Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

O dwojgu można mówić 

tylko podniośle

Ordynarnie upadają oboje?

Stary poeta na dawnej lekcji rzekł:

Bóg kochanków rozgrzesza.

Rozmarzona licealistka

patrzy dumnie

stolicy apostolskiej w twarz

w twarzy ma: Tak, no i co?

jedna i druga

 

 

 

 

Edytowane przez Magdalena
przestawienie, rozwinełam o ostatni wers (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A mi się akurat to podoba. Pamiętam siebie z technikum ile było we mnie wyniosłości, ignorancji, pogardy itd... Dzisiaj widuję na przystanku młode dziewczyny, które podczas rozmowy wciąż są delikatnymi dziewczynkami, ale gdy przypadkiem bez podtekstu skrzyżują się nasze spojrzenia wyczuwam taki lekko ordynarny błysk pogardy - i bardzo dobrze. Dla mnie każda obca osoba jest równie aseksualna, ale dla większości facetów jest inaczej. Pozytywnie odbieram, że młode, piękne dziewczyny potrafią spojrzeniem powiedzieć potencjalnemu zbokowi "wyp...". Taka potencjalna licealistka mogła zgrzeszyć ze swoim rówieśnikiem, odczuwać wstyd pochopnej decyzji itd... ale wciąż ma prawo do swojej wyniosłości w starciu z resztą świata. Popełnia się w życiu błędy, które trzeba przemyśleć wewnątrz duchowo. Grunt by nie stać się niewolnikiem i nadal czuć własną wartość. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wybacz, mimo że rozumiem wiele to jestem twardym katolikiem. Sam mam na koncie tyle romansów, że mógłbym o tym książkę napisać. Bóg wybacza, ludzie nie koniecznie. To co jest grzechem (nawet kiedy sam to robiłem wielokrotnie) według mojej wiary zawsze będzie dla mnie grzechem. Jednak nie zamierzam nikogo umoralniać. Po prostu napisałem swoją opinię zgodnie ze swoim doświadczeniem oraz religijnym podejściem do życia (a w tym jest także miłosierdzie do każdego bliźniego). Zresztą jak powiedział św Augustyn "Kochaj i rób co chcesz". A jeszcze podkreślę swoją myśl cytatem z Biblii "Nie ma przeto usprawiedliwienia dla ciebie, kimkolwiek jesteś, człowiecze, który sądzisz; albowiem, sądząc drugiego, siebie samego potępiasz, ponieważ ty, sędzia, czynisz to samo."

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały... - powtórzyłam po kilku przepłakanych chwilach. - Ale jesteś, jaki jesteś! A jaka jestem ja? - zadałam sobie ni stąd ni zowąd właśnie to pytanie. -  No jaka? No? Chyba przestaję podobać się sama sobie... - zdążyłam mruknąć, nim sen mnie zmorzył.     W nocy przyśniła mi się rozmowa z nim. A dokładniej ta jej część, która w rzeczywistości się nie odbyła.     - Naprawdę zostawiłbyś mnie? - spytałam roztrzęsiona, po czym chwyciłam go za dłonie i ścisnęłam je mocno. - Mógłbyś mnie zostawiłbyś?! - powtórzyłam głośniej. Dużo głośniej. Tak głośno, jak chciałam.     - Rozważyłem to - w treść snu wtrąciło się pierwsze ze rzeczywiście wypowiedzianych zdań. - Ale  skrzywdziłbym cię, wycofując się z danego ci słowa. Więc - nie - ma - opcji, bo nie mógłbym! - senne wyobrażenie mojego mężczyzny dodało zdanie drugie z realnie wygłoszonych. - Chociaż może powinienem - kontynuowało twardszym tonem - bo przy naszym drugim początku postawiłem ci warunek. Pamiętasz, jaki. A ty co zrobiłaś? Nadużyłaś mojego zaufania i mojej cierpliwości, a mimo to nadal spodziewasz się trwania przy tobie.     - A i owszem, spodziewam się - senny obraz mnie samej odpowiedział analogicznemu wyobrażeniu mojego mężczyzny. - Spodziewam się jeszcze więcej: nadal zaufania i nadal cierpliwości. Mimo, że cię zawiodłam. Bo... - urwałam na chwilę, gdy senna wersja mojego em spojrzała znacząco. Jednak ciągnęłam dalej:    - Bo zasługuję na nie, a ty dałeś mi słowo.     - Zasługujesz, to prawda - senny em odparł bynajmniej sennie. - I zgadza się: dałem Ci je. Ale czy powinienem go dotrzymać? Postąpić w tej sytuacji zgodnie z zapewnieniem? A może właściwe byłoby zdecydować wbrew sobie? Może na tym wyszedłbym lepiej?     Uśmiechnęłam się.     - Może, może - odpowiedziałem. - Ale wiesz, że nie wyszedłbyś na tym lepiej, bo nie byłby to właściwy krok.     - Nie byłby? - mój śniony facet spojrzał sennym spojrzeniem. - Bo?    - Bo jestem właściwą dla ciebie kobietą. A ty właściwym dla mnie mężczyzną. Tylko?     - Tylko? - em popatrzył po raz kolejny. Trzeci. Tym razem pytająco.     - Tylko daj mi czas. To dla mnie ważne.      Rzeszów, 29. Grudnia 2025          
    • Napłatał: łatał pan.  
    • O tu napisali Milasi - panu to.    
    • Ulu, z oka kozulu.      
    • Elki pikle, tu butelki, pikle.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...