Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Obrazy malowane wyobraźnią

 

Fantazja

 

Wyobraź sobie restaurację urokliwą,
Myśli skryte i uwolnione ugaszcza zarazem,
Emocje obdarowane seraficznym pokazem,
Rozśpiewana beztroska ich wspólną diwą.
Po sali dryfuje obłędny aromat uniesienia,
Oknami skrycie wkradają się dary słońca,
Koncert melodyjnych szeptów nie ma końca.
Czy umysł fantazję w sztukę zamienia?

 

Wyobraź sobie uliczkę pełną wdzięku,
Przyjmuje z czułym oddaniem pospieszne kroki,
Jej wieczorne ciało oświetla tytan widmowooki,
Zalotne spojrzenia par spotykają się bez lęku.
Nachalny chłód kąsa lekko skórę, zuchwały
Wiatr nęka włosy, przyjemny deszcz powoli
Przygasza troski, dumne z homerycznej roli
Gwiazdy. Czy refleksje obraz marzeń ukazały?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To tylko pseudonim artystyczny, godło, zwał jak zwał. Jak zakładałem konto to nie wiedziałem, czy mogę posługiwać się imieniem i nazwiskiem, czy muszę podać jakiś pseudonim jak na innych forach. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Rozumiem, nie musisz się określać z imienia czy nazwiska. 

Może jednak zgodzisz się ze mną, w tym miejscu.

Jak autor wstawi słaby wiersz, a sam podpisze się, że jest poetą, może to wywołać lawinę śmiechu.

Tyle w temacie. Chyba nick można zmienić, zapytaj Administratora.

Powodzenia :)

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Klasyk

Jego konstrukcja kosztowała ciebie sporo pracy 

Mało kto stosuje  rymy okalające ; 1/4  2/3

Konstrukcyjnie przez to tekst zyskuje nieco inny wymiar

Zamknięta w ośmiowersowe 2 strofy treść,

też w sposób niekonwencjonalny.

Daje to nieco więcej możliwości w prowadzeniu myśli 

i treści tekstu.

Wersy ponad 10-cio zgłoskowe narzucają jednak większą 

dyscyplinę w przekazie tego co chcesz ująć w wierszu.

Klasyk jednak narzuca jednak wiele innych zobowiązań

konstrukcyjnych - w tym rytmikę.

Tu jest problem bo masz w tym tekście wersy 12-sto, 13, 14, 

15 i 16 zgłoskowe.

Nawet w obrębie tych samych wersów wzajemnie się 

rymujących nie utrzymujesz tej samej liczby zgłosek.

Trudno więc w nim o rytmikę i melodykę wiersza.

 

Pozornie regularna budowa - podział na 2 strofy o 8=miu

wersach, jeśli chodzi o rytm traci regularność budowy.

 

TT/

 

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi Natomiast ja lubię czytać Twoje absurdalne teksty czy są z morałem czy też bez. Pozdrawiam :)))
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi Mówi się, że chwytaj tonącego za włosy, no dobra, ale co w przypadku, gdy tonący jest łysy. ;)
    • Smutek rozdziera serce me, bo dwa nasze serca zrobiły krok w stronę piekła. Oddaliły się od siebie, raniąc tam, gdzie nie trzeba. Życie, choć piękne, przynosi mi katusze każdej nocy, dopóki Ty — władczyni mej duszy, wspólniczko mych myśli — nie zetrzesz cienia, który padł między nami.   Serce me krwawi, upada i pęka na kawałki. Nie umiem żyć bez Ciebie, a Ciebie mi najbardziej potrzeba. Każdy krok wstecz rozdziera mnie od środka. Zbierz więc te kawałki z ziemi, zlep je krwią i miłością, tchnij w nie życie — bo bez Ciebie nie potrafię dalej iść.   Serce me, czarne i z kamienia stworzone, ciągnie swój ciężar jak Syzyf głaz przez wieczność. Zanim się obejrzę, krzywdzę sam siebie, a przecież to nie siebie ranię — lecz Ciebie.   I z każdą Twoją łzą, z każdą smętną myślą, z każdym moim zaniedbaniem staję przed sobą i swym głazem — i modlę się, byś jeszcze raz zechciała ulżyć memu sercu.   Ziarno swego serca zasadziłaś w mym ogrodzie, przegnałaś wszelkie dusze i powodzie, uchroniłaś je przed śmiercią i mnie — mą duszę jagnięcią.   Drzewo Edenu z twego serca rośnie, lecz to ja zrywam z niego owoc. Nie odpowiem Ci na to jednogłośnie, bo żadnego słowa nie wystarczy moc.   Ilekroć staje przed Tobą, nogi drżą, dusza staje obok — wali w me serce. I szepcze, proste słowa: „Bóg tej tajemnicy dochowa.”   Więc chodźże, proszę, do mnie na kolana, szepnij parę słów z Twego serca, podaj jedną maść na te odległości i oddaj mi serce pełne mej miłości.
    • Tekst można też czytać od końca, w sensie – całości zdań.        Ciężka aureola, jeszcze kilka sekund, pobujała lśnienie na falach, przyduszając go jeszcze bardziej, by sprawniej mógł utonąć. Tonący pogulgotał jeszcze deczko, pomachał rękami, pokazał środkowy palec swojej tożsamości i zaczął spływać w kierunku dna. Niestety. Pomimo wzmożonych chęci, nie dostał drugiej szansy odbicia.    Niby gdzie miał ów ratownik z dobrego serca, pobrudzić dłonie. Przecież woda przezroczysta jak kryształ, nie skłaniała ku temu. Tonący odpychał wybawiciela, ze słabnącym z każdym zachłyśnięciem, obrzydzeniem, gdyż podobno ów, był barwnie nieczysty. Chociaż zgodnie z informacją zawartą w plotce, chciał go uratować, bo w porę zauważył i popłynął z wyciągniętymi ku pomocy, rękami. Zatem nic dziwnego, iż utonięcie Świętoprawego w pobliskim jeziorze, wywołało zdziwiony szok oraz niedowierzanie.     Gdzieniegdzie ozdobiony podeptaną pychą, w której jęczały pogniecione, jedynie słuszne prawdy, był wisienką na dodającym otuchy torcie, gdzie każdy skonsumowany kawałek, stanowił nieskazitelny przykład do naśladowania. W jej lśniącym prześwitywaniu, połyskiwała szubienica z powieszoną pogardą. Wystawały z niej wyciśnięte przez pętlę – tudzież rozszarpane szponami miłości do bliźniego – strzępki sinego języczka.     Niektórzy nawet widzieli nad bezbarwną czapką, jaśniejącą aureolę. Szczególnie ściany inaczej odrapane oraz olane ciepłym moczem, przytulały wielokrotnością balsamicznych odbić. Co prawda, gdy wracał to miał problem, lecz echa kroków jego – pomimo przeciwności losu – koiły zbłąkane dusze. Stąpał ciężko, zawsze prawą stroną ulicy. Faktycznie. Mówiono o nim, że to chodzący wór cnót wszelakich
    • @Wiesław J.K.–Dzięki:)–Tu także chodzi o to, kim był ten,  co tłumaczył zasady i co mógł przegapić, ów przybysz z pola, skoro na końcu, Księżyc oświetlał mu – niecałą drogę?:)–Pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...