Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Potem

 

I byłem wtedy

w teatrze,

To było

w tamtą niedzielę.

Piłem,

nie jadłem,

a piłem właśnie

I potem

w tym teatrze

byłem.

 

Chwiejnie przed siebie

potem

szedłem.

Na czerwonym

przeszedłem.

I wódkę

potem piłem.

Już nie pamiętam

czy sam piłem.

Czy z tymi

aktorami

i z tamtym

Żydem.

A potem

na moment pić przestałem.

Wstałem,

odszedłem,

odjechałem.

 

Na gesty,

na słowa

była taka walka

I rower dosiadłem

i uciekłem.

 

I znowu

wódkę piłem

potem.

I pamiętam,

że to było

wtedy,

kiedy ją straciłem.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bardzo fajna terść, co do zapisu, to nie jestem pewna, jakby było lepiej. Twój mi się nie podoba, wychodzi tasiemiec. Zrobiłam propozycję skrócenia formy, ale muszę to jeszcze przemyśleć, a Ciebie to nic nie zobowiązuje. Sam wiersz mi się bardzo podoba.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Bardzo dziękuję. Ten wiersz pierwotnie ma inną postać. Zbliżona do Twojej. Zmieniłem układ wersów i strof, wrzucając go tutaj. Forma, zaproponowana przez Ciebie chyba nawet bardziej do mnie trafia. 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dobrze, jestem ciekaw co z tego wyjdzie. W pierwotnej formie brzmiał tak: 

 

Potem

 

I byłem wtedy w teatrze,

To było w tamtą niedzielę.

Piłem, nie jadłem, a piłem właśnie

I potem w tym teatrze byłem.

 

Chwiejnie przed siebie potem szedłem

- na czerwonym przeszedłem.

I wódkę potem piłem

Już nie pamiętam czy sam piłem,

Czy z tymi aktorami i z tamtym Żydem.

A potem na moment pić przestałem.

Wstałem, odszedłem, odjechałem.

 

Na gesty, na słowa była taka walka.

I rower dosiadłem i uciekłem.

 

I znowu wódkę piłem potem.

I pamiętam, że to było wtedy,

Kiedy ją straciłem.

Edytowane przez Patryk Robacha (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

A byłem wtedy z nią w teatrze,

to było w ubiegłą niedzielę,

po sztuce nie jadłem, paliłem,

w drinkach się pogubiłem,

znowu w teatrze byłem,

piłem.

 

Chwiejnym krokiem do tyłu szedłem,

na czerwonym świetle - przeszedłem,

i wódkę potem sam (z kimś?) piłem,

może z komediantami,

może z Żydem waliłem,

byłem.

 

Na moment pić przestałem, patrzę

na gesty, słowa, głowa - walczę,

się obejrzałem, odjechałem,

na rower nagle siadam,

uciekam, już nie gadam,

padam.

 

Ktoś rękę mi podaje. Wstaję.

Głowa mnie boli, piję dalej.

Nie pamiętam gdzie? kiedy? byłem.

Teatr, ulica - śniłem,

na pewno ją wtedy stra- 

ci-łem.

 

Zrobiłam jak zauważyłeś 9, 9, 9, 7, 7, 2 Tylko w ostatniej zwrotce, ostatnim wersie 3.

Ze względu, że podmiot liryczny jest pod wpływem alkoholu, słowa w wersach muszą to również pokazywać zestawieniem poplątanym z pomieszanym. 

Najśmieszniejsze dla mnie jest to w jakich okolicznościach stracił :))))))

Edytowane przez MaksMara (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Teatr już był po fakcie rozstania podmiotu lirycznego, jest próbą ucieczki w fikcje, a następnie w alkohol. W trakcie "picia" podejmuje ostatnią próbę walki o nią - stąd walka na gesty i słowa - przegrywa ją i ucieka, oddając się piciu, jak to bywa często. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

podsłuchuję was trochę i przyznam, że mnie się podoba jak jest,

chociaż  zwykle wiersze z enterami nie zatrzymują mnie na długo, tutaj jest inaczej.

Wybacz Mario, ale zerknij w lewo na pijaka ;)

 "gościu" mamrocze coś

             do siebie

             a jednak

          celebruje słowo

             po słowie

             idzie cofa

              zerka

            w prawo

            znów mamrocze

           gestykuluje

             przystaje

               idzie

 

tak to wygląda, jak się jest pod wpływem :)

Wiersz mi się podoba, bo obrazuje cały ten image i to co w nim zawarte,

jakiś tragizm, depresję, niby nieskładne słowa układają się jednak w całość

tworząc swoisty rytm, przez co ta wędrówka i słowa tym bardziej wydają się być tragiczne.

Tyle ode mnie. Pozdrawiam oboje.

 

 

Opublikowano (edytowane)

@jan_komułzykant @MaksMara

 

tak to widzę po zmianach. ostatnia strofa ni kupy ni dupy się umyślnie nie trzyma. jest tragizmem rezygnacji i wyparcia. 

 

Potem

 

A ja byłem wtedy w teatrze, 

to było w ubiegłą niedzielę,  

dzień rozległy, a ja pijany,   

zmór i upiorów zdrowie       

piłem, nie jadłem, piłem      

właśnie  

a potem w tym teatrze 

byłem. 

 

A po teatrze chwiejnie szedłem, 

to było czerwone? – przeszedłem                                                                

i wódkę potem piłem, 

z tymi aktorzynami,

i z łódzkimi Żydkami, 

pomnik 

Tadeusza był świadkiem

naszym.

  

A potem nagle pić przestałem, 

wstałem, odszedłem, jakiś rower 

wziąłem i pojechałem, 

pognałem nocnym miastem, 

chciałem po raz ostatni 

wszystko

naprawiać reperować,

kochać.

 

Narzędziami pobiliśmy się, 

ze słów zrobionymi kijami, 

goryczy twarzą pełną, 

wyprostowaną ręką 

i w drzwi utkwionym palcem

„odejdź”

cichym wymamrotałaś,

szeptem.

 

I znowu wódkę piłem potem.

i pamiętam - to było wtedy,

kiedy cię

straciłem.

 

Edytowane przez Patryk Robacha (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...