Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Ciche jakby ich wcale nie było

A w każdym twym milimetrze - gdy ktoś obok

warkoczą na pełnych obrotach, skrycie

Na każdym twym włosie czarnym jak heban

w każdej dłuższej rzęsie i kolorowym paznokciu

Nawet pod cieniutką mgiełką pudru i perfum

Duszą szyję krawatem i wygładzają twoją twarz co dnia

Wkładają do rąk depilatory – każą zagryźć zęby i rwać

Niemal w każdym ciuchu, metce

w większym telewizorze

i podniesionym w tłumie głosie

dla może-przypadkiem-słuchających

I w dobrej minie do złej gry

Zdarzy się czasem, że zadrży im ręka czy powieka

lub nerwowo postukają palcami o blat

Czasem odprysną z paznokcia

lub wyłonią się w odrostach

i wypadnie sprężynka w złotym zegarku

(wiesz, złoty pewnie lepiej odmierza czas)

Dopiero w czterech ścianach

gdy zostajesz sam

Czasem usną

Na chwilę

Pozory

Edytowane przez Luule (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No jeszcze krawat... Chociaż kocisko ma naturalny krawacik. Ale ta mgiełka perfum i pudru? A psik!

Lubię gustownie umalowane kobiety, facetów mniej, chociaż wiem, że robi się to na potrzeby kamer czy świateł rampy.
Lekka ingerencja w to, czym obdarzyła nas natura, bez kaleczenia i nieodwracalnych zmian, nie jest zła. 
Ale oczywiście odczytuję ten utwór nie jako walkę z pozorowaniem ciut lepszego wyglądu niż się ma, ale z ludźmi, którzy nie mają do zaoferowania już nic ponad swój nawet najefektowniejszy wizerunek. Bo kiedy się raptem rozmaże tusz, czy wylezie jednak zmarszczka spod grubej tafli make up, to okazuje się, że nie ma już nic.

 

Pozdrawiam :)

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

O kosmetyce temat podrążyliśmy u Animusa, także nie ma co w tym grzebać :D Jest, korzystamy z tego lub nie, kwestia gustu i potrzeb. Chodzi o takie poddawanie się kanonom, ale też o to tuszowanie, jak napisałeś, choć to akurat jest naturalne, że zależy nam by przedstawić się w jak najlepszym świetle. Ale tak czy siak jest to pozór . Nie myślałam akurat tutaj , że nie ma się nic do zaoferowania, może dlatego, że chcę wierzyć, że każdy coś w sobie szczególnego ma. Krawaty są ok, ale gdy się je lubi, gorzej gdy nie, a jest to wymóg w branży. I to,co się dzieje u 'wyższych sfer' - garnitur nie tańszy niż xxxx złotych, cała ta otoczka. Musi być metka, znana firma, jakiś wyznacznik 'klasy'. Cała machina konsumpcjonizmu. I również pozory są wtedy, gdy czujemy na sobie czyjś wzrok, automatycznie chcemy być fajniejsi, tak mi się wydaje. Kobiety efektowniej odpalą papierosa, mężczyźni zerkną jakby od niechcenia, ktoś tam zacznie się z byle zdania uroczo śmiać, nagle mówi głośniej, ktoś jest bardziej elokwentny itd - szczególiki, masa szczególików, trybiki. I nie trzeba wcale być wytrawnym 'pozerem', to jest taki automat, czasem nieświadomy środek do celu. Niektóre rzeczy da się ujarzmić, po głębszym namyśle - czy dana rzecz jest mi potrzebna, czy to tylko na pokaz. Z resztą rzeczy już tak łatwo nie jest. Pozdrawiam:)

Edytowane przez Luule (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Myślę, że do tego kotła wrzuciłaś snobizm, który co prawda ma niektóre objawy zbliżone do pozoranctwa, ale...

Jeśli ktoś ma pieniądzem to czemu nie ma sobie kupić butów za kilka tysięcy, czy rękawiczek za kilkaset?

Często rzeczy drogie są trwałe.  Problem jest wtedy kiedy wpierdzielamy chleb z margaryną a paradujemy w ciuchach... no nawet nie wiem od kogo, bo przedmioty przede wszystkim mają spełniać funkcję do jakich je powołano, a atrakcyjny wygląd i marka dla mnie są na dalszym miejscu. W Twoim przekazie koncentruję się na udawaniu kogoś, kim się nie jest, albo w ogóle udawaniu kogoś, kiedy jest się nikim. Kiedy to przedmioty nas stwarzają i wyznaczają naszą wartość. Drugą zimę tuptam w butach za 40zł z Auchan i nawet przemierzałem w nich Pieniny rok temu, nie mam oporów żeby założyć spodnie z marketu za 30 zł. Jeśli w takich ciuchach jestem dla kogoś nikim to nie zależy mi na opinii tak wartościującego ludzi człowieka. Pozdrawiam

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zgadzam się ze wszystkim.  co do jakości racja - wiele lat miałam buty po 50zł, które starczały na niecały sezon, czasem na pół, ale od jakiegoś czasu wiem, że jak kupię firmowe za 2-3 razy więcej, to mam na 2lata+. Dla tego napisałam 'niemal w każdym ciuchu, metce', z racji na kwestię jakości i faktu, że coś ubrać trzeba. Ale nie zawsze metka, logo jest tylko wyznacznikiem jakości dla nas, bo chodzi o afiszowanie się. Bo ile razy biedne matki wypruwały sobie żyły, żeby dziecku kupić bluzę nike, bo wszyscy w klasie chodzą w oryginałkach. Ja akurat nigdy o to nie prosiłam, ale znam i takie sytuacje. A do kwestii jakości dorasta się później (albo i nie), najpierw jest poczucie dumy, że po latach bycia 'czteropaskowcem' wreszcie przemierzam miasto w oryginalnych Adidasach - i wcale nie myślę wtedy o jakości (przyznam, łakoma miałam tak przez chwilę). Wiadomo, wśród średniej klasy nie ma aż takiego parcia, oceniają cię, ale kij z nimi. Ale tam wyżej no to jest jazda,bufonada. Czytałam kiedyś wywiad z piłkarzem, że każdy ukradkiem patrzy jakie drugi ma majtki, no i nie wypada mieć niefirmowych. :D Najgorzej, że czasem trudno uwolnić się od tej spirali oceniania, o której piszesz. Bo jak ktoś jest na maxa wolny od aktualnych kanonów , nie ulega modom, wyznacznikom, szczęśliwie ma gdzieś co inni pomyślą, to większość mówi - dziwak, a tylko kilka osób powie - nie, on po prostu żyje po swojemu. To na tyle. Ogólnie się chyba zgadzamy. Dzięki za wizytę i swój komentarz

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Zawsze jak czytam "pewno" mam mieszane

uczucia, "pewnie" brzmi wg mnie lepiej :)

Ale to tyle czepialstwa komentatorskiego.

 

Bardzo dobry wiersz, przeczytałam powyższą dyskusję

i zgadzam się z Wami w stu procentach.

I początkowo też, tak jak Szarobury,

pomyślałam szerzej o zjawisku pozoranctwa

zahaczającego o dwulicowość i hipokryzję.

 

Dopiero Twój komentarz, Luule,

mnie trochę z tej ścieżki wyprowadził.

 

Od siebie dopowiem jeszcze,

że kiedy chodziłam do szkoły,

panował w niej, wśród moich rówieśników,

niewytłumaczalny popęd do markowych ciuchów.

"Niemarkowi" stanowili gorszy sort,

cytując klasyka.

 

Dopiero na studiach powszechne uznanie wśród lokalnej społeczności

budziło zdobywanie jak najtańszych rzeczy :)

 

Pozdrawiam :)

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A dziękuję. Powiem tak, trochę jest tu wrzucone wszystkiego do jednego worka, a jedna rzecz ma kilka kontekstów. Ale wszystkie, dla mnie, biorą się ze świadomych lub nie -pozorów. Czy to będzie snobizm, czy życie na pokaz w statusie na który nas nie stać, czy moda, przynależność do grupy i wyznaczony tym styl, czy dwulicowość, tuszowanie braków, kompleksy. Także Wasze odczucie też było trafne, choć mi najbardziej zależało na tych nieświadomych pozorach -'ciche, jakby ich wcale nie było'. Bo co jest oczywistym pozerstwem to wiemy, ale pozory są niemal w każdym z nas, w najmniejszych szczegółach - stąd te przedmioty i kosmetyczna wyliczanka. I nie chodzi tylko o osoby umalowane:P ja np. nie farbuję włosów, ale wyrywam pojedyncze siwe, reguluję brwi itd, nie pokazuje się tylko taka, jak natura zarządziła, bo nie mam gdzieś, co myślą o mnie ludzie.  Znaczy jest tak- jest nam dobrze być na luzie takimi jak jesteśmy wśród podobnie myślących nam, przyjaciół, ale inaczej gdy się znajdziemy wśród innych i jesteśmy oceniani, wtedy machina rusza- chyba,że mamy zupełny, niezachwiany dystans do siebie. Np. ostatnio wchodzę do eleganckiego sklepu kupić krawat i właściciel obcenia mnie zaczynając od butów, i przez tą chwilę pobytu w sklepie, nie ukrywam, czuję się gorsza, niedopasowana, i wiem, że dla swojego spokoju, nie wejdę tam nigdy np. w butach sportowych. Taki dualizm, generujący pozory. Choćby, żeby mieć ten święty spokój. 

Co do słowa 'pewno', może racja, do mnie się przykleiło i nie zwracam na nie uwagi jaki ma wydźwięk. Poprawię.

Pozdrawiam:)

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Przepraszam, że nie o wierszu, bo raczej nic specjalnie w nim nie znalazłem,

ale jako wróg Nr 1 papierosów, a zwłaszcza w ustach kobiety,

Twój zacytowany fragment komentarza przywołał - jako żywo - Monikę Belucci i jej rzeczywiście efektowne zapalenie papierosa.

 

Przepraszam Autorkę za ten wtręt;  mogę usunąć w razie zniesmaczenia.

 

Pozdrawiam

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Rafael Marius Dziękuję!   @Berenika97 Dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • I.         Z wolna zarysowujący się świt, Przed tysiącleciami prymitywnych koczowników budził, By swe dzidy, maczugi zebrawszy, Przed wschodem słońca wyruszyli na łowy… A z każdym upolowanym w zasadzce mamutem, Z każdym przyrządzonym na ogniu posiłkiem, Zapoczątkowane niegdyś ludzkości dzieje, Posuwały się z wolna ślimaczym tempem… A sypiące się z ognisk złociste iskry, Zwiastunem były wieków kolejnych, Naznaczonych postępem technologicznym, Naznaczonych rozwojem całej ludzkości…   To jest nasza Odyseja ludzkości... Od drewnianych maczug prymitywnych Przez średniowieczne żelazne topory, Aż po dalekiego zasięgu hipersoniczne rakiety… Od pierwszych czarnoprochowych garłaczy, Przez rozdzielnie ładowane muszkiety, Po lśniące wielostrzałowe rewolwery, Po pierwszy w historii karabin maszynowy…   I pierwotni ludzie mieli swą dumę… Dzierżąc niewzruszenie swe maczugi drewniane, Choć niedbale z drewna wyciosane, Zdolne zadawać obrażenia dotkliwe… I pierwotni ludzie mieli swą dumę… Choć ubogą w słowa posiadali mowę, Wysoko dumnie nosili głowę, Czując instynktownie swego życia sens… Choć ułomne było ich postrzeganie świata, W licznych szczegółach tak różnili się od nas, Przez tysiąclecia przyświecała im ta sama, Właściwa wszystkim ludziom wola przetrwania… Przed tysiącleciami figurki rzeźbili, Z kłów, kości, kamieni, Martwym kamieniom formę zwierząt nadawali, By na polowaniach pomyślność im przynosiły… Może nawet od niebezpieczeństw chroniły, W otaczającej naokoło nieprzewidywalnej przyrodzie, Niczym prehistoryczne amulety, Choć wyrzeźbione tak nieporadnie…   II.   Kiedy piorun z jasnego nieba, W czasach u ludzkości zarania, Przeszył koronę starego, spróchniałego drzewa, Otulając ją płaszczem ognia, Gdy przeszyta piorunem w płomieniach stanęła, Z wolna popielona przez żar, Pierwotnemu człowiekowi dar ognia tym ofiarowała By łatwiejszą była jego ciężka dola… Tlącego się żaru ciepło, Ulgą było dla przemarzniętych rąk, A poniesione ku jaskiń czeluściom, Pomogło stawić czoła chłodnym nocom…   To jest nasza Odyseja ludzkości... Od zimnych jaskiń mrokiem spowitych, Przez średniowieczne warowne zamki, Po Białego Domu Gabinet Owalny… Od prymitywnych naszyjników z kości, Spowitych aurą tajemnicy amuletów szamańskich, Przez skrzące złotem królów korony, Po przypinane do piersi ordery…   Dziwił się latami świat nauki, Że ludzie pierwotni potrafili sztukę tworzyć, Mimo iż tak bardzo od nas dalecy, Zdolni byli o dalekiej przyszłości marzyć… Choć tak prymitywną była ich natura, Mieli świadomość swego człowieczeństwa, Mieli poczucie swej tożsamości i istnienia, Bezlitosnego czasu powolnego upływania… Zachowały się naszym czasom naskalne malowidła, Przedstawiające kontury niewielkich dłoni, W ukrytych przed światem prastarych jaskiniach, Niektóre z nich z brakującymi palcami, By po tysiącleciach badacze teorię wysnuli, Sami żyjący w zachłyśniętym nowoczesnością świecie, Iż to niewidzialnemu duchowi jaskini, Prehistoryczne kobiety ofiarowywały swe palce… Lecz co by na to powiedziały, Gdyby z prehistorii mogły na nas spojrzeć I gdyby dzisiejszą ludzkość ujrzały, Która pogoni za postępem zaprzedała duszę…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        III.   Kiedy przed tysiącleciami ogniska rozpalali, Pocierając o siebie parę suchych kamieni, Mistyczną iskrę tym wykrzesali, Która to roznieciła rozwój całej ludzkości… A kiedy migoczące ognia płomienie, Zatańczyły na suchych drzew wiązce, Pozwalając ogrzać zziębnięte dłonie, Przyrządzić także gorącą strawę… Sutym posiłkiem pokrzepieni, Choć tak prymitywni ludzie pierwotni, O dalekiej przyszłości ośmielali się marzyć, Spoglądając nocami na księżyc w pełni…   To jest nasza Odyseja ludzkości... Od ognisk prymitywnymi metodami skrzesanych, Przez pierwszy w historii piec kaflowy, Po centralnego ogrzewania stalowe kotły… To jest nasza Odyseja ludzkości... Gdy czas odmierzają stare zegary, Wciąż piszemy kolejne jej karty, Z nieśpiesznym upływem kolejnych dni…   Znający smak niedoli ludzie pierwotni, Do wszelakich niewygód przez lata nawykli, Nigdy nikomu się nie skarżyli, Ukradkiem niekiedy roniąc łzy… W surowych wnętrzach zimnych jaskiń, Choć skórami zwierząt otuleni, Przenikliwym chłodem nocą przeszyci, Dygocąc z zimna niekiedy drżeli… Zimnymi nocami bronili swych jaskiń, Przed srogimi tygrysami szablozębnymi, Przed potężnymi niedźwiedziami jaskiniowymi, Zasłaniając się ogniem płonących pochodni… Przed tysiącleciami gorejąca pochodnia, Odbita w oczach groźnego drapieżnika, W srogim zwierzu wzbudzała strach, Utrzymać pozwalała go na dystans… Broniąc swego zagrożonego potomstwa, Nie wahali się poświęcić własnego życia, Zupełnie jak i my dzisiaj, Gdy tyloma wojnami targany jest świat…   IV.   Niegdyś zażarta walka o ogień, Prymitywnych plemion była nadrzędnym zmartwieniem, Dziś rozpędzone wyścigi zbrojeń, Milionom ludzi spędzają z powiek sen… Przed tysiącleciami wynalezienie koła, Odcisnęło się trwale na ludzkości dziejach, Dziś rozwijana sztuczna inteligencja, Lepszym pomaga uczynić współczesny świat… Niegdyś niedbale ociosany krzemień, Służył ludziom za podstawowe narzędzie, Dziś już pierwsze komputery kwantowe, Pomagają badać galaktyki odległe…   To jest nasza Odyseja ludzkości... Od prehistorycznych malowideł naskalnych, Przez tajemnicze egipskie hieroglify, Po znany nam wszystkim alfabet łaciński… Od sumeryjskich tabliczek glinianych, Przez kroniki spisywane piórem gęsim, Przez pierwsze do pisania maszyny, Po sterowane głosem smartfony…   Nie bacząc na bezlitosnego czasu upływ, Wciąż piszemy kolejne jej karty, Z nieśpiesznym biegiem wieków kolejnych, Czapkując także zamierzchłej przeszłości. W cieniu wielkich wydarzeń wiekopomnych, Pisząc kolejne historii podręczniki, Wielkim wodzom stawiając pomniki, Oddajemy hołd ich czynom bohaterskim. I stawiamy czoła potędze natury, Zdobywając kolejne nieprzystępne szczyty, Zgłębiamy wciąż meandry nauki, Dając światu kolejne wynalazki… Aż gdy z biegiem kolejnych lat, Upłynie naznaczony nam czas, Ci którzy nadejdą po nas, Napiszą o nas w ciepłych słowach… Tak jak i my dziś, Piszemy z szacunkiem o ludziach pierwotnych, Czy to na kartach barwnych powieści, Czy pełnych refleksji wierszy zaplatając strofy…      
    • W świecie -1.0 jest budka telefoniczna za rogiem, Saturator w parasola cieniu – „malinowy, proszę!” I pan, co kłębiaste chmury zwija z cukru: „Już się robi!”. „Lody, lody na patyku!” są Bambino? „Wyszły, nie ma.”   Tu loteria jest fantowa – kwiatek, pierścień też się trafi. I strzelnica jest przyjezdna –„Misia damie pan ustrzeli” Kataryniarz z małpką na ramieniu i papugą w klatce, Cuda, cuda przygrywają, z okien grosz się sypie.   Cyrk prawdziwy, ten ze słoniem, lwem i małpą, Jak zajechał, lud się tłoczył, liny chwytał – w górę namiot! Klaun, orkiestra, niedźwiedź na rowerze, foka z piłką, Samobójca na trapezie, nawet pchła fikała tresowana.   Zimy srogie – śniegu po parapet, mróz jak szczypnął, nie odpuścił, I Mikołaj też zawitał wieczorową porą z rózgą, Sadzą upaćkany, z nadpalonym frakiem, brodą... Szkoda wujka – tyle było poświęcenia.   Kto nie lepił był bałwana wielachnego – trąba i fujara. W drodze z lodowiska na bajorze zakazanym Z koksownika korzystałem, piąstki sine ogrzewając, Oranżada w proszku – mniam! – na sucho z rąk znikała.   Kino objazdowe – Reksio, Bolek z Lolkiem na zachodzie. I Godzilla pruła ogniem, Miś Uszatek głupie miny stroił. W wolnych chwilach, a ich bezlik było aż nad miarę Bajtle w zośkę, gumę, kapsle i podchody grały hałaśliwie.   Cinkciarz w bramie szeptał do przechodnia: „Many, many”, Czarna Wołga mnie ganiała i zomowiec na rowerze, Woźny ścierą plecy łoił, dyrektorka z hukiem – tynki pospadały, „Marsz do kąta, do tysiąca liczyć na głos, cholerniku!”   Twarz oblepiona gumą balonową też bywała, Tak to się dawniej dmuchało, dmuch, dmuch... i pękł! Z procy – ciach! wróbelka, sąsiadowi w okno, kota w ogon, Śmigus-dyngus nie psikawką, lecz wiadrami – oj, się lało!   „Na wykopki! wolne od nauki, dziatki”– zachęcano, Skup butelek – fajna sprawa, coś dla wyjadaczy, I gazety, i tektury na barana się nosiło, na nic, waga oszukana. Neon „Społem” mruga – i dla kogo, zaraz jest godzina milicyjna?   Tak mnie pamięć zwodzi, czy powietrze było też na kartki? Mydłem szarym matka uszy szorowała, a pumeksem pięty, A z karbidu się strzelało – kurki nieść się przestawały, Państwa-miasta – co za burza mózgów! nie tam jakieś „Milionery”.   Fotografie wszystkie zżółkły, w albumie zostały wspomnienia... Co za oknem? ni trzepaka, ni zabawy – co zostało? „Dżesika, obiad!” Coś kontraltem: „Brajan, oddaj panu koło zapasowe i lusterko!” Dziś, na stare lata, buty wzuwam – powiem wam: ja tam wracam...  
    • Pszczoły ćwierkają i nic to nie zmienia. Nic już nie dziwi — Overton miał rację, więc mam benzynę, już podpalam drzewa. Pomagać światu — to kocham najbardziej.
    • @Nata_Kruk Nata ! Pomyślałem o sobie :) Czasami mam zwariowane fantazje. A ja Cię księżycem tulę do snu :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...