Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Letni wietrzyk niechcący
poderwał sójki piórko
kołysząc się w słońca promieniach
chabrowe blaski roztaczało w koło
a on już w trawy popędził
by się tarzać z pająkami w pajęczynie
kwiatom płatki rozchylać zaczął
by po chwili motylom
skrzydła z porannej rosy osuszać
w sadzawce spragnionym rybom
wodę pomarszczył
a pod starą wierzbą
na chwilę się zatrzymał
by delikatnym muśnięciem
zwilżyć czerwone wargi
młodej dziewczyny
i nagle zniknął.
może przez okno otwarte
kiedyś do was wpadnie
na małą czarną
z odrobiną brązowego cukru.

Edytowane przez Wietrzykletni (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witam serdecznie nową twarz na tym portalu.

Mi się spodobała delikatność tego wiersza czytając poczułem ten wietrzyk a to już jest sztuką

tak napisać by czytelnik poczuł wiersz - jak na pierwszy to moim zdaniem bardzo dobrze ci wyszło.

Trzymam kciuki za następne tak udane.

Ale nie obrośnij  w piórka po tym co napisałem poczekaj na innych - bo każdy może inaczej widzieć.

                                                                                                                                                                                                    Super dnia ci życzę

 

 

Opublikowano

Dziękuję.

W sumie miał być to zupełnie inny wiersz,

Ale  mroźny wiatr huczący za oknem

pokrzyżował mi zupełnie plany

tak jakby jemu też było już tęskno

za tymi ciepłymi podmuchami

gdy tak wiele dzieje się w przyrodzie.

 

U mnie słońce powoli układa się do snu

Dlatego Życzę miłego wieczoru.

Opublikowano

Witaj, jest tu wyczuwalna tkliwość, która nawet mi się podoba. Ale warsztatowo jeszcze przydałoby się powygładzać ten wiersz, może nadać więcej melodii, ale nie muszą to być rymy. I tak jak przedmówcy, tak i mi trochę udało się 'widzieć' ten wiatr. Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        ...ogólnie z humorem opisana scena, a David budzi sympatię.:)
    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...