Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zgłoś

  • Niestety, Twoja zawartość zawiera warunki, na które nie zezwalamy. Edytuj zawartość, aby usunąć wyróżnione poniżej słowa.
    Opcjonalnie możesz dodać wiadomość do zgłoszenia.

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie gonię już za czyimś ideałem, a ciągle — jakby w biegu. Nie chcę grać w grę, w której nie znam reguł.   A znów gram w jakimś chorym scenariuszu. Po co wracasz? Przynosisz wspomnienia i krzyki.   A ja pragnę ciszy, zwłaszcza kiedy ten świat mnie woła — raz ciszej, raz głośniej, ale zawsze głosem echa tej postaci z wczoraj.   Jaka była cena? Samotność? Dziś już nie boję się zamieci. Spójrz — gdy umiera nadzieja, rodzą się poeci.
    • @violettaTaka jest jednak rzeczywistość i w tym przypadku wcale nie chodzi o zakochanie. 
    • Na kamieniu, niby od niechcenia, usiadł liść. W oczach, sprytnie chowa przerażenia błysk. Mijają godziny, liść się nie rusza, tylko dyskretnie nastawia ucha. - Słuchaj pomarańczowy stworku, bardzo mi miło na mojej twarzy ciebie gościć, lecz pora tobie w dalszą drogę z wiatrem skoczyć... - - Dziękuję szlachetny kamieniu, lecz skoro wiatr mnie tutaj przywiał, widać jesteś mi przeznaczony, choć przyznam, dalekiś z urodą od wymarzonej żony. - - Chyba pan nie rozumie, zejdź pan w końcu z mojego nosa, bo cierpliwość zgubię. To nie jest twoje miejsce, tylko chwilowe na odpoczynek przejście. - Liść klonu przecząco głową pokiwał i jeszcze mocniej do kamienia przywarł. - Nigdzie się stąd nie ruszę, bo na pewno pod jakimś butem się pokruszę. Kamień już nic nie powiedział, tylko zagwizdał. Przyszedł kolega, ukłuł gościa koło tyłka, przyfrunęła przyjaciółka, połaskotała koło brzuszka. Tego liść się nie spodziewał. - Aj aj aj! - krzyknął na jeżyka. - Hi hi hi - Zachichotał na pszczółki skrzydełka. Łezki ze śmiechu otarł i odpadł. - Żegnam. - Uśmiechnął się kamień. - Zdrajca. -Rozległo się echo z oddali, między ludzkimi nogami. Liść z żalem fikołki zataczał, do czasu kiedy mały chłopiec w ręce go złapał. - Jaki piękny, pomarańczowy, będzie idealny do mojej korony. - Zachwycił się chłopiec wkładając kruszynę do ciepłej kieszeni. Liść jeszcze nie wiedział, że jego los właśnie się odmienił. Nazajutrz, przyjemnie zaskoczony, z dumą jaśniał na czubku szkolnej korony. Czy to przypadek czy przeznaczenie, tego nikt do końca nie wie. Idź swoją drogą i ufaj, a znajdziesz ludzi i miejsce, którym miłym będzie twoje serce.
    • Oddychaliśmy niegdyś ,tym samym powietrzem . Wciąż w te same miejsca, idąc za życiem lepszym. Lekarz i apteka , codzienność twoja babciu. By dostać choć gram ,zdrowia z chorobą w starciu.   Chcieliśmy tylko zdrowia, bo ono najważniejsze. Wciąż bitwę prowadząc, o swe bijące serce. I też walczę o zdrowie, jak niegdyś ty walczyłaś.   Dzisiaj ze łzą w oku, babciu cię wspominam. Teraz ciebie niema, leków brać nie musisz. Przyszła kolej na mnie, by ból w sercu dusić . Wspominam cie babciu, tabletki na stole.  I tę naszą ,tęsknotę za absolutnym zdrowiem.   Nie ważne co się psuje, w organizmie naszym . To straszne przeżycie ,gdy lekarz wciąż straszy.  Pamiętam nie jedno, dziękowałaś zawsze . Mówiłaś przyjedź, Aruś a pomożesz babci .    
    • @violetta Oh tak faktycznie:) Dziękuję za komentarz.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...