Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
(Rok Juliusza Słowackiego)




A ja gdzieś w głębi - a biedne my duchy,
Jak ptak bez skrzydeł stanąłem przy murze,
Nie mogąc niczym rozerwać łańcuchy, -
Twoje modlitwy Juliuszu powtórzę,
Tyle wyzbieram jak chleba okruchy,
Przytwierdzę skrzydła zmęczonej naturze,
By nie uległa barbarzyńców zmowie
I udział wzięła w słonecznej budowie.


O! Boże któryś mię na wojowanie
Przysłał - bym ściągnął ludowi wędzideł,
A tyle wzrostu, ile jest w bocianie
Dał - i wypuścił w lot... a nie dał skrzydeł,
Niech twa duchowa łaska nie ustanie,
Gdy w rzędzie mego ducha malowideł
Wyjdzie chełpliwy głos na wszystkie echa,
Jakby z małego zgniłego orzecha.



O! przyjdź! - wołała - ma gołębia dusza
Maleńkim wnętrzem w tętniącym organie
A tak potężnym duchem Wezuwiusza
By żyć choć chwilę - nim przyjdzie skonanie
Trwa dalej - jedna - bezdenna katusza
Jak trup z korali - chwilowe zesłanie,
Pójdzie daleko po echowej sieci
Wyspy powstaną - siła duchem wzleci.


Powstanie!... - nowa - na trupach korali...
Pośród ogrodów, wśród kwiatów ścierniska.
Zwierzęcy grudzień zamrożonej stali
Z czerniały liście wśród pogorzeliska... -
Łzami patrzyłem z perspektywy dali,
Patrzałem również - także z bardzo bliska
Aż wnętrza siła... błysk ognia wybuchem
Górę przestawił... - siła weszła duchem.


A Bóg wysłuchał modlitwę Juliusza,
W niebo się wzbiła jak słońce na skronie
I zaświeciła jak latarnia w duszach,
Jak wiatr w chodzącym po morzu Jazonie
A od błyszczących jak smoków katuszach,
Ona powstaje by zasiąść na tronie -
A mgła sunąca po bladych zatokach
Przybrała gzymsy budowli proroka.





Agamemnon

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @viola arvensis Widzisz Wiola, Koleżanka Poetka Aniat mi właśnie uświadomiła, że ja mam coś takiego jak rozdźwięk karmy. To jest coś takiego, że masz już na karku bagaż 46 lat doświadczeń. Prawdziwa karma, o ile jest, może to świetnie opisywać. Ale jest też coś takiego, może być, jak karma wyobrażona przez samego siebie. I te dwie postacie karmy są, a w każdym razie z łatwością mogą być, nietożsame. Będąc takimi namawiają mnie do wspierania Twojej poezji. Co nie wiadomo, czy dobrze, czy źle wychodzi. I czy w ogóle dobrze, że ma miejsce, czy wręcz na odwrót. Twoje wiersze wychodzą nieco naprzeciw temu mojemu, prywatnemu rozdźwiękowi karmy właśnie. O ile oczywiście jest coś takiego. 
    • @violetta Tak, słodziak,

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      dziś za ciemno i zimno na zdjęcia...
    • @KOBIETA To wiersz ciepły, zarazem intymny. Jest zapisem pragnienia i ulgi, że ktoś jest obok. Czuję w nim miękkość nocy i to charakterystyczne zawieszenie między jawą a snem, kiedy bliskość drugiej osoby staje się najbezpieczniejszym miejscem na świecie. Wszystko to przemawia odpowiednio zarysowanym klimatem - przez zamknięte powieki, niepokój, który się koi w dotyku…
    • Strażnik latarni na wybrzeżu skalistym nocami krył się za głazem — przy brzegu falistym. One zaś, znudzone głębinami toni, bawiły się w na powierzchni wśród skrzeków kakafonii. Czasem błysnął tylko ich kieł lub oko, budząc dreszcz, co biegł wysoko. Czasem widać je było wyraźnie, w całości. Zamarzał wtedy i czas, i zamarzały kości!…   A pewnej nocy, gdy atrament rozlał się na krańcu kraju, latarnik bił się z myślami wszelkiego rodzaju. Syreny — jakby ku pomocy — odsłaniały, co tylko w ich mocy. On jednak wpatrywał się w odległe morze. Jak to: nie czekał na nie? Czekał na zorzę?  W westchnieniu z Ziemią i Niebem się pokłócił, a nazajutrz za głaz — już nie wrócił.   Strażnik latarni na wybrzeżu skalistym  nocami krył się za głazem — przy brzegu falistym. One zaś, znudzone głębinami toni, bawiły się na powierzchni wśród skrzeków kakafonii. A pewnej nocy, gdy statek rozbił się o skałę, popłynęły dalej — zgubie niosąc chwałę.                                                  
    • @Migrena To zapis chwili granicznej, spotkania, które jest uderzeniami, gdzie instynkt i strach są nierozdzielne i tworzą przestrzeń miasta wypełnioną anonimowym ale rozdygotanym tłumem. Ulica to miejsce ryzyka, ale też wolności, która jednak może ich przyłapać, ocenić, przerwać. I właśnie dlatego ta bliskość miasta jest tak intensywna. A erotyka staje się próbą wyrwania świata z chaosu na jedną sekundę dotyku. Stąd też to drżenie przestrzeni między pożądaniem a niepokojem.           
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...