Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Krzyż to nie dwa patyki tylko dla erzacu
trwa od tylu wieków w polską ziemię wrośnięty
bo zawsze był tutaj –to krzyż Chrystusa święty
nie ma już krzyża …nie ma krzyża przy pałacu

Jeszcze stoją w świątyniach na niejednym placu
stocznie, kopalnie –pamiętamy czas przeklęty
w znaku krzyża szliśmy przez historii zakręty
nie ma już krzyża …nie ma krzyża przy pałacu

komu dzisiaj krzyż wadzi albo mu ubliża 
kto słowa papieża pamiętać jest dziś w stanie 
który wołał i prosił z mocą : brońcie krzyża

naród wierny modlił się o jego przetrwanie
a ten będzie wywyższony kto się uniża
nie ma krzyża przy pałacu …lecz tu zostanie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Krzyż to znak podległości Narodu Polskiego obcemu państwu - państwu Watykan. Kościół naucza, że powinniśmy wracać do naszych korzeni. To wracajmy...  Naszym Bogiem nie jest bóg żydowski jahwe. Nasz słowiański Bóg to Jessa. Krzyż to tylko łodyga, nasze korzenie są tutaj: 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Opublikowano

nie Jessa tylko Jesse

potomkiem Jessego według proroka Izajasza jest właśnie Jezus Chrystus

A  Jahwe (

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 ‏‎ יהוה)  to   czczony zarówno w  jak i . 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...