Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

dlaczego poeci nie mówią wprost o co im chodzi?


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

zwodzą gmatwają mieszają

 

słów nadto dodają lub właśnie ujmują

gdy zaraz poczują

że sens ze słów zbyt jasno się wyłania.

 

kombinują pozorują me-ta-fo-ry-zu-ją

stwarzając wciąż nowe poetyckie bajery

iż niby to poeta jest z wami całkiem szczery

jednak…

 

powiem bez kozery, kochani odbiorcy

a także w sekrecie

(bo być może jeszcze tego nie wiecie)

że to nie w celu zadania wam klina

lecz w tym tkwi przyczyna

(to nie jego wina!)

iż poeta (niestety)

sam nie bardzo „czai”, co mu się w głowie roi

i co on biedny widzi w swym (o wstydzie!!!)

poetyckim szurniętym odwidzie.

 

p.s. wybaczcie...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

im :)

 

 

 

 

Edytowane przez iwonaroma
poprawka (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zgadzam się z tym, chociaż nieco inaczej bym to nazwała, czy wytłumaczyła: Pisząc mam wrażenie znajdować się na wąskiej krawędzi pomiędzy tym, co wiem, a czego nie wiem, pomiędzy poznanym i zrozumianym, a tajemnicą wszelkiego istnienia ... Ponieważ  jestem jednak bardzo blisko niej, wyczuwam jej obecność i próbuje po nią sięgnąć słowami. Musze jednak być ostrożna, bo gdy użyję fałszywego słowa lub zbyt wielu słów, to mogę ją "spłoszyć" lub stracić równowagę i spaść z powrotem w zwykłą codzienność. Podoba mi się odwaga, humor i szczerość Twojego (też nieco sfrustrowanego?) wiersza :) Pozdrawiam.

Opublikowano

Zauważam, że metafory, których ja osobiście używam mało, jednak przyciągają czytelnika do wiersza i zatrzymują go dłużej przy sobie. Z wyjątkiem może mnie, bo gdy jest ich za dużo lub gdy są zbyt jaskrawe, męczą i dezorientują mnie i mam problem, żeby doczytać wiersz do końca... Przyznaję się ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Duszko :) raczej zrobiłam z tematu tzw. jaja, choć wiadomo, że zainteresowani nie lubią być obśmiewani :(

Ale Ty bardzo rzetelnie i świadomie zanalizowałaś ten balans, który poetom jest sednem... są tu, a jednocześnie gdzie indziej...

Wg mnie, gdy jest się bardziej "gdzie indziej" - tym lepiej :)

Pozdrawiam serdecznie :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @yfgfd123 Pisz dalej – tylko tym razem dla niej, nie dla redakcji.
    • Ej, mała - tu w młynie czas klei się jak kit, a ja z niego lepię gryps. Piszę ci na papierze od paczki, co śmierdzi jak melina po bibie. Kraty śpiewają swoje, kibel parzy wspomnienia, a ja cię mam w łebie jak świecę - pali, nie gaśnie. Twoje imię dźwięczy na spacerniaku jak stara piosenka z zakazanego radia. Łapię oddech, łapię dym, mam cię w kieszeni jak filong ze zdjęciem. Ty - moja sztela, co trzyma pion, gdy świat wali wałki. Ja - zawiniak, co kitra uczucie między cegłami i szeptem, trzymam pax i sztelę jak beton w dłoni, czuję szajbę w murze, która przypomina, że każdy dzień waży tonę. Bo tu każdy ma wyrok, ale nie każdy ma dla kogo odliczać czas. Ja mam - i to mnie trzyma przy murze jak stalowy sen. Gdy noc kręci szlaję po korytarzu, twoje oczy są moim światłem, jakbyś przeszła przez mur i zostawiła klucz w mojej dłoni. Nie obiecuję złota, obiecuję tylko lojalkę i prawdziwy sztos - bo kocham cię jak przyjaciel na balecie: z zasadą, bez ściemy. Więc trzymaj ten gryps, niech śmierdzi betonem i dymem, niech każdy wie, że nawet zawiniety chłop ma serce. A kiedy wyjdę - nie wezmę nic, prócz ciebie i dwóch zdań: że kocham. Że wrócę. Że na słowo - na beton -  trzymam fason i kit, czuję rufę i gruchot, które uczą, że mur nigdy nie kłamie. A jak mnie kiedyś zapytają, co ocaliło mnie z muru, powiem: twoje imię - napisane jak modlitwa na dymie papierosa, między klawiszem a odsiadką.  
    • Most pospinany zewsząd na miłości zardzewiałych kłódkach. Ja zawsze jestem zero jedynkowy. W miłości zawsze u mnie druga tura. Wolę jednak opiekę śmierci. Dlatego właśnie ochoczo chwyciłem lekkość pióra. Bez pomocy już nie wstanę i nie wyruszę w świat. Jak kaleka-zabawka o wyrwanych kółkach. Nie niewiast uśmiech a drwina. Teraz ciśnienie mi podnosi. Duma pobita nieraz. Kolejny raz w zaułki duszy krwawo uderzona. A miłość jak ptak chorowity, przez wiatry burzy strącona. Demoniczny kot, trzewia jej zębami rwie. I truchło w pysku triumfalnie unosi. Nie bój się. Podejdź pod ogrodzenie. To cmentarz Twych marzeń. Potężny, skażony obszar. Stoisz nad ciemnością otwartego grobu. By wpaść potrzebujesz szturchańca. Obok we mgle trupiej, rozkłada się ciało miłości gońca. Consummatum est! Ego iam moriar.
    • @viola arvensis Ciepnij nostalgię na śmietnik,                               jesteśmy przecież... naczelni.
    • @Waldemar_Talar_Talar powiedzieć kocham i zostać kiedy trudno - to miłość
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...