Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

chodzę nad dachami drapaczy  chmur

po wewnętrznej powierzchni  nieba

nie patrzę  za siebie ani w dół

przede mną słońce

właśnie dlatego

że mnie oślepia  

nie widzę nic oprócz niego

 

w kokardę wiążę koniec z końcem

wdycham zapach świeżego chleba

 

wokół  ślady stóp

nikogo nie spotykam

spóźniłam się

z moich snów

nie poczekałeś na mnie

znów

sami

chodzimy nad dachami

Opublikowano

Niezwykły... "Wewnętrzna powierzchnia nieba" kojarzy się z firmamentem. Ogromnie mi się podoba pomysł na wiązanie końca z końcem w kokardę. Może jak dobrze naciągnę końce - to i mnie się uda? :) Dodam jeszcze, że nie tylko Peelka spóźnia się ze swoich snów...

 

Pozdrawiam

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

... może się wygłupię, ale w tym fragmenciku, jest dla mnie niestylistycznie... tzn. wiem, o co 'biega', ale....

Wiersz ogólnie podoba mi się, fajny pomysł na.. przechadzkę po wewnętrznej stronie/powierzchni nieba....

W każdym razie, jedna wersja jest u góry, a ja, myślę, że pozwolisz, tak całość czytam....

Pozdrawiam i... wybacz mieszanie wersów.... :)

 

chodzę nad dachami drapaczy chmur
po wewnętrznej powierzchni nieba
nie patrzę  za siebie 
ani w dół
przede mną słońce

 

oślepia
nie widzę nic 
prócz niego

 

w kokardę wiążę koniec z końcem
wdycham zapach świeżego chleba
wokół  ślady stóp

 

nikogo nie spotykam
spóźniłam się
z moich snów

 

nie poczekałeś 
znów sami
brodzimy nad dachami . . . . . . . .żeby nie było, chodzę/chodzimy

 

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Nata bardzo dziękuję za komentarz,

ten fragmencik trochę w zamierzeniu dwuznaczny; dzięki za uwagi, Twoje spojrzenie bardzo mi się podoba, chociaż ja zostawiłabym "chodzimy" jako swego rodzaju zapętlenie,

serdecznie pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.
    • zabrakło czasu na zaraz ja chciałem ty się urwałaś
    • - Nie boję - powtórzył tym samym tonem. Tak samo spokojnym i równie zdecydowanym, wciąż trzymając moje dłonie w swoich. Wydało mi się, jakby słowom tym towarzyszył pomruk - bynajmniej łagodny, ale ostrzegawczy - nie kota, a co najmniej rysia. Jednocześnie odniosłam wrażenie, jakby moje palce znajdowały się w uścisku łap... przez chwilę czułam dotyk sierści na wnętrzach i wierzchu dłoni. Zacisnęłam powieki,  chcąc pozbyć się wrażenia. Ustąpiło momentalnie.    - Aga, wszystko w porządku? - dobiegł mnie głos Jerzego. Tym razem lekko zaniepokojony.     - Tak, tak... wszystko w porządku - potrząsnęłam głową, usiłując uśmiechnąć się doń uspokajająco.    - Zapytałem, bo zrobiłaś się nagle blada - powiedział, powoli przyciągając mnie do siebie i obejmując.     - Dzięki za troskę, nic mi nie jest - odparłam trochę szorstko.     - Skoro tak twierdzisz... - w jego tonie dało się wyczuć wahanie. Zdecydowałam się uciąć temat. Nie, żebym nie lubiła i nie potrzebowała jego troski i wsparcia. Ale po latach samotności odwykłam od tychże męskich w moim życiu: od ich regularnego doświadczania, a tym samym od przyjmowania. Zresztą mój były nigdy zbyt wiele mi ich okazywał: kiedy miałam przyzwyczaić się do tego, że ze strony mężczyzny są one po prostu normą?     - Jerzy, lepiej już pójdźmy - powiedziałam, chcąc ukryć przed nim wewnętrzną walkę. Mając złudną nadzieję, że uda mi się to. Jak wkrótce się okazało, gdy spojrzał na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem. Odruchowo uciekłam spojrzeniem, ledwie powstrzymując się od rzucenia uwagi, aby nie spoglądał na mnie w ten sposób. Kątem oka zobaczyłam, że odwraca wzrok. Odetchnęłam mimowolnie, uwalniając się z jego objęć. Ale pozostawiając w jego prawej dłoni moją lewą. Niech chociaż te pierwsze chwile będą jak najbardziej idealne! - pomyślałam. - Z możliwie najmniejszą ilością takich drobnych zgrzytów...     Uśmiechnęłam się do niego. Tak szczerze i tak naturalnie, jak tylko potrafiłam. Uśmiechem na tyle przekonującym, na ile tylko zdobyć się byłam w stanie.    - Wszystko w porządku... Jerzy - zapewniłam go. Chciane "najdroższy", pomimo starań, stawiło opór przed wyartykułowaniem.    - Chodźmy zatem - sięgnął po stojącą obok podróżną walizkę na kółkach. - Co powiesz na obiad w restauracji? W... - tu podał nazwę i adres.- To blisko, a pogoda wręcz zachęca do spaceru.     - Mam inny pomysł - odrzekłam, po raz kolejny tego dnia wahając się, wycofując wewnętrznie i zaraz po tym zdobywając na odwagę.    - Przedstawię ci Milanka.      Voorhout, 14. Marca 2025    
    • @Bożena De-Tre   Z literek powstaje życie.
    • Proza życia nie do powtórzenia jest-pomyślałam... no i dobrze że nie ma negocjacji.... .Życie to poemat......................może dlatego ''wczytuję się'' w Twój tekst i ''nowe'' się wyłania......i nie rozumiem ..przyznaję. @Bożena De-Tre Chyba bym ''uciekła''.....nie podpisując.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...