Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

               graphics CC0

 

 

Ballada romantyczna
z cechami dekadencji

 

Ochechula pędzi przez las
rozkapryszona furiatka
zaszumiał ruczaj, rozkoszna sonorystyka
fatalistyczna, szalona;
biegnie po kuźni drozdów, kruszy skorupy ślimaków

las poci się w galopie Polkoni
czermień błotna bieli na torfowisku;
parzą komysze paproci
w lepkiej sieci pajęczyn
przemknęła;
z łopianów jej zapach
seledynowe włosy, blada cera, malaryczny popęd

słowiański sukkubus;
najwredniejsza z Bogiń, rechocząc złośliwie
pozdrawia dziksze Dziwożony;
strugają dzidy
w czerwonych czapeczkach z wilczych jagód,
z gałązką aquilinum

wunderkamery szkieletów w gabinecie osobliwości lasu;
prastare drzewa dziwolągi
wymoszczone unerwionymi liśćmi

Ochechula buzuje
promieniuje szyderstwem
spłoszywszy żółtoczarnego samca wilgi

przypadkiem spotyka urodziwą nadobną Dziewczynę
podła zazdrość: młoda, piękna;
krew pieni chlorofil
formułki czci ta kamena

ceni władzę: układa biotopy, dobiera ptaki
przewodzi strefie ekotonu
bór szczerzy kły
panegiryczne dęby w łasce superlatyw
echo niesie jej rzegot po lesie

Dziewonia panienka łowów podsyła doń zgrabne sarny,
zbindowane powłoki brzuszne w pokocie susów
prowadzi je

Turosik o złotych kopytkach i bawolich rogach,
za jaworem dybie Światybór, kochanek, duch drzewostanów
pod postacią niedźwiedzia

„Co za śliczna Dziewica” – woła cwany bożek
myśląc o cudnej Dziewczynie zakutanej w ciupkę trawy
budzi zazdrość undyny lasów

Ochechula zawsze zadaje trzy pytania
na które nie ma odpowiedzi

ofiary pokłada na mchy leśne
w tym czasie

Ohlas bożek odgłosów i echosylab
przedrzeźnia ją fałszywie
klnąc w okrzyk przerażenia:

 

bach… bum… ćwir… ćwir… hau… hau… miau… miau…
diwa… dziwa… dziewka… mewka…
morderczyni… czy nikt?… cynik…
zielenina… świnia… świnia!

bonus: via: Merkfolk - Topielica ; przez: @YouTube 

 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Już wszystko jasne, wiem dlaczego mama nie pozwalała mi łazić samej po lesie.;-), a zganiała na oczy, że niby przewrócę się.

Tomaszu Tomaszu czemu Twoje wiersze są takie z zimnym deszczem albo zmuszają mnie np.do szukania po necie co jest co. Dochodzę do wniosku, że jakaś niedouczona jestem.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Szanowna Mamusia miała rację. Las jest domem słowiańskich hamadriad, szantrap, i świtezianek od Mickiewicza :) Mieszkają w prastarych legendach, młode dziewczyny mogą ulegać sugestiom tych strzyg. hehehehe ;)

 

No cóż Beatko mam zrobić, że czasem we mnie taka kwili "sonorystyka"? :) Kocham zimne klimaty.

Przesiąknięty fenolem, zimny jak środek dezynfekcyjny, szukam swego spiritus movens, lepsze to niż zwyczajny spirytus, lepiej smakuje :))

 

 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Fajny wiersz, oryginalny, ciekawy, bardzo współczesny, a jednak o najstarszych wierzeniach słowiańskich. Bardzo interesujące połączenie tematyki ze słownictwem.

Mnie też fascynują te stare, niezapisane nigdzie mity. W ogóle słowiańska kultura, o której niewiele wiemy i już niewiele się dowiemy, niestety.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Niekoniecznie. Są pewne imperatywy podświadome. Zobaczę jakiś obrazek, który będzie emanował - dajmy na to turpizmem - a jest to przyznasz stan odrażenia, który niekoniecznie bywa przyjemnie odbierany, zatem to bodziec odpychający. Najlepiej jeszcze gdy ten obraz funkcjonuje w środowisku niejednoznacznym - bo wtedy odnosi pożądane skutki. Nie chodzi przecież (mnie autorowi), by odstręczać ludzi od lasów, wody, ale kąpiel w miejscach zakazanych, kontrowersyjnych, dzikich i niestrzeżonych może przynieść opłakane skutki. Taka podświadomość, czasem wtedy może zafunkcjonować. Choćby i jedna osoba  uległa takiej odstraszającej a jednak pozytywnej podprogowej świadomości po przeczytaniu wiersza - to będzie już sukces. To co do obrazków, odnosi się i do tekstów. Chyba nie zaprzeczysz? Szkoda, że zaawansowanej poetce muszę tłumaczyć takie kwestie. Rolą poezji jest - podświadoma relacja z czytelnikiem. No przecież po to piszesz wiersze? To twoja wola i spełnienie. 

Może w takim razie inny mój wiersz o Topielicach (starszy nieco). Oby, ten dopieścił zmysły. 

Skoro lubisz słowiańskie klimaty? Jeden napisał, o podobnym wierszu - że nacjonalistyczny. Kuriozum. hehehe :) 

 

 

 

                  autor: Tomasz Kucina

                 Topielice

 

tu Kraj Lechickich Słowian
może ci go opowiem?

nie tupać w ziemię na wiosnę
urodzi lilię i sosnę
po deszczu
w marmurowych pałacach rosy
oddech dudni w popiersiach hipnozy
stada białych łabędzi
ziemia do wody pędzi
brzemienna z leśnych amuletów
tam na brzegu
księżyc w nowiu tańce utopielic
sfery chtoniczne jeziora
tatarak - ajeru kalmus - zawoła
świetlik Rusałką Gopła
tu każda wiedźma ćmi mokra
jedzą bób - iskają - szyją buty
blade cery - wianki z ruty
żmija błotna
co krok nowa nimfa wodna
i nowa świeża kałuża
śpiew anieli - głowa próżna
tańczą - piją soki z topielców
tylu na głowie 
tylu na sercu 
w nurtach jezior śpią upici
żaden urząd - łańcuch fortów
bobrów gardariki

chcesz? przybywaj
lecz strzeż się naszej mistyki

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie musisz mi tłumaczyć takich kwestii. Doskonale wiem, że sztuka działa podprogowo.

A więc jednak przesłaniem wiersza jest: UWAGA NA TOPIELICE! :)))

Dla mnie nie jest to turpistyczny obrazek.

Bardziej już drugi wiersz. Ale też nie odebrałabym go nigdy jako ostrzeżenia przed kąpielą w miejscach niestrzeżonych. Dlatego nie zrozumiałam, co miałeś na myśli z tą akcją. Dzięki za wyjaśnienie.

Opublikowano (edytowane)

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Przecież właśnie dlatego - Pani tłumaczę? Nie ogarniam? Podprogowe oddziaływanie sztuki i nie tylko zresztą sztuki - kamufluje przekaz. Jaki byłby zatem sens stosowania metod podprogowych gdyby były czytelne i zrozumiałe dla każdego odbiorcy? Kontakt podprogowy ma wykreować określone zachowania w konkretnych sytuacjach. Oczywiście nie da się przewidzieć reakcji bezwarunkowych człowieka, ba, ludzie mogą reagować różnie - czasem nawet skrajnie odmiennie - na niektóre zdarzenia. Jednakże jest pewien model zachowań, bardziej przewidywalny. Na pewno turpizm - [od łac. turpis, - brzydki, szpetny], prowokuje reakcje odstraszające. Ktoś pod działaniem - W tym wypadku czytelnik - zareaguje negatywnie. Istnieje zatem duże prawdopodobieństwo, że ktoś taki może podświadomie unikać miejsc takich jak dzikie, niechronione akweny, czy lasy. "Dzikość" tych miejsc w wierszu wskazuje na pryncypialny, nadrzędny "urząd natury" w relacji z człowiekiem, jej agresywny, nieprzewidywalny charakter i słabość jednostki,

 

Piszesz:

 

 

Znów nie rozumiem? Przecież wiersz posiada cechy charakterystyczne dla zjawiska. Jest wyraźna deformacja rzeczywistości, (na co dzień w lesie i jeziorach nie spotykamy hamadriad, topielic, dziwożon, mamideł i rusałek? W wierszu są one złe, zaborcze, zazdrosne, zawistne, pryncypialne i w dodatku mordują, o chociażby Ochechula z pierwszego wiersza? Opis hamadriady jest też szpetny,

 

cytuję:

 

 

seledynowe włosy, blada cera, malaryczny popęd
słowiański sukkubus;

 

rozkapryszona furiatka

 

 

 

dalej:

 

 

krew pieni chlorofil;

 

najwredniejsza z Bogiń

 

promieniuje szyderstwem;

 

 

 

teraz może turpistyczne opisy otoczenia:

 

 

 

Bór szczerzy kły

 

echo niesie jej rzegot po lesie

 

prastare drzewa dziwolągi

 

 

 

co czyni upiorna tytułowa hamadriada?:

 

 

ofiary pokłada na mchy leśne - czyli je morduje

 

buzuje
promieniuje szyderstwem

 

rechocze złośliwie

 

 

 

Zaliż to nie są opisy wykazujące cechy turpistyczne? - są.

 

Piszesz dalej:

 

 

Zgadza się, drugi mój wiersz też w pewnym sensie orientuje z turpizmem, lecz zwróć uwagę, nie posiada zasadniczej cechy dla tego gatunku -Turpizm dokonuje swoistego odkłamania wizji świata, odcina się też od sztucznie wykreowanej formy nałożonej na rzeczywistość. Bo taka jest - również - rola turpizmu w literaturze. Wbrew pozorom - w turpizmie brzydota staje się kategorią estetyczną, a także etyczną - by wykreować kontrast - w tym drugim wierszu nie spotykasz takiej konstrukcji. Tytułowe "Topielice" są raczej strażniczkami słowiańskiej, ba, polskiej tradycji i kultury. Te bohaterki nie mają więc negatywnego tudzież typowo turpistycznego rysu osobowego. Mają co prawda blade cery, próżne głowy, ale nawet opis ich wyglądu nie jest klasycznie szpetny. Musiałem przecież wykreować te nimfy w jakimś słowiańskim entourage'u? A Słowianie są na tyle przyjaźni i gościnni, że wiersz nie wykazuje objawów bezkompromisowego turpizmu. W przeciwieństwie do wiersza pierwszego. Dlatego w tej opinii- polemizowałbym z Twoim (Pani), poglądem. 

 

W konkluzji powracam do kwestii pierwotnej i zasadniczej w twoim komentarzu, 

 

Piszesz:

 

 

wykazałem w początkowej fazie odpowiedzi na twój komentarz, [zaraz na początku]. iż przekaz podprogowy nie może być ujawniony, bo przestałby być takim przekazem. Więc to ewidentna prawidłowość, że nie odebrałabyś i nie odebrałaś zresztą wiersza - jako ostrzeżenia przed kąpielą w miejscach niestrzeżonych, cel zatem został osiągnięty. Natomiast, gwarantuję ci, nie jesteś w stanie wykazać jak twoja podświadomość zareagowałaby gdybyś znalazła się w takim miejscu i akurat w umyśle zakodowany miałabyś ten wiersz. Prawdopodobnie zachowałabyś się standardowo, modelowo - czyli reakcja z awersją (w sensie odrazą) na takie miejsce. I taki jest ukryty cel tego wiersza. 

 

 

Proszę uprzejmie. Miło było wyjaśnić. Proszę, nie bierz tych wyjaśnień jako formę jakiegoś antagonizmu. Wręcz przeciwnie, starałem się dość sumiennie i analitycznie opisać jak ja - osobiście-  czuję utwór. A Pani wrażenia po lekturze mają liczne uzasadnienie. Zresztą poezja to bastion subiektywizmu. Czego w twórczości z całego serca i Tobie i sobie życzę, bo to bardzo ważna cecha chociażby przyzwoitego warsztatu. 

 

Dziękuję ślicznie za komentarz, i Pozdrawiam.

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Z pewnością nie. :))) Uwielbiam zarówno dzikie miejsca (zwłaszcza bagna) i niestrzeżone kąpieliska, jak i baśnie o hamadriadach, dziwożonach, topielicach itp. Po prostu kocham takie klimaty.

I nie ma co tu ze mną polemizować, bo ja nie wyrażam żadnych poglądów, a tylko piszę o swoim guście. Jest inny niż Twój gust, jak widzę - i to wszystko.

Co zaś do turpizmu, w moim rozumieniu jest to celowa brzydota w sztuce. I w takim rozumieniu - powtarzam - nie odbieram Twojego wiersza jako turpistycznego, nie czuję w nim brzydoty. Dla mnie to fascynująca baśń, świat prastarych wierzeń, a ja ten świat kocham.

I tyle.

Pozdrawiam słonecznie.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ok :) Tak. Gusty bywają różne. Podkreślę tylko na marginesie, że polemika z mojej strony dotyczyła faktów (cech turpistycznych), a nie gustu - co wykazałem w komentarzu. Z gustami - nie polemizuję :)

 

 

i bardzo dobrze, i cieszę się - również. Okazuje, że  gusta mamy jednak nie tak bardzo różne ;) 

 

Rozumiem, uznaję argumenty. Słoneczka ;)

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
    • na listopad nie liczę a chciałbym się przeliczyć tym razem
    • Dziś dzień Wszystkich Świętych: Na płótnach ponurych I tych uśmiechniętych, Ale wspomnij zmarłych, Nie tych, co tu karły, – Co drzwi nieb otwarli! Choć w spisach nie ma, Bo jakieś problema... – Na dziś modlitw temat!?   Ilustrował „Grok” (pod moje dyktando) „Nierozpoznany święty”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...