Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)
Pod błękitnym oceanem nieba,
po spokojnej i łagodnej fali,
płynie tratwa, a na niej rozbitek 
wznosi modły,  by ktoś go ocalił.  
 
Morze czyste i gładkie jak tafla, 
nie ma wiatru i słońce przygrzewa,
lecz nieszczęśnik się tym nie raduje,
bo z pragnienia i głodu omdlewa.
 
Słodka woda się dawno skończyła, 
w głowie obłęd zaczyna mu szumieć,
nieświadomy czy umarł, czy żyje, 
co się dzieje już przestał rozumieć.
 
Naraz Tryton się z morza wyłonił,
szybko wciągnął rozbitka pod fale,
tam go zmienił w pięknego syrena 
i swoim zięciem uczynił w chwale.  
 
Ja tam byłam, widziałam, słyszałam 
teraz wierszem to Wam opowiadam.
I cóż z tego,  że mi się to śniło?
Czy to znaczy,  że nieprawdę gadam?
Edytowane przez evicca (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Witam -  sny mają w sobie  to coś  co nie ulega  krytyce

Więc nie wypada wiersza ganić wręcz odwrotnie

za odwagę pochwalić.

                                                                                                       Dnie pełnego wrażeń życzę

Opublikowano

Ciekawa historia i ładnie opowiedziana. Wiersz bardzo dobrze się czyta, tym bardziej, że nie wiadomo, ku czemu zmierza... :) Szczęśliwy finał pokrzepia czytelnika.

Mam tylko małą uwagę: w ostatnim wersie czwartej zwrotki wyrównałabym liczbę sylab, bo wszędzie indziej jest równiutko.

 

A co do snów i antycznych inspiracji - dawno temu śniło mi się, że brałam udział w antycznej uczcie, którą wydawał Horacy dla swoich przyjaciół. To było niezwykłe doświadczenie. :) Zbyt mało jednak po tylu latach pamiętam, by napisać o tym wiersz... :)))

 

Pozdrawiam i życzę kolejnych fantastycznych snów! :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Czasem wiersz powstaje szybko i od razu wszystko gra. Innym razem niektóre fragmenty wymagają cierpliwego wygładzania... A czasem mamy tylko pół wiersza - a drugie pół czeka nawet przez kilka lat... 

Mam obecnie kilka rozpoczętych wierszy - i każdy czeka na uzupełnienie... :)))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Fakt. Sama mam dwa niedokończone. Życzę weny,  dokończenia i opublikowania tutaj. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

@evicca, piękny wiersz. Tylko ja bym się zastanowiła nad tym:

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Napisałabym

 

nieświadomy czy umarł, czy żyje.

 

Nieświadomy to przymiotnik - jedna sprawa, ale wracam do przecinką przed pierwszym "czy". Nie powinno go tam być, przed drugim "czy" już tak. 

 

To jak ze spójnikiem "I"

 

Jadę na rowerze i śpiewam.   Tutaj nie trzeba przecinka przed "i", bo jest tylko jedno owo "I"

 

 

Ale juz w zdaniu:

 

Jadę na rowerze iśpiewam, i wiatr mi w oczy wieje.   Tutaj potrzebny przecinek przed drugim "i", taka zasada ortograficzna, a raczej interpunkcyjna. 

 

A jeszcze:

 

Obłęd szumi?   Cosik bym z tym zrobiła, ale może i zostawić? 

 

Naprawdę dobry wiersz.    

 

Gratuluję, J. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bardzo mi miło, Iwa i cieszę się,  że moje wiersze Ci się podobają.  Dla takich słów warto pisać dalej.  Pozdrawiam Cię i życzę Ci udanego Nowego Roku. 

Opublikowano

Tak, olśniło mnie,  że wystarczy zmienić swym na swoim i już liczba sylab wzrośnie.  Takie to proste,  a czemu od razu tak nie zrobiłam? Zaćmienie jakieś chyba.

Dziękuję za miłe słowa.  Mi właśnie najłatwiej się pisze rymowanki.  Pozdrawiam i życzę Ci udanego Nowego Roku.  

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Radosław Ech, pamiętam taką zimę... W wietrze i deszczu, który padał na brudne płachty śniegu, jedyne co widzieliśmy to swoje przyklejone do siebie oczy. Dzięki za przywołanie wspomnień.
    • @Leszczym Nie wiem czy dobrze zrozumiałem... Ale Dicka szanować należy. Tu przed chwilą rozmawiałem z kolegą @Simon Tracy. I też opowiada, że się wycofał ze świata na ile to możliwe. Taka wewnętrzna emigracja. Mnie akurat na ten moment nie stać na takie rozwiązanie, ale może kiedyś... Dzięki za podzielenie się swoją perspektywą. @KOBIETA No, różne są opcje. Wiemy, że mamy narzędzia psychometryczne do mierzenia poziomu psychotyczności - solidnie zweryfikowane testy (Eysenck, Minnesota Inventory). Są testy dotyczące kreatywności - pewnie korelują z tymi mierzącymi psychotyczność. I też wypełnianie luk poznawczych własną treścią - w porządku - wszyscy to robimy na codzień funkcjonując w świecie bez pełnych danych. Niebezpieczeństwo jest tylko takie, że treści własne zaczną przeważać nad danymi.
    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...