Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Traktat o nieistnieniu


Rekomendowane odpowiedzi

to co widzimy czego dotykamy jest i nie ma tego zarazem

wyłonione z pustki jest formą zaledwie - mirażem

 

spała przy mnie gdy ja się obudziłem

czuwała nad moim snem gdy spałem

które z nas teraz śni ( bo czym jest jawa)

myślę więc jestem to Kartezjusza sława

 

wstałem więc i patrzyłem w za oknem noc

ona się poruszyła przez sen szepcząc chodź

wstałem więc i patrzyłem w za oknem noc

 

wracam do łóżka i dotykam Jej ramienia

mówię : śpij śnij  moja droga śnij swoje marzenia

bo tam na tamtym świecie do którego dostępu nie ma

nasz rozum

wszystko jest

                     i milknę

a w gardle więzną mi słowa

ona śpiąca ja przebudzony

i nasza rozmowa czarą goryczy się staje

 

(leżę z rękami pod głową

czas jeśli jest albo go nie ma

jeśli jest - jest

wtem ona budzi się i nagle mnie nie ma

jest za to ona)

 

śniłam - mówi do siebie - sen twój

w którym dzielą nas słowa

w którym dźwięki obrazy przedmioty zdarzenia

są ledwie odbiciem tego co wieczne

są ledwie

             i urywa speszona

sen twój śniłam

sen w którym myśli lgną do znaczeń

sen twój

w którym nie ma miejsca na zło i nie ma majaczeń

widziałam cię w tym śnie gdy spałeś

widziałam także siebie i ty byłeś mną gdy stałeś

w mrok za oknem wpatrzony i nie wiedziałeś

które z nas śpi a które czuwa

i mówiłeś coś o tym że nad miastem przeszła burza

pamiętam jeszcze że upływały dni lata godziny

myśmy - wpatrzeni wciąż w siebie - nie znali przyczyny

                                                                          własnego istnienia

nie znali początku i końca i swego przeznaczenia

życie wokół tętniło i co raz to nowe pokolenia

pojawiały się i znikały - niczym okręgi na wodzie -

                                             gdy wrzucić w nią kamień

i nic o rodzie - prapoczątku kruszyny

którą jesteśmy w oceanie czasu

a jest nim pamięć

pamięć Świata i Bożego Stworzenia

który powołał nas do życia w czasie

z chaosu nieistnienia

Który dał nam twarze imiona talenty przeznaczenia

Który tchnął w nas życie w nas - kupkę popiołu -

którzyśmy Nim o On nami pospołu

i gdy to mówiłam nagle sen mnie zmorzył

                                                        i zasnęłam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garść powtórzeń bym wyrzuciła, poprzycinała, ale tekst mnie zainteresował.

Przechodzenie światów (jako m.in. wątek z "Atlasu chmur") w wersji romantycznej - bo występuje kobieta i mężczyzna. To co istotne z psychologicznego pkt widzenia - takie dywagacje pozwalają nadać jakość i sensowność wyseparowanej jednostce. Wpleść ją w rytm przemian, ukorzenić i wtopić, w czas i innych. Koncówka mi się podoba, urwana a jak mgławica, w kontekście całości. Zostawia przestrzeń i klimat na w głowie dumanie. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

a - literówka

 

Poczytam więcej, tak to oderwane od mojej rzeczywistości. ;) bb

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • tyle tu korytarzy, arteryjek, bocznych odnóg, że naprawdę można zabłądzić na śmierć, skonać z głodu i pragnienia w zapajęczynionej i spowitej kurzem alejczynie, po której nie szedł nikt od czasów Mieszka I Plątonogiego. mimo wszystko – podjęłaś ryzyko. im dłużej przemierzasz labirynty korytarzy, tym gmach zdaje się (pozornie?) maleć, okazuje się bardziej przytulny i niehorrorystyczny. dotąd siwe ściany nabierają pastelowych barw, plafoniery świecą jaśniej. robi się cieplej i milej. aż tu nagle – dysonans, kontrapunkt: jedna z bocznych odnóg okazuje się być... nadziemną (sic!) sztolnią. w dodatku coś ci mówi, że to tam, właśnie tam! idziesz. im dalej, tym śpiewniej, słychać zapijaczone głosy, zgięte i wyżęte nuty piosenek o sokołach, omijaniu gór, dołów, o tym, co zrobi doskonale morskim opowieściom. biesiada w teatrze kopalnianym! na widowni, pośród hałdek zwiercin – suto zastawione stoły! za nimi - czerwoni zatłuszczeńcy o brodziskach uwalanych majonezem, ich szkaradne i niskobudżetowe panie. skrępowany jak diabli, niemal skulony stoję na środku sceny i tak szalenie nie pasuję do reszty obrazka, wizualnie odcinam się od rozpasanej czeredy. skromniś, myszoludek-sztafarzyk, postać niczym radio jednozakresowe odbierające tylko tę stację, która nadaje wyłącznie sprawdzone wiadomości. mówię swój monodram, częściowo z pamięci, czasem jednak zerkając na zadziubdziane maczkiem mankiety białej koszuli. lecą puszki, puste kieliszki, w głowę trafia mnie szczeroniezłoty puchar. zniżam głos aż do szeptu. ma być tajniej i ciszej, mniej scenicznie. wzmaga się buczenie. schodzę, nim mnie całkiem zatłuką. zaraz na scenę tanecznym krokiem wbiegają klauni: ten z małpą na sznurku, ten z niedźwiedziem na patyku. teraz to ja się gubię w meandrach kulis. pewien nieprzebrzmiały gwiazdor rozdaje autografy na wylinkach, naganiacze – zaproszenia na roast eks-prezydenta, długo wyczekiwaną koronację Korwin-Mikkego, zaproszenia na stypę w klimacie rave. odnajdujemy się po paru godzinach błądzenia. zderzają się nasze, tyleż mroczne, co bajkowe światy, wnikają w siebie. połączone kolory nie tworzą, na szczęście, szarości.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Twoja proza jest intensywnie surrealistyczna i pełna mrocznych, niepokojących obrazów, które tworzą silne wrażenie, ale momentami staje się trudna do uchwycenia w całości.
    • ty zawsze walcz o siebie gdy stoisz nad przepaścią gdy dobrze ci jak w niebie a życie jest zbyt łatwe   a drogi się prostują to miej się na baczności nie pozwól uśpić serca i Boga kochaj mocniej :)
    • Wejść chciałbym do świata Ludzi przeciętnych    - Zagnieździć się  W ich uściskach, Czekoladowych marzeniach O samo zaspokojeniu  Półśrodkami z plastiku, Z silikonu, i niebieskich tabletkach Jakże znieczulających, By spotęgować wrażenia W tylko jednym miejscu - - W łóżku własnej sflaczałości. Gdy wokół przecież tylko problemy Od których oddalić się trzeba Strzelając w łeb innym swoją obojętnością.   Może wojny rozstrzygną O zwycięstwie tej odległości od życia, Może Apokalipsa lub Armageddon jakiś..   - Uciec tak od jutra w ciemny zakątek Z innymi współżyjąc lub samemu, Gdy zasypiam - oddać się rozkoszy Własnej myśli, niczym ręce prowadzącej Wzdłuż i ku końcowi tego, co namacalne.
    • ,,Dopóki walczysz, jesteś zwycięscą ,, Św. Augustyn   stoisz nad przepaścią na progu nieskończoności nie widać światła pogrąża ciemność pochłania bezsilność   walcz o siebie zaufaj sobie Bogu białe róże uśmiechają się z Ołtarza   pomoc jest w pobliżu zawsze nie wybieraj nigdy zła walcz o siebie prawdę   światła nie trzeba szukać  jest w nas to dar wystarczy wierzyć zaufać Bogu   Jezu ufam Tobie   9.2024  andrew Piątek, dzień wspomnienia męki i śmierci  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...