Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Gwiazdy nade mną - opowiadanie, które napisałem dla przyjaciółki


Halibal

Rekomendowane odpowiedzi

Całe moje życie to koszmar. Właściwie, to zastanawiałam się już wiele razy na tym by skrócić swą marną egzystencję, ale zawsze coś odwodziło mnie od tego pomysłu. Gwiazdy. To dzięki nim przetrwałam te osiem lat na ulicy, włócząc się i szperając w Moskiewskich śmietnikach. Moskwa to wielkie miasto. Tylko, że na każdym kroku spotyka się cierpienie i głód.
Ale gwiazdy potrafią zmienić wszystko. Dosłownie. Radzę się ich na każdym kroku. Kiedy spotkam innego włóczęgę, czy ktoś coś mi zaproponuje. One znają każdą odpowiedź. Dlatego wychodzę na dwór tylko w nocy. Mogę porozmawiać z gwiazdami i nikt mi nie przeszkadza.
Jednak pewnego dnia pewna osoba zakłóciła moją rozmowę z gwiazdą polarną. Szłam opustoszałą ulicą Moskiewskich slumsów w poszukiwaniu jakiegoś pożywienia. Gwiazdy mówiły, że je znajdę. Jak będę szukać tam, gdzie się szukać nie powinno. I natrafiłam na owiniętą w biały papier kromkę chleba. Leżała na progu jakiegoś bloku. Rozejrzałam się, a kiedy byłam pewna, że nikogo nie ma, podeszłam i chwyciłam kromkę. Gwiazdy mrugnęły do mnie. „Jedz. Przecież to pyszne.” Jak zawsze nie musiały mnie prosić, lecz kiedy podniosłam kromkę do ust, ktoś zawołał za mną. Odwróciłam się. Przede mną stał niewysoki mężczyzna ubrany w stare, brudne ciuchy.
-Nie jedz tego.- powtórzył
-Czemu? Prawo znalazcy.- odparłam. Czyżby ten facet chciał mi zwinąć posiłek?
-Najpierw się dobrze przyjrzyj.- powiedział tamten. Uśmiechał się zagadkowo. Spojrzałam w górę. Gwiazdy milczały.
-No dalej. Przyjrzyj się tej kromce.
Na pierwszy rzut oka była to zwykła kromka, lecz kiedy przyjrzałam się uważnie, dostrzegłam małe, zielone plamki. To nie była pleśń.
-Widzisz?- nieznajomy uniósł brwi w geście „a nie mówiłem? Zjadłabyś ten chleb i poleciała do swoich gwiazd. Na zawsze. One Cię okłamały. A ty głupia im uwierzyłaś.”
-Czemu mnie ostrzegłeś?
-Bo mam w sobie jeszcze trochę z człowieka.- ton jakim wypowiedział te słowa wskazywał na to, że naprawdę miał w sobie coś z człowieka. Ale takiego prawdziwego. Kochał bliźnich.
Odrzuciłam kromkę i podeszłam do niego. Nie ruszył się z miejsca. Patrzył w gwiazdy.
Świeciły jasnym blaskiem.
-Nie ufaj im bezgranicznie.- powiedział cedząc każde słowo.
-Czemu?- znów to pytanie. Jak można dwa razy wciągu krótkiej rozmowy użyć tego samego pytania?
-Bo one oszukują. Najpierw mówią Ci prawdę, ale potem...
Spojrzał na mnie jakby chcąc się upewnić, czy może mi zaufać.
-Ile lat jesteś włóczęgą?- pytanie poraziło mnie jak grom z jasnego nieba. On zapytał się o to, o co nikt nigdy nie powinien się pytać kogoś takiego jak ja!
Postanowiłam nie odpowiadać. Czy ten człowiek wiedział, że rani mnie do bólu?!
-Ja dwanaście. Żona wyrzuciła mnie z domu, kiedy powiedziałem, że nie zgadzam się z panującym u nas ustrojem politycznym. I że jestem przeciw wojnie na Kaukazie.
Kolejny grom. On mi wyznał coś, co musiało go wiele kosztować. Żaden włóczęga nigdy, przenigdy nie mówi takich rzeczy. Zaufał mi. I chciał, bym ja mu zaufała.
-Ja osiem.
Uśmiechnął się.
-Gwiazdy przywiązują się do tych, którzy ich słuchają. Tylko, że nie potrafią znieść wielkiej odległości, jaka je dzieli od tych, którzy im zaufali. I chcą zniszczyć tą odległość. Jeśli umrzemy, to będziemy tam gdzie one. Dla nich to nie jest złe.
-Na jakiej podstawie tak twierdzisz?
-A ta kromka chleba? Powiedziały, żebyś śmiało jadła, prawda?
-Da.
Spojrzałam w górę. Gwiazdy znów milczały. Czyli on mówił prawdę.
-Jak masz na imię?
-Michaił.
-Katia.
Nic, żadnego podania sobie rąk, żadnego gestu. Dwóch włóczęgów, którzy chcieli znać swoje imiona. I poznali je. Nic więcej.
Tylko, że on jakoś mnie przyciągał. Nie wiedzieć czemu chciałam by mówił coś do mnie, by podszedł bliżej...
-Znalazłem miejsce gdzie jest dużo jedzenia. I cicho. Pójdziesz?
-Czemu chcesz mi pomóc?- znowu użyłam słowa czemu. Dlaczego tak się działo?
-Bo tak jak ja, zawierzyłaś gwiazdom.
I widziałam, że musze mu zaufać bardziej niż on mi. Bo gwiazdy są dobre, a on był taką ludzką gwiazdą.
Poprowadził mnie przez całą ulicę. Potem skręciliśmy w stronę placu Lenina. To miejsce, o którym mówił znajdowało się niedaleko miejskiego śmietniska. Taka jama wyrwana w chodniku. Dość duża, by można tam się zmieścić. W kucki można by nawet chodzić. Pewnie był to wynik granatu rzuconego by uspokoić zamieszki.
Spojrzeliśmy na siebie, i wtedy zrozumiałam, że muszę być z nim. A gwiazdy będą nade mną. Będą czuwać, ale on nie pozwoli mnie zabrać. Bo on też jest gwiazdą. Gwiazdą, chodzącą po ziemi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezły tekst, ale trochę tu błędów niestety. Wybiorę chociaż kilka:

"Tylko, że " - bez przecinka

"Radzę się ich na każdym kroku. Kiedy spotkam innego włóczęgę, czy ktoś coś mi zaproponuje." - Co się dzieje kiedy spotykam innego włóczęgę? połącz to z pierwszym zdaniem bo tak to nie ma gramatycznego sensu.

Teraz już nie błędy ale zgrzyty (w moim subjektywnym odczuciu:)):

"-Nie ufaj im bezgranicznie.- powiedział cedząc każde słowo." To "cedząc" mi się nie podoba. Kojarzy mi się z bezwzględnym draniem, a nie dobrym człowiekiem, na jakiego stylizujesz bohatera.

"Da.
Spojrzałam w górę. Gwiazdy znów milczały. Czyli on mówił prawdę.
-Jak masz na imię?
-Michaił.
-Katia. " - po co te imiona? wolałabym, zeby bohaterowie pozostali anonimowi. Poza tym już napisałas/łeś, że akcja odgrywa się w moskwie. Po co to "da"? Jeśli piszesz po polsku, to po polsku. Takie wtręty z obcego języka mają sens tylko wtedy, kiedy jeden z bohaterów jest np. cudzoziemcem i chcesz oddać specyficzność jego mówienia. Tutaj to nie ma sensu.

Nie wyjaśniłaś motywu kromki. Co tam było? Trucizna? Gwiezdny pył? W tym wypadku niedopowiedzenie nie robi dobrze tekstowi, wręcz przeciwnie, zdradzenie tej tajemnicy mogłoby byc puentą tego fragmentu.

Ale ogólnie podobało mi się, chociaż prosi się to jeszcze o dopracowanie. Piękny motyw gwiazd, niejednoznaczny, oryginalny. Tylko dlaczego w Moskwie? Czyżby w Polsce było mało homelesów?
POzdrawiam, owocnej pracy nad następnymi,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, błędy może popełniać każdy. Przyjąłem twoje zastrzeżenia do wiadomości, ale pozwól że wyjaśnię ci kilka dorobiazgów.
Na początek powiem o "cedzeniu". To nie kojarzy się źle. Bohater mówi cedząc słowa bo nie jest do końca pewien z kim tak naprawdę ma do czynienia (to rosja. Każdy może być wrogiem nawet jak tak nie wygląda), poza tym chce zwrócić w ten sposób uwagę na to co mowi. To dość proste do rozpracowania.
Dalej, jeśli chodzi o kromkę to nie napisałem co się na niej znajdowało, żeby "podgrzać" atmosferę. Bawię się tu trochę czytelnikiem. Niech się zastanawia co to mogło być. Nich go to nurtuje. Jeśli widziałaś film "Powrót" to zauważysz, że taki element jest potrzebny. To opowiadanie niedopowiedziane i czytelnik (w moim zamierzeniu) będzie się zastanawiać, czy to coś na kromce będzie miało dalszy wpływ na losy bohaterów.
A Rosję na miejsce akcji wybrałem, dlatego że bieda, głód i ubustwo jest tam zastraszająco wielkie. To jakby hołd dla rosyjskich bezdomnych i włóczęgów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...