrać całuska.  
    • @aff no widzisz nie jest tak źle ze starym kredensem  Pozdrawiam Kredens nie taki znowu stary
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...