Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Znowu zima zawitała,

znamię życia niebu dała:

kwiaty białe, gwiazdy srebrne,

wiatry, zaspy, kra na rzece,

szron na włosach, śnieg na dłoniach.

 

Iskry mrozu ponad głową

tworzą tęczę kryształową

w kolorycie szarej bieli.

 

Idę zimą przez zamiecie

duszy złudzeń i wyrzeczeń.

Moje serce nieokryte

zimny powiew dotknął czule.

Śnieg wciąż ściele pod nogami

 

życie szare, drogę krętą,

nieusłaną tu różami.

Smutno jest mi, chłód mnie owiał.

 

Wszystkie troski i rozpacze

chowam skrycie i uparcie.

Na lwie paszcze srogiej zimy

los me życie rzucił nagle,

niespodzianie.

 

Już nie powiem, że jest wiosna,

tulę twarz w zgryzoty rozpacz,

ręce marzną mi na mrozie

 

kiedy idę tuż za Tobą w korowodzie.

Jest mi zimno, łzy zamarzły

i nie płyną.

 

 

Styczeń 2009r.

Edytowane przez MaksMara (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Ciekawam ciągu dalszego w takim razie,

bo na razie mogę powiedzieć tylko: Ale urwałaś ! :D

I:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zauważ, że interpunkcja wymusza wręcz pozwrotkowanie tekstu,

a przynajmniej mnie się lepiej taki czyta.

a może by tak kryształową, np.?

 

może: co niesłana (tak czy siak łącznie) jest różami ?

Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tej upierdliwości komentatorskiej :)

 

Pozdrawiam :))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

W porządku. Na to czkałam tzw. jak to nazywasz upierdliwość. Mam plan podzielić na zwrotki. Kryształową- dobre, podoba mi się. 

Nie usłana tu różami- w znaczeniu czasownika.

Nieusłana jest różami.-- jest/ czasownik, nieusłana/ przymiotnik. OK.

chowam skrycie i otwarcie/ ta sprzeczność jest zamierzona. Niektóre uczucia ukrywamy, a o niektórych potrafimy rozmawiać, dzielić się nimi. 

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Deonix,  jeszcze raz pomyśl jak napisać nie usłaną tu różami, nieusłaną tu różami, 

Nie usłaną - w znaczeniu czasownika a nie przymiotnika. Jestem za rozdzielonym zapisem, ale może nie mam racji?

pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nieusłaną to,wg mojej wiedzy nie tyle przymiotnik,

co imiesłów przymiotnikowy,

który zgodnie z zasadami języka polskiego powinno pisać się łącznie :)

Ale zawsze możesz powiedzieć, że to licentia poetica i chciałaś rozdzielną pisownią

podkreślić jakąś aktywność, czasownikowość tego imiesłowu :)

Jeżeli chciałabyś koniecznie wprowadzić tu czasownik,

to można by napisać:

 

szarego życia

drogi krętej

nie usłano mi różami

 

Wtedy na pewno pisownia byłaby rozdzielna :)

Ale też trzeba by przeredagować przynajmniej ostatni wers poprzedniej strofy,

np. śnieg wciąż chrzęści pod nogami.

 

Pozdrawiam :))

  • Mateusz zablokował(a) ten utwór
  • Maria_M odblokował(a) ten utwór

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Piłaś siebie z jego ust jakby każde słowo było toastem. Był zachwycony – do pierwszego haustu. Potem już tylko pił. I pił. Nie rozróżniał roczników, nie czytał etykiet. Szukał ciężaru w ciele, nie w tym, co dojrzewało latami. A ty – dumna jak burgund w kryształowym kieliszku – stałaś się wodą w plastikowej szklance. Nie dlatego, że przestałaś błyszczeć. Lecz dlatego, że on patrzył tylko przez szkło.
    • @Annna2Bardzo dziękuję! Masz rację  - Człowiek poraniony w dzieciństwie, często nie może się odnaleźć w dorosłym życiu. 
    • Zacząłem od rekonesansu - począłem subtelnie zataczać wokół niej kręgi, przyglądając się jej z każdej strony, uważając, aby przypadkiem nie pokazać mojego zainteresowania. Uważałem wtedy naszą domniemaną bliskość za dosyć intymną, za delikatną i gotową do rozsypania się w drobne kawałki pod nieuważnymi, obcymi dłońmi, ponaglającymi ruchami nie cierpiącymi subtelności. Dopiero potem skojarzyłem te spacery z orbitowaniem, choć byłem raczej księżycem (a ona nie była słońcem!), bowiem o ile pozwalała mi na to okazja, moją twarz cały czas kierowałem ku niej, starając się łapać wszystkie refleksy, które mogły mi rzucać poroztrzaskiwane szyby, czy fragmenty gołej blachy. Nie zliczyłbym ile takich okrążeń zdołałem wykonać przed powrotem do domu, lecz pewny byłem wszystkich uzyskanych informacji - całkowicie pustej framugi po oknie na parterze, idealnego miejsca na wtargnięcie do środka, otoczonego z trzech stron samą fabryką, tworzącą w tym miejscu odrobinę prywatności, z dala od pustych przechodniów jak i wścibskich oczu lokatorów przyległych do niej bloków. Następny tydzień spędziłem na wyczekiwaniu - w drodze do szkoły nadal ją mijałem, tym razem bez tak wcześniej nierozłącznego ze mną wstydu, obnażyłem się już przed nią, byłem już w pełni winny dokonanej myślozbrodni, która już w sobotę miała stać się czynem. Siedząc w ławce starałem się zadowolić rudymi włosami koleżanki siedzącej dwa rzędy przede mną, nawet starałem się docenić jej urodę, to jak słońce wpadało jej we włosy, lecz zacząłem brzydzić się tym, jak starałem się zastąpić nasze uczucie takim substytutem, brzydziłem się moją młodzieńczą naiwnością, myślą, że będę mógł doznać tej samej przyjemności w ramionach byle dziewczyny, że próbuję sprowadzić namiętność bliskiego kontaktu z istotą tak skomplikowaną jak ona do czystej sensacji dotyku.
    • @Lidia Maria Concertina Jak zawsze z przyjemnością przeczytałam i się zamyśliłam. . Pozdrawiam:)
    • @Bożena De-Tre Niech Ci się Poetko wiedzie jak najlepiej :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...