Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dawno, dawno temu żyła sobie wyjątkowo szpetna papuga. Była ona tak paskudna, że wszystkie zwierzęta, które spotykała mdlały z obrzydzenia. Można by mniemać, że zarówno z powodu swojej aparycji jak i ze względu na charakter wpływu wywieranego na otoczenie - było jej bardzo smutno i źle. Nie jest to jednak prawdą, bowiem jej wygląd zasadniczo nie zmienił się od urodzenia. Co nie tylko pozwoliło jej przyzwyczaić się do dźwięku spadających z drzew małp i ptaków lecz, uznawać ten stan rzeczy za najzupełniej normalny i głęboko typowy. Co więcej nikt nie mógł jej powiedzieć, że to właśnie z jej powodu, większość mieszkańców lasu cierpi na odnawialne wstrząsy mózgu, migrenowe bóle głowy, rozliczne złamania i obicia. Jej własna matka mdlała za każdym razem, gdy przylatywała do gniazda. Bez wątpienia było to rodzicielstwo półświadome, choć zapamiętałe. Wydawać by się mogło, że matka porzuci młode w obawie o własne życie. W sytuacji bowiem, gdyby dostrzegła swoją pociechę na kilka metrów przed doleceniem do gniazda, szok spowodowany tym wydarzeniem skutkowałby omdleniem. Papugi w takim stanie są wyjątkowo kiepskimi lotnikami. Mama papuga przekonała się o tym widząc swojego partnera godowego, pikującego z wysokości 30 m. na spotkanie dość twardej próchnicznej gleby. Nauczona tym doświadczeniem – na dziesięć metrów przed gniazdem zamykała oczy i leciała „na pamięć”. W momencie gdy czuła gałązki gniazda pod stopami, wiedziała, że jest już bezpieczna. Zawsze przed przylotem obiecywała sobie, że nie spojrzy na swoje dziecko. Chciała je jedynie nakarmić i odlecieć w gąszcz dżungli. W momencie jednak, gdy czuła ciepło jego ciała i łapczywy, wiecznie głodny dziób – zadawała sobie pytanie: Czy ono faktycznie jest tak szpetne? Potem jeszcze jedno: Czy miłość matczyna nie jest silniejsza od reakcji fizjologicznych? A przekonana o sile swego uczucia otwierała oczy i ...
Mdlała. Postronny obserwator mógłby stwierdzić, że dzieciństwo szpetnej papugi było ciągiem traumatycznych wydarzeń. To jednak nie prawda. Ptaki zazwyczaj nie spędzają wiele czasu ze swoim potomstwem. Karmią je jedynie i odlatują by poszukiwać pokarmu. Mama papuga spędzała dużo więcej czasu w gnieździe, co pozwalało jej pociesze nacieszyć się jej obecnością i zaznać matczynego ciepła. Odzyskiwała przytomność dopiero w nocy, gdy szpetna papużka spała już smacznym snem.
Podsumowując możemy powiedzieć, że wyjątkowo szpetna papuga miała całkiem przyjemne życie. Co prawda nie miała przyjaciół, nie miała jednak także wrogów. Czuła się w dżungli chyba najbezpieczniej z wszystkich jej mieszkańców. Cieszyła się więc beztroskim życiem, aż do czasu gdy postanowiła wybrać się nad strumień i spojrzawszy w lustro wody ...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta   Masz niebieskie baloniki?
    • @Rafael Marius w Sopocie też się pogoda popsuła. Szaro teraz i jakoś smutniej.
    • @Gosława Tak, o krokodyla lubych zawsze proszą, zawsze :)
    • @Rafael Marius mnie to nie pociąga, rzadko mnie interesuje czyjaś sztuka:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Mam ochotę polemizować z drugą strofą i indywidualizowaniem doświadczenia wspólnoty wiary, bo J. Ratzinger pisze o powszechności wpisanej w posłannictwo Jezusa, który dał nam od Boga modlitwę Ojcze nasz , wykraczającą swoim zasięgiem poza obręb gmin żydowskich, niesioną też innym narodom. Syn Boży stał się naszym bliźnim/ bratem po to, aby zniknęło wrażenie wyobcowania wobec Boga, istniejące dopóki nie zostajemy objęci jego zbawczą łaską. Sama istota ludzka jest jednak z natury relacyjna, a fałszywa autonomia może prowadzić do arbitralnych sądów i takie stanowisko jak w wierszu, że buduję kościół w sobie bliższe jest wierze protestanckiej niż katolickiej. Podoba mi się strofa trzecia z symboliką  góry/ skały, która u Ratzingera jest postrzegana dwojako, również jako nasza wewnętrzna wspinaczka do źródła. Tutaj szałas może też nawiązywać do Święta Namiotów, (gdy Bóg chciał chronić swój lud w czasie wędrówki), ale może też się odnosić do ubóstwa i marności jako wyznacznika pozycji wyjściowej dla zmagań z grzechem ( podłoże wulkaniczne sugeruje niepewność, pokusy, zawieruchę), albo może też ono być synonimem żyznego, bogatego w minerały  podłoża , czyli duszy otwartej na działanie łaski.  pozdr.     P.S.( Koment trochę mi się niefortunnie zredagował, sorry)…
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...