Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Chyba wiem :) Słowa, aby ożywić, i aby same stały się żywymi, muszą dotknąć głębiej - na granicy bólu.., muszą przedostać  przez nieczułą "skorupę" , ją przebić, "odkroić", dotknąć blizny na tyle mocno, by odezwała sią rana.., albo serca tak bardzo, żeby obudziła się miłość.. Zainspirowałaś mnie, chociaż nie jestem pewna, czy nie błądzę :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

dzięki :)

wiadomo, Żywe słowo to to, o które nam chodzi. Gdzie je znaleźć? Na pewno nie na powierzchni, gdzie pełno gładkości i tak zwanej proformy. A więc głębia, a więc rdzeń....

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Końcowa fraza jest ładna, ale nie bardzo wiem, do czego mam ją odnieść. 

do Żywego słowa :) (które jest też prawdziwym życiem)

 

co do enigmatyczności...to zawsze problem, jak dużo pokazać, bo wówczas może okazać się, że to już oczywista oczywistość ;)

 

początkowo miałam : niekoniecznie trzeba ich nienawidzić - by uzmysłowić, że chodzi o nienawiść (no, może nieakceptację ;)) do pustoty - też słów ale...odkroiłam ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Rozumiem. ale jak potrafisz "rozmawiać" z kotem i on Ciebie rozumie to znaczy że to jest porozumiewanie prawdziwe, rdzenne.

Zgoda, że szukanie rdzenia nie musi wynikać z nienawiści, ale czasem tak jest, że trzeba przez to przejść.

Dzięki za głos i kmnt :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Tak, tylko wtedy poznajemy siebie naprawdę. Ból wydaje się konieczny, ale on przemija :)

Życie bez bólu istnieje :) ale ból bez życia - nie! ;) więc życie wygrywa :)

Opublikowano

Problemem, jak zwykle jest granica wyrozumiałości, albo lepiej wytrzymałości. Przy rdzennościach zachodzić powinna właściwie prosta i najbardziej słuszna zasada - 1. pokora 2. dostosowanie. Niestety, mamy na to małą szansę (zwłaszcza między młotem i kowadłem) bo jak się dzisiaj okazuje, jest z tym nie po drodze, a bywa, że nawet w poprzek drogi, ale nie chciałbym za głęboko drążyć. Po co psuć innym przyjemność odczytywania.

Wiersz mi się podoba, bo stawiasz znaki, a nie drogowskazy. Znaki delikatnie prowadzą a nawet mogą łechtać próżność czytających, dlatego to "wiem, że wiesz" jak dla mnie jest i super znakiem i ostrzeżeniem, bowiem przekonanym, że już wiedzą, może się zdarzyć niespodziewajka, a szynel Poli okazać się może polem malin. Świetna puenta, szkoda tylko, że mało realna do spełnienia, I to nie jest tylko kwestia tępych narzędzi. :)

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dzięki za wnikliwy kmnt. Pokora jest konieczna ale nie rozumiana potocznie - jako chodzenie w przygarbie i ciągle przytakiwanie ale pogodzenie się z prawdą. Dostosowanie? Tak, ale do prawdy. Tylko co jest prawdą ..

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

rdzeń jest prawdą, każdy ja ma, tylko trzeba to i owo odkroić. Ale to już zawsze droga i praca indywidualna. Nikt tego za nas nie zrobi. Zdrówka

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pewnie niezbyt zrozumiale się wyraziłem, więc dokładniej - nie doradzam, ani nie pochwalam,

chodzenia w przygarbie, przytakiwania tym bardziej - o jak ładnie wyszło ;))

Przeciwnie - będąc w gościach dostosować się należy, ale oczywiście w przyzwoitych granicach, bez upokorzeń, poczucia niższości lub wyższości, rezygnacji z wszelkich wazelin itp. wymagań, z szacunkiem do kultury obowiązującej u "rdzennego". To samo powinno obowiązywać jednak w drugą stronę. Niestety, okazuje się, że są przypadki, kiedy to niemożliwe - bo cechy zachowań wpajanych od tysiącleci, a wyrażających pogardę do "pozardzennych" są silniejsze nawet od rozsądku, gdzie o pokorze absolutnie mowy nie ma. Jest za to "stosunek" wyrażany od lat i na każdym kroku - środkowym palcem :(

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Racja, są granice, ale to dobrze, to nam daje możliwość zachowania honoru - rozumianego nie jako ekspansji dumy, ego ale istnienia siebie bez wspomnianych przez Ciebie upokorzeń. Grzeczne obcowanie czasem jest niemożliwe a nawet niewskazane, bo tzw.druga strona domaga się :) (np. poprzez środkowy palec :))naszego odpowiedniego :) zachowania. Nie zawsze wskazane jest ignorowanie, niekiedy też potrzeba coś niecoś pokazać ze swej strony ;) Niby trudne to rozróżnianie jak i kiedy się zachować ale … "praktyka czyni mistrza" ;). Niekiedy intuicja podpowiada nam natychmiast co mamy czynić (bądź nie) a czasem trzeba dłuższych rozważań, jednak ja wierzę, że zawsze dostajemy odpowiednie warunki (czasowe, siłowe etc.) by się z tzw. problemami uporać.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Jacku, wtrącam się (bo jestem wtrącalska ;)), ale o czym Ty mówisz? Czy tu jest jakiś salon? Bo nie zauważyłam tu jakichś spektakularnych ochów i achów ani (jednakowoż) tylko i wyłącznie tzw. zjebki. 

Bądźmy rozsądni ;) i ześrodkowani.

Zdrówka 

 

(p.s. albo znów czegoś nie zrozumiałam :(…)

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Napominam do zasad, ponieważ to często jedyna droga, by w kulturalny i cywilizowany sposób dojść do porozumienia. Niestety, "niektórzy" zapominają o dyplomacji, czy choćby zwykłej przyzwoitości, czując się tak, jakby ich żadne zasady nie obowiązywały, bo sami dali sobie do tego glejt, a Świat przyklepał. Uwaga - mimo rzeczy, jakich doświadczyli w przeszłości, okazują "wyższość" na podobieństwo wszystkich swoich katów i ciemiężycieli. Cel tych zabiegów jest niestety tak jasny, że tylko słońce jest od niego jaśniejsze. A to już ma swoją wymowę.

Wracając na grunt portalowy - nie do końca masz rację, czasem ktoś zbyt grzeczny może wydawać się nieszczery, a wcale tak nie musi być. Coś, co czasem się "wydaje" nie zawsze jest prawdziwe - i działa w obydwie strony, pozytywną i negatywną. Bywa, że perła przed wieprza zdziała więcej niż cały naszyjnik przed chama z fakultetami :)

A tu masz dowód ;))

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dzięki Nata. Po Twoim "odkrojeniu" jest bardziej esencjonalnie. Jednak zostawię tak jak jest, bo chciałam zwrócić uwagę na potrzebę odkrajania tzw. peplania. Mówimy dużo i czasem o niczym (choć Ciebie akurat to nie dotyczy). Z drugiej strony...dlaczego nie pozwolić ludziom bawić się? Także słowami? Jeśli zabawa... jestem za. Ale jeśli demagogia.. to już nie :)

Zdrówka

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Tyle już otrzymałem od Ciebie wyjątkowych pochwał i komplementów… Jedne bardziej wyjątkowe od drugich... A każdy z nich jest dla mnie tak samo ważny i cenny… I każdy z nich motywuje mnie do dalszej pracy... Pozdrawiam Najserdeczniej!  
    • Świeżo upieczony Mroczuś, wygrzebuje gorącą tożsamość, z gorącego piekarnika drzemki. Odrzuca na boki: skrawki snów, ziewków, chrapków oraz resztki baranów, które z nadzieją liczył, licząc na normalny sen, jednocześnie podjadając cukrową wełnę.    Właśnie wypluwa, loczkowany, dławiący kłak (bo i taki trafił), kiedy to słyszy za sobą: sz sz sz – szurający szeleszczący szelest. Jako że na odwadze mu nie zbywa, spogląda żwawo za siebie, by zassać wzrokiem do łebka, nie wiadomo co jeszcze. Po chwili supełek tajemnicy zostaje rozplątany, a wyżej wspomniany, napuszoną przychylną ciemnością, spogląda ciekawie wokół, by wiedzieć, kto go zaszedł nieznośnie i niespodzianie od tyłu, zakłócając posenny spokój.     E tam! To tylko Wegejająg – rozważa przed chwilą obudzony, z wystającym z ust włosem i zawiedziony na pół gwizdka, gdyż na drugie pół, raduje umysł, że przyjaciel przyszedł. Zerka na przybysza z natrętną uwagą, gdyż ów nie wygląda tak jak zwykle. Ma trochę zdenerwowane spojrzenie, przeto lekkie lśnienie grozy, migocze zjawiskowo w gałkach ocznych, a z powiek zwisają sople podniecenia sytuacją.     Oprócz rzecz jasna zwyczajowego parasola, z całunem spokoju i przyszłych wydarzeń, wplecionego w odśrodkowe, podtrzymujące przęsła.      Wegejająg trzyma czaszę ochroniarza nad sobą, szóstą, owłosioną łapą. A zatem Mroczuś także zaczyna zwyczajową wymianę zdań, gdyż ma nadzieję, że w ten sposób załagodzi sytuację, balsamem fajnej rozmowy, tudzież fajnego słowa.      Nic dziwnego, wszak od małego krążą w nim słowotwórcze cienie przodków literatów, obytych w tradycji stosowania ciekawego słownictwa, zasianego na ziemi ojców i dającego jakieś tam plony, lepsze, gorsze i zupełne dno, po wsze czasy.      –– O! Pajączek. Raczej nie jestem zdziwiony, że cię widzę. Cóż mi powiesz tym razem. –– Nie nazywaj mnie pajączkiem, z łaski swojej. Jestem Wegejajągiem. Czy mam powtarzać przy każdej okazji, czemu? –– Jak najbardziej. To nasza odwieczna gra. Ja wiem, co powiesz, a ty udajesz, że nie wiem, co usłyszę. –– Miło, że pamiętasz. –– Mówiłeś to wczoraj, ale powtórz.      –– Parasol mam przeciwmuszny, by na mnie muchy nie leciały. Od jakiegoś czasu, przestałem pałaszować owadzie mięso. Chociaż przyznać musze –– Muszę, jak już. –– No tak. Wybacz. Przyznać muszę, że mam w spiżarce trochę wydmuszek, owiniętych pajęczyną, pomalowanych przeze mnie artystycznie, bym mógł zaimponować... –– Wiem. Pisankami. Faktycznie ładne. Masz talent. A teraz mów, czemuś taki spięty, po koniuszek odwłoka? –– A nie mogę kontynuować samochwały? Proszę? –– Nie możesz. Gadaj w jakiej sprawie przychodzisz. — No cóż…    Odwieczne: „No cóż z trzykropkiem.” Musi miecz. Jaki miecz? Co ja gadam. Mieć jakieś ważny problem w głowie, skoro użył tradycyjnego sformułowania, którego używa tylko w wyjątkowych sytuacjach. Doprawdy, wygląda na roztrzęsionego na sześć nóg, nie licząc parasola. Ciekawe, co go dręczy. Nawet strzelił wiązką pajęczyny w moim kierunku. To chyba pierwszy raz, za mojego żywota.    –– Drogi Mroczusiu.    No nie. Czyżby na zdrowiu podupadł. Żywię nadzieję z kubka optymistycznych myśli, że z jego umysłem wszystko po staremu. Czyli jak zawsze. Po raz pierwszy, tak do mnie czule zagadał    –– Powiem krótko. Musimy uratować Starego Marudę herbu Koślawy Świerk. Wiewiórki go atakują ze wszystkich stron oraz z pozostałych, uprzykrzając życie. Straszą rudymi futerkami, pomalowanymi na złowieszcze barwy oraz żołędziami pustymi w środku, w których wyskrobały wredne gęby, a do wewnątrz powtykały pijane świetliki i Stary Maruda ma halucynacje, że to jakieś trupoziemcy leśne lub coś na wskroś gorszego, spoziera z wnętrza ognistym, mrocznym wzrokiem.  –– No co ty mówisz Wege. –– Ano mówię, Mroczusiu. Żebyś wiedział. Na dodatek owe owoce Tłustego Dębu, mają na głowach pomarszczone czapeczki, a w każdej wściekły duszek lasu, razi złowieszczym spojrzeniem, gdziekolwiek spojrzy. Tylko że przeważnie spoglądają na Starego Marudę, a on ze strachu, już i tak ledwo zipie. A przynajmniej sprawia takie wrażenie. Czyli rozumiesz, trzeba mu pomóc. Przecież dobro wraca, więc wiesz. Warto. To znaczy nie aż tak interesownie chciałem powiedzieć, ale sam rozumiesz. Jaki grzyb, taka robaczywość.    –– Ty Wegejająg tak dla zysku, co? –– No nie. Gdzie tam, Mroczuś. Bredzisz. –– Może i bredzę, lecz odgonić nieznośne futrzaki trzeba. Ma już swoje lata, więc nie bądźmy przesadnie pamiętliwi. To nasz były przyjaciel. Chociaż po prawdzie jarzysz zapewne, co on wyprawiał za młodu, gdy jeszcze nie był z herbu Koślawego Świerka i jaki był naburmuszony, kiedy żeśmy mu przeszkadzali w gnębieniu zwierzyny, krzycząc, że jest ladaco i lump. A i tak połowę leśnych obywateli, wygnał swoim dowcipami. –– Raczej ich czynną realizacją. –– Przesadnie czynną. –– Powspominamy? –– Nie ma czasu. Biegnijmy w newralgiczne miejsce i przestraszmy wiewiórki, to mu dadzą spokój. –– Naszym widokiem? –– Chociażby. A co? Myślisz, że nie damy rady? Jesteśmy zbyt piękni?   –– Zbyt co? Niech spojrzę w toń kałuży. Damy radę. Bez obaw. Spoko Mroczuś. –– Och Wegejająg. Może rzeczywiście masz rację z tym dobrem. Gdyby do nas wróciło ze zdwojoną siłą. –– Och bez przesady Mroczuś. Nie wywołuj wilka z lasu. –– To niemożliwe. Ostatniego wygnał swoimi żartami. –– A czemu nas nie wygnał, skoro sprawialiśmy mu kłopot? Nie chciał, nie umiał? Albo Wiewiórek? –– Hmm… chcesz powiedzieć, że on z tymi… żeby nas... by mógł nadal. –– Co? — Nic. To by było zbyt pokręcone. Przegońmy wredne, namolne, straszące bestie –– wrzasnął Mroczuś, ni stąd ni zowąd.    *    Jednak nie wszystko poszło zgodnie z planem, chociaż Pomarańczowe Ciciki, dały się potulnie zastraszyć, nieco zawiłym widokiem. Przestały atakować Starego Marudę herbu Koślawy Świerk, a to dlatego, że uciekły spłoszone w knieje i tylko ruda poświata, prześwitywała jakiś czas, przez okoliczne krzaki. Lecz nawet ona drgała niespokojnie pomiędzy, aż w końcu licho ją wzięło.    A zatem Mroczuś i Wegejająg, powrócili do swoich miejsc, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, mając nadzieję, że dobro do nich powróci.    I faktycznie. Po jakimś czasie, dobro chciało do nich wrócić, tyle tylko, że było strasznie zmęczone, wycinaniem drogi przez głupawy tekst i nagle zboczyło, trafiając w niewłaściwe miejsce, zmieniając co nieco, na korzyść pomylonych adresatów, nie wiadomo z jakich dokładnie przyczyn.   Całe stado „włochatych, krwiożerczych pomarańcz,” miało wyśmienitą, dobrą wyżerkę. Mroczuć i Wegejająk, skończyli jako karma dla Wiewiórek.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Już w wielu miejscach brakuje, ale to nie nowość w sumie. Takie klęski już bywały w starożytności.     Bo tak im wygodniej schować głowę w piasek jak struś na pustyni.       Dziękuję. Mężczyzn wierzących to faktycznie niewielu jest. W mojej małej grupie w zborze jest 16 osób, a tylko 3 panów. Ostatnio bardziej się zaangażowałem, ale to wszystko niestety tylko online, bo w realu to ja nie daje rady.
    • @Robert Witold Gorzkowski Dziękuję uniżenie... Postaram się niebawem nadrobić zaległości w czytaniu Twoich wierszy...   @huzarc Ale my patrioci przenigdy na to nie pozwolimy... Pozdrawiam Najserdeczniej!
    • @Rafael Marius dobrze jesteś wychowany:) wierzący, dla mnie same zalety:) idzie klęska na świat, a ludzie nie są tego świadomi:) będzie brak wody itd. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...