Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Obłoczek


Jacek C

Rekomendowane odpowiedzi

Uniósłbym rękę i tego dotknął... Jest to takie piękne. Nawet trudno opisać, określić, co to może być. Próbuję się przyjżeć. Hmmm zwykły niby obłoczek, jakich wiele widać nad Jastarnianym niebem. Kolor, różowy, a w zasadzie matowo- różowy, jakby ktoś na tą nie do końca określoną masę zdmuchnął pył z babcinego pudru do policzków. Przebijają jakby brylanciki, błyszcząc ochoczo, jak oczy ukochanej. 
W jakimś sensie ten obłoczek z babcinego pudru przyciąga, wirując, rozciągając się z lekka, to elipsoidalnie, to znów kurczy na kształt kuli. Wiem- jak bańka powietrza w szklance wody. I ten lawendowy zapach, rozkosznie pieści zakończenia nerwowe moich nozdrzy. Chciałbym się kogoś zapytac, co o tym zjawisku sądzi, ale, niewiedzieć czemu, wokół ciemno, światła jakby przyciemnione, nawet dygocą jak płomień świecy na wietrze. Widocznie za długo spałem i wszyscy poszli. Dotknąć, nie dotknąć... a co mi tam, dotykam, czując gąbczastą strukturę. Milutka w dotyku, jak mięciutkie gąbki, którymi myję synka. Chcę kawałek różowego urwać, i gdy tylko mocniej złapałem, twór wchłonął mnie. Ani się obejrzałem, a byłem uwięziony w jakiejś głupiej różowej gąbce. Z zewnątrz delikatna, wewnątrz szorstka, aż mi skóra zaczęła cierpnąć. Szarpię konwulsyjnie nogami, rękami, a obłok za karę ściska jeszcze bardziej. Kurwa, przecież to gąbka, łapię ręką i rwę... nic z tego. Zaczynam panikować, wierzgam, czuję bowiem już mocny ucisk na klatkę piersiową. Aż oczy mi chcą wyjść. Nie mogę nabrać powietrza, wszystko wysysa ta cholerna gąbka, słabnę....
Przestałem się rzucać... i wtedy obłoczek mnie puścił, rozpłynął się gdzieś. Wokół ciemno, choć widzę zbliżającą się latarkę. Po tej całej walce nie mam siły się ruszyć, chcę złapać oddech.... jakiś kawałek różowego gówna miałem w ustach, nie mogę zaczerpnąć tchu. Pluję...
I widzę bańkę identyczną do tych, jakie puszcza się słomką do szklanki z wodą. Widzę jej nieokreśloną strukturę, nieustannie zmieniający kształt bąbla powietrza. Ucieka on ode mnie, pnie się do góry, patrzę... i już rozumiem. Ciemnieje, coraz ciemniej, nie czuję ciała, nie widzę nic, chyba utonąłem. Myślę- po co tego gówna dotykałem. Słyszę głos- wyskoczyłeś z łodzi przez brawurę, zacząłeś się topić z braku umiejętności, wciągnął Cię wir, reszta była bez znaczenia. Nic, co do tej chwili widziałeś, nie ma żadnej wartości. Co możesz jeszcze zrobić, to nie wyobrażaj sobie nic, nikogo, a czuj, bo od teraz tylko uczucia mają znaczenie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...