Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

czy idziesz drogą przeznaczenia

czy sam swój los w dzierżysz dłoni

wciąż pociąg życia tory zmienia

pędzisz chcąc jutro dziś dogonić

 

jesteś w amoku w owczym pędzie

a figlarz czas zatrzymać może

jakaś choroba leżysz drepczesz

lato czy jesień w różnej porze

 

o wiośnie dawno zapomniałeś

przez życie maj wiódł w rozterkach

stawiał wybory duże małe

ważne decyzje często z serca

 

wplatasz marzenia w rzeczywistość

intrygi nić tkwi w fastrygach

wietrzyk rozerwie zniszczy wszystko

droga „marudna i kąśliwa”

 

prowadzi dalej nie wiesz dokąd

pod górkę coś wciąż popycha

gdy sił nie starcza pytasz po co

wózek wydarzeń pchać do licha

 

w chłodne wieczory świat się zmienia

jesienią sens się odsłonił

czy szedłeś drogą przeznaczenia

czy sam swój los dzierżyłeś w dłoni

Opublikowano

Podałeś w treści myśli, które każdy może sobie rozważyć...

Jacku, można uczyć się rymowania od Ciebie, ale jn. słyszę pewne potknięcia...

   czy sam swój los w dzierżysz dłoni     . . . . 'w' wyskoczyło poza szyk, ale może lepiej dać... utrzymasz w dłoni

   przez życie maj wiódł /w/ rozterkach  . . .  może trochę nie po polsku, ale gdyby...  na

   intrygi nić tkwi /w/ fastrygach     . . . . . . .    tu też można by dać...  na .. i wtedy kuryswą

   pod górkę coś /wciąż/ popycha    . . . . .     pod górkę ciągle coś,  bez "wciąż"

   jesienią sens się .. odsłonił   . . . . . . . . .  zasugeruję dopisanie...  znów

 

Pozdrawiam.

  • 2 tygodnie później...
  • 6 miesięcy temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Interpretacja   na zajęciach przerabialiśmy Słowackiego później był Beckett   profesor wspominał konteksty kto z kim zazdrość kochanka niechciany syn   profesor miał okulary i uważał że dobrze widzi a my na widowni siedzieliśmy  mało widzieliśmy mniej zrozumieliśmy   to była uczta  mieliśmy czasem doktoraty ale ucztę znaliśmy głównie  z kuchni   jedno zostało  ludzie umierają   słowa żyją dopóki w pamięci  
    • bywa słodki   i ten jest wówczas gorszy niż gorzki    
    • Lata mijają czemu niby mam to tlić  Choć smutek dopada mnie, to chyba tak musi być Mija kolejny rok, ja dalej nie mam nic Jestem coraz bardziej pusty, jestem coraz bardziej zły   Nasze sprawy? Chyba co najwyżej wasze Telefonu nie odbieram, kłamię, że tracę zasięg Na starcie dławię się, łzy są moją metą Miałem głębię oceanu dzisiaj jestem płytką rzeką   W oczach moich obojętność, życie ma cel jaki? Aż się dziwię, że ten smutek nie dał mnie rady już zabić Ambrozja za pięć patoli, serio bliski paranoi jestem To, co wdycham w płuca, to już nie powietrze   Jakbym iskrę w sobie miał, to nie wchodziłbym na dach Patrzę w górę, co na dole jest to już dobrze znam Życie z dnia na dzień ucieka, niczego nie jestem pewien Czeka na mnie ogień piekła, a może czeka już Eden?   Tego nic już nie zasłoni, mam w sobie tylko gorycz Miałem w sobie kiedyś iskrę, teraz o niej nie ma mowy Nie mam głowy, żałosny jak wydmuszka jestem To, co wdycham w płuca, to już nie powietrze   Schylasz wolno głowę, to chyba się skończy źle Dwie świeczki w salonie w końcu dogaszają się Łzy po twym policzku schludnie poruszają się, już wiem Myślałaś, że ukryjesz to w swoich okularach Chanel.
    • @truesirex to miłe dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Może masz podobną wrażliwość to by wiele wyjaśniało Zdrowych Spokojnych Świąt 
    • Pijanych aniołów zgubione pióra kołyszą powietrzem   Pijanych zimą, jak wina białego chłodnym szeptem   Iskier zamarzłych trupi pląs, pióra i śnieg   i lęk motyli o rychłą śmierć, i brzeg   W zimowym akcie napuchłe mrozem pękły mi oczy   Sny skrzepły nagle, jak sople lodu wiszą u okien   Czekam na lek, na Ciebie, na oddech i śmiech   W wełnianą torbiel czekam owinięty czekam pęknięty   przezroczysta broczy krew  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...