Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Korponiebo


Rekomendowane odpowiedzi

Korponiebo

 

Najpierw powoli, jak żółw ociężale,

Ciężkie powieki podnoszą ospale.

Patrzą na budzik, pora niestety

Już się szykować. Mężczyźni, kobiety.

 

Szybko pod prysznic, orzeźwić się trzeba,

By być gotowym do korponieba.

Które wymaga, ale i płaci.

Spieszą tam biedni, także bogaci.

 

I zaraz kawa. Bez niej rodacy

Nie zaczynają żadnej już pracy.

Śniadania jedzą też jak szaleni,

Nie chcą do firmy przybyć spóźnieni.

 

Korpo wymaga, lecz dobrze płaci,

Przecież Polacy chcą być bogaci.

Chcą mieć mieszkania i samochody,

Ciuchy z najnowszej paryskiej mody.

 

Chcą na wakacje jechać w tropiki,

Mogą, gdy mają dobre wyniki.

Wtedy też limit jest kredytowy,

Karta w portfelu i problem z głowy.

 

Jesteśmy ważni, my to elita,

Nieraz dyrektor się z nami wita.

Rękę podaje na przywitanie,

Czasami pyta o nasze zdanie.

 

Lecz warto wiedzieć, co mówić trzeba,

Aby się dostać do korponieba.

Bo jedno słowo zanadto szczere

Może nam zniszczyć całą karierę.

 

A gdy wieczorem wracają z pracy

Upierdzieleni całkiem rodacy.

Wiedzą, że wcale nie było miło,

I że nie o to w życiu chodziło.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korpo jest specyficznym habitatem, podobnie jak jest takim partia polityczna, czy dawniej zakony rycerskie. Ma swoje zalety i wady. Można uczestniczyć w dyskusji, ale jak decyzja zostaje podjęta, trzeba ja realizować, nawet, jak jest się świadomym, że nie ma to sensu. Zawsze można odejść. Ma też swoje zalety, opisane w wierszu. Starałem się  to wyważyć, bo świat nie jest czarno - biały. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki. Trzeba mieć dystans do tego, a właśnie pisanie w tym pomaga. 

"Czasami pyta" od "czasem zapyta" się różni właśnie tak, jak napisałaś, z tym, że z mojego doświadczenia moi korposzefowie z centrali jednak czasami pytają i słuchają.  Oczywiście w każdej firmie jest trochę inaczej. Pracuję w nieco mniej zchierarchizowanej, więc jest łatwiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoje korponiebo to niezły satyraj, ale z puentą się nie zgodzę: coś mi się zdaje, że wcale nie wiedzą, że nie o to wżyciu chodziło - gdyby tak było ten młynek już dawno przestałby się kręcić, a skoro jest o czym pisać, znaczy że mieli.

 

Pozdrawiam.

 

PS. Polecam uszczknąć kawałek:

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Puenta jest pochodną istoty pracy w korpo personelu wykonawczego, od którego mało zależy, który musi się podporządkować i zapierdalać, walczyć, tak jak żołnierze podczas bitwy. Owoce i laury zbierają inni - managerowie, kierownicy, dowódcy itp.  O nich właśnie śpiewa wykonawca "galer".. W tle mojego wiersza też jest zapierdalanie i podporządkowanie się, stresy itp, i o to w życiu wielu ludziom nie chodzi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 lata później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A galareta; patera, laga.  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - fajnie że zajrzałeś - moje hobby to pisanie wierszy -                                                                                                         Pzdr.
    • Pewien Tatar w Tatarstanie, by być pewnym, że jest w stania, potrzebę nagłą podsycał viagrą i sztywny leży w kurhanie.    Ten kawaler, mieszkaniec Raciąża   już pięć razy na ślub swój nie zdążał,   bo w wigilię ślubu   odwiedzał  pięć klubów   i na dobę się w nicość pogrążał.                                                   
    • Samotność na balkonie, zimny wiatr, Papieros gaśnie – czy zgaśnie też świat? Pustka mnie trawi, wciąga mnie mrok, Czy znajdę siłę, by zrobić ten krok?     Zamknięty w sobie, na balkonie stoję, Styczeń mnie dusi, chłód przenika skroń. Papieros w dłoni jak płomień nadziei, Gaśnie – jak ja – w mroźnej zawiei.   Syn w pokoju – widzi, choć milczy, Czy się nie boi? Czy lęk go ćwiczy? Patrzy na ojca – na martwe spojrzenie, Czuje tę pustkę, czuje cierpienie.   Nie jem i nie śpię, a karmi mnie mrok, Już nawet kreska nie podnosi mnie stąd. Życia balans to linia, do śmierci krok, Jak to kusi, ten spokój – może zrobię to.     Samotność na balkonie, zimny wiatr, Papieros gaśnie – czy zgaśnie też świat? Pustka mnie trawi, wciąga mnie mrok, Czy znajdę siłę, by zrobić ten krok?     Butelka na stole – znów kusi mnie z bliska, Cisza jak nóż – tnie myśli z nazwiska. Rachunki jak kule, wbite w mój dzień, Nie mogę uciec, choć błagam o cień.   Pieniądze się kończą, do pracy nie chodzę, Przyszłość mnie ściska, to śmierci zimne dłonie. Wiem, że tracę grunt, rozpacz mnie chłonie, Co z tego? I tak każdy już zapomniał o mnie.   Później chociaż zapal znicz na tablicy nagrobnej, W twarz mi już nie spojrzysz, ale może będziesz spać spokojniej.   Nie skrócę tego piekła na ziemi, na życie się nie targnę, Ale nie mam już nadziei – powoli gasnę. Nie będę tchórzem, za bardzo synka kocham, Dlatego mokrą twarz każdej nocy w poduszkę chowam. Ja i tak już umarłem, tak tylko dodam, Wycierpię ile muszę, a później skonam.   Samotność na balkonie, zimny wiatr, Papieros gaśnie – czy zgaśnie też świat? Pustka mnie trawi, wciąga mnie mrok, Czy znajdę siłę, by zrobić ten krok?   Gdy dym się rozwiewa, zostaje ta pustka, Życie to gra – przegrana za krótka. Czy mogłem coś zmienić, cofnąć ten czas? Czy to ja zbudowałem ten martwy świat?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...