Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

lato z haiku


bronmus45

Rekomendowane odpowiedzi

Ty jednak nadal "nie kumasz bazy" - autor haiku w żaden sposób nie może stwierdzić, co w danej chwili czyni / robi peel. Może akurat robi... kupę, a nie poddrzemuje. Zrozumże wreszcie, na czym polega literatura haiku, albo daj sobie z nią spokój i nie ośmieszaj się. Przedstawiłeś tutaj typowe antyhaiku, tłumacząc je klasycznym układem sylab. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A poprawiacz powinien być z nominacji czy wyborów ?

Próbując zamieścić wiersz  po raz pierwszy przeczytałam komunikat, że należy skomentować wiersze innych. Niektórzy wręcz pisali że powinno się  czytać i komentować  pozostałych użytkowników forum. 

Pytam - jak ?

Czy ograniczać się tylko do - jestem na tak lub jestem na nie,  z obawy by nie zostać okrzykniętym poprawiaczem ?

Czy to coś złego jeśli się analizuje wiersze i  poprawia ?

 

Mam nadzieję, że otrzymam odpowiedź :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, no - mili lub mniej mili państwo - mój tekst został skomentowany czymś, co ów komentator uważa za haiku. Ja natomiast nie i mam prawo mu to wytknąć - tym bardziej, że czynię to w stosunku do niego kolejny już raz. Nie mogę mu jednak przemówić do rozsądku, aby w końcu zaczął rozróżniać literaturę haiku od wierszy wolnych / białych. I stąd moja ostrzejsza wypowiedź. Natomiast na pouczanki kogokolwiek w rodzaju - cytat z Jacka K. - 

Znów zaczynasz komentować autorów? - sobie po prostu nie pozwolę ani dziś, ani też kiedykolwiek...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

OK Bożenko

wobec tego napisz swoją wersję

a nie wycinaj niczego z oryginału

wtedy autor zdecyduje sam czy warto poprawić to i wo czy nie

czy malarzowi też na jego obrazie coś

byś domalowała albo zmazała ?

Edytowane przez Maciej_Jackiewicz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No to ja ci teraz powiem ,że żaden szanujący malarz by tobie na to nie pozwolił

dlatego kopie robi się bardzo rzadko bardziej reprodukcje

a nikt nie przerabia obcych obrazów tylko maże na własnej sztaludze

chyba ,że autor oryginału już nie żyje

 

podobnie jest z poezją i twórczością teatralną

pisanie swoich wersji mija się z celem nawet wierszy tych najlepszych i najgorszych

dajmy im żyć

a nuż komuś się takie cudo spodoba

 

ostatnio napisałem jeden wiersz na dwóch portalach

na jednym z nich Pani Adminka -poetka poradziła go skrócić i nieco przerobić

została 1/3 wiersza

na drugim portalu Pan Poeta Admin pochwalił i niczego nie sugerował

Czy zgadniesz który został wyróżniony jako wiersz dnia ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Żaden malujący nie będzie malował po oryginale obrazu innego malującego nawet  a może zwłaszcza, kiedy ten już nie żyje,  a jeżeli pojawiają  się podwójne obrazy to z reguły sam autor dokonywał zamalowywania pierwszego.

Chyba że chodzi o zabiegi  konserwatorskie, kiedy wręcz wymagane jest domalowywanie zniszczonych fragmentów.

Nawet  nie pomyślałam o domalowywaniu czy usuwaniu czegokolwiek z oryginału, dlatego  napisałam: To zależy czy miałaby to być wierna kopia czy moje widzenie danego obrazu.

Nikt mi nie zabroni zrobić kopii Damy z łasiczką, malując zamiast łasiczki psa, kota, czy cokolwiek innego.

Oczywiście nie podpiszę pod tym obrazem Leonardo da Vinci.

I wcale nie jest rzadkością kopiowanie obrazów. Najczęściej są kopiowane obrazy sakralne.

Nie wiem czy widziałeś Monę Lisę z wąsami  Salvatore Dali. Można przerabiać i tworzyć kopie nie można tylko podpisać obrazu imieniem i nazwiskiem twórcy oryginału.

 

I gdyby tak było jak mówisz, to nie byłoby adaptacji wielu sztuk teatralnych , książek, filmów.

Jaskrawym przykładem są piosenki, które mają wiele aranżacji i wykonań różnych artystów.

 

Przerabiając twój wiersz też nie napisałam pod nim - Maciej Jackiewicz i nie ingerowałam w oryginał, bo ten masz u siebie na biurku najprawdopodobniej  w jakimś brulionie. To co tutaj zamieściłeś to już jest kopia. W dodatku kopia, którą wystawiłeś  po to, by  czytać, oceniać i komentować.

 

 

 

 

Edytowane przez czytacz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

forum poetów

ambicje urażone

strach się odezwać

 

 

Jednak zaryzykuję.

Dla mnie poezja dzieli się na tę która do mnie przemawia i na pozostałą.

Tak się zastanawiałem dlaczego haiku tu na forum prezentowane do mnie nie przemawia , więc po inżyniersku poszukałem googlem skąd to, co to i jak to ma przemawiać.

W wiki tylko technika, na forum spory, Komputer wskazał mi  jednak stronę z tytułem "esej.haiku z czym to się je"

I miła pani Autorka pisze tam:

 

"Wgłębiając się w szczegóły

Istnieje wiele zasad i reguł estetycznych w tworzeniu haiku. Jedną z głównych jest zestawianie w wierszu tylko jednej pary obrazów. Zderzenie ze sobą dwóch części daje najlepszy efekt; dwie impresje -które osobno są jedynie wyrazami– dopełniają się, tworząc unikalne wrażenie. Tylko dwa mogą zbudować określony nastrój i wywołać w czytelniku emocje.

Działa to na zasadzie porównania, dlatego wprowadzenie do wiersza trzech elementów mijałoby się z celem.

Kolejną ważną regułą tworzenia haiku jest kire, czyli cięcie. Jest to zasada znakomicie współgrająca z podwójnym przedstawianiem obrazów. Kire rozbija wiersz na dwie osobne części."

 

I przykładając to do zaprezentowanych w tym wątku utworów stwierdzam, że dwa prezentowane w tym wątku przykłady haiku nie przemawiają do mnie właśnie dlatego, że nie mają tej struktury zestawienia obrazów. Choć pierwsza może do tego pretendować, jednak nie widzę (nie czuję) tam cięcia. Fraza "kolorowym znacznikiem" jest wyraźna kontynuacją frazy pierwszej

 "Owad na liściu kolorowym znacznikiem" a puenta owszem jest - pora posiłku. I zgodzić się trzeba z Panem Bronisławem że 

drugie haiku tym bardziej  nie spełnia przytoczonych postulatów, to jeden werset sztucznie podzielony. W tym świetle jedynie broni się próba "czytacza". Pierwszy werset jest o porze roku, drugi pokazuje owada i na koniec łącząca je pointa. Spełniony jest również postulat Pana Bronisława - nic tam o czynnościach pl nie ma.

 

I jeszcze sówko o "przerabianiu utworów". Przerabianie utworów jest rzeczą normalną. Wielu autorów robi "własne wersje"

I nie ma się o co obrażać, no chyba ze ja sobie coś wyrzeźbię a gość mi do domu przyjdzie dłuto weźmie i na swoje kopyto przerobi. Jeśli jednak przyniesie mi coś podobnego i pokaże ze słowami : ja bym to zrobił tak... To co mi do tego?

Jeden obraz jest wart więcej niż 1000 słów (podobno chińskie). "Moja wersja" pokazana autorowi powie mu więcej niż 1000 słów  komentarza. Przecież to Autor sam zdecyduje czy wiersz pod wpływem "mojej wersji" poprawić czy  też nie.

 

Pozdrawiam wszystkich licząc że nie zostanę pożarty przy pierwszym wejściu.

Bogusław

Edytowane przez Freemen (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O czym wy w końcu tu rozprawiacie?... Czy chociaż dojdzie do waszej świadomości podstawowa zasada komentarzy, że komentujemy jedynie tekst autora, a nie swoje wzajemne "światłe" (najświetlejsze) wykładnie na temat haiku?... 

Najpierw więc poczytajcie sobie zasady regulaminowe, a następnie podstawy haiku - i nie wypisujcie bzdur ośmieszających wasze osoby, jako "znawców" literatury haiku...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc przeczytałem ponownie zasady regulaminowe czy o te chodziło szczególnie?

"1. Na 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 oceniamy utwór, nie autora.

2. Uzasadnij swój komentarz.

3. Każdy zarejestrowany czytelnik ma prawo skrytykować Twój wiersz. Przyjmij godnie wszelką krytykę. Uszanuj zdanie innych, jeżeli sam(a) chcesz być szanowany(a)."

 

W związku z tym mam takie tezy:

1. Myślę że punkt 1 zasad  stosuje się to również do komentowania komentarzy. Więc nie oceniam autorów komentarzy czy są śmieszni czy nie, lecz to co piszą.

2. Nie widziałem by się w tym wątku ktoś deklarował jako znawca haiku, być może (domyślnie) poza jego autorem.

3. Przyjętym zwyczajem w założonym wątku odnosimy się nie tylko do tekstu autora wątku lecz również do następnych wypowiedzi w wątku

4. Trudno uzasadnić komentarz bez jasnej wykładni terminów odnoszących się do komentowanego tekstu.

 

Nie rozumiem o co Panu chodzi panie Bronisławie. Moim skromnym zdaniem w tym wątku ludzie usiłują Panu powiedzieć że coś z tym haiku jest nie tak, a Pan nie chce pogodnie krytyki przyjąć.

Edytowane przez Freemen (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta Dziękuję! :) @Rafael Marius

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @andreas Dobre! @Domysły Monika Wszystko możliwe, ponieważ spać również trzeba.
    • @Rafael Marius Dziękuję za czytanie i pozdrawiam! Miejmy nadzieję, że jednak lasy będą trwać.
    • Ginąca w półmroku mdłego światła palących się świec wielka, zimna, wyłożona kamieniem, ponura sala. Gryzący w nozdrza stęchły smród grzyba i wilgoci. I stojący pośrodku niej chudy, pochylony mężczyzna w czarnym habicie i naciągniętym na głowę kapturze. Stojący w tej upiornej scenerii godzinę, a może kilka godzin... Niemy i nieruchomy, jak gdyby w letargu na coś czekał. Aż nagle z hukiem wielkim nastała wielka jasność i tuż przed nim, nieco powyżej jego głowy pojawiła się wielka kula niemal oślepiającego światła. Mnich padł na kolana i wielkiej pokorze i strachu dotknął głową brudnej, wilgotnej posadzki z kamienia.    - Witaj, Panie Światów! Witaj, mój panie! Jam twój sługa uniżony, na każdy twój rozkaz! Na długą chwilę zapadła cisza. Klęczący pośrodku jasnej od blasku wirującej w powietrzu kuli światła sali, struchlały ze strachu mnich i złowrogi pomruk, który wydobył się z wnętrza kuli. A potem głos. Silny, donośny, chrapliwy, zniecierpliwiony, w którym jednak przede wszystkim wyczuwało się wielką pogardę.    - Nadzorco, czy nie ja dałem ci ten świat w zarząd, byś dbał moje plony?    - Ty, Panie! - potwierdził szybko mnich odruchowo bardziej jeszcze przyciskając głowę w kapturze do brudnej posadzki.    - To dlaczego plonów z tego świata dostaję coraz mniej?! Dlaczego ofiar i tak potrzebnej mi energii z tego świata dostaję coraz mniej...?! Czy nie ty jesteś za to odpowiedzialny Nadzorco...?! - ryknął głos z kuli, a mnich skulił się jeszcze bardziej czując, jak pomimo zimna po twarzy zaczyna spływać mu pot.   - Panie Światów, mój Panie! Jam twój sługa uniżony!- zaczął głośnym, acz wyraźnie drżącym ze strachu głosem - Wyznawcy twoi, trzoda twoja, zaczęli odwracać wzrok i uszy od pradawnych tradycji. W pysze swej i grzechu zaczęli patrzeć dalej i nie chcą już składać ofiar, gromadzić się tak tłumnie jak kiedyś, by oddawać ci cześć i energię swoją, której tak łakniesz. - dodał lękliwie nadal bojąc się podnieść wzrok.    Kolejny raz zapadła cisza, tym razem jednak znacznie krótsza.    - A więc zaczęli widzieć... - zasępił się płynący z kuli światła głos. - Ale czy właśnie nie od tego mam ciebie, Nadzorco?! - ryknął zaraz, a wściekłość jego zgasiła ostatnią z palących się świec. - Czy nie ty masz pilnować, aby energia trzody mojej nieprzerwalnie do mnie płynęła?! Czy kolejny raz mam was uczyć, tępi Nadzorcy tego świata, co macie robić?! - krzyczał wściekły, a głos jego odbijał się złowrogim, chrapliwym echem od zimnych ścian. - A może nadszedł twój czas i pora, bym zabrał twoje nędzne życie i duszę...?! Do więzienia na planecie Lupars, gdzie wieczny ogień i męki, dla takich jak ty, którzy nie ze mną i nie dla mnie...?! - ryczał rozjuszony.   - Jam twój wierny sługa, Panie światów! Czyń, co wedle woli twojej, a przyjmę w pokorze... - odziany w czarny habit mnich płaszczył się na kamiennej, cuchnącej wilgocią podłodze czując, że oto właśnie nadchodzi jego koniec. Nędzny i podły.    - Wstań, Nadzorco! - ton płynącego z kuli światła głosu złagodniał nagle. - I posłuchaj, a co rzeknę ma być wykonane, bo słowa moje są święte, a energia trzody mojej mi i innym ze świata mojego jak tobie chleb, wino, ziemia i powietrze. Skoro zaczęli widzieć, znajdziesz im nowego wybranego, nowego mesjasza. A ten będzie cuda czynił, jak to robią wybrani, o jakich ten świat jeszcze nie słyszał i jakich nie widział. Po niebie będzie latał, uzdrawiał chorych i wracał życie martwym, gasił spojrzeniem największy ogień, tchnieniem swoim nowe źródła do życia budził, a wszystko w moje imię. A inni pójdą za nim. I znów zaczną składać ofiary w imię moje i oddawać mi swoją energię, jako że są własnością moją i moją trzodą. A wy mówcie im o mojej łasce wielkiej i nagrodzie dla nich. I sami pomyślcie czego łakną, to im kiedyś ode mnie obiecajcie. A tym którzy za Wybranym nie pójdą i czci, jako energii swojej oddawać mi nie będą, mów o gniewie moim i zsyłce na męki w ognie i wody, by się przerazili i służyli mi w strachu. I daję ci na to sto waszych lat. By wrócić i rozliczyć plemię Nadzorców z tego zadania. By energia trzody mojej znów do mnie i braci moich popłynęła jak życie i jak moc.    I choć jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nastał nagle mrok i cisza, mnich nadal nie ośmielał się poruszyć, unieść chociażby głowy. Pot nadal kapał mu z czoła, a serce biło niczym anatuliański dzwon. Zawiódł, a jednak przeżył, nie odebrano mu życia i duszy, co było cudem i szczęściem wielkim. A jednak nadal drżał, tak  wielkim przeżyciem było dla niego spotkanie z Panem Światów. Ten świat, którym w imieniu Pana zarządzał ród Wybranych, był jednym z wielu, wielu... Stworzony przez Pana, by ten mógł wraz z innymi żywić się jego energią. O czym jednak trzoda jego nigdy nie mogła się dowiedzieć.  Nadzorca wstał. Świece znów zapłonęły i można było w ich mdłym blasku dostrzec jego twarz: wyblakłe od upływającego czasu oczy i zapadłe policzki. Twarz na co dzień przybierającą surowy i zimny wyraz, a jednak w tej chwili jaśniejącą od wielkiej radości. Oto w tej chwili w górach Malaut narodził się nowy Wybrany. Mesjasz... A imię jego Salu. I za lat dwadzieścia wszyscy mieli poznać jego moc i pójść za nim w imię Pana Światów.    Odautorskie wyjaśnienie: Rzecz dzieje się na planecie farmie Ouns, gdzie min. żyją  humanoidy.  Pan Światów - pasożytniczy byt i władca z galaktyki Ansir. Nadzorca - zarządzający zasobami żywymi i przepływem życiodajnej energii z jednej z planet farm - Ouns - do galaktyki Ansir.              - Wybacz, Panie mój, mnie grzesznemu i głupiemu... - 
    • @Łukasz Jasiński koniec żarcia.
    • Witam - ciepły wiersz tak lubię -                                                                   Pzdr.uśmiechem.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...