Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wiatrołom


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

on już chyba pił a wcześniej
nie spotkałem nikogo z kim można
rozmawiać o latawcach

trafiło nas rześkie powietrze i śmierdząca
cisza pod swetrami bez zająknięcia kto
góra a kto człowiek i jak wiele zostało
z tamtej pasji

sosnowe listwy zbite
zardzewiałym gwoździem
na krzyż


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pytasz się, kto towarzyszy mym dniom A jeśli nikt - poczytujesz to za udrękę Sam depczesz po piętach snom A w łóżku tłusty czarny kot - śpi, albo i wróży ci z ręki Być może droga bez celu to jest ta  ''wolność bez końca'' Na pewno nie mieć wiele - to więcej mieć -    ... z radosnych  promieni słońca,  ze szronu na gałęziach,  obietnic z ust marzanny,  zaślubin z oceanem - gdy wokół pląsają panny Gościłam i Boga i Diabła  Tak, wiem: ''Bać się trzeba.''   Życie w weneckim lustrze: tornada, lawiny ...   Torpeda.    Zatapiam się więc spokojnie - w własnym trzęsieniu  ...    Nieba!  
    • Szósta rano, świt przetarł oczy. Uczucia to też czynności, gdyby ktoś nie do końca był pewien.    Trzej Królowie utknęli w korku. Piszę powieść zmierzchu na tafli jeziora. Mam już epilog. I biały atrament. A ty? Dobrze malujesz. Świetnie wychodzą ci te żółte horyzonty. Znasz Canaletto? Tworzył podobne abstrakcje, tylko łagodniejszą kreską. Namaluj mi "aj kju." Albo "ei ai." Zapłacę.  Kupiłam wreszcie pościel. Nie, nie chodzi o to, że chcę byś został na noc. Pościel pachnie Bangladeszem, a ty i tak jesteś stąd. A dla mnie 'stąd' to jak 'znikąd.'  Powalasz mnie podobieństwem. Do wszystkiego, co jest zupełnie inne. Śnią mi się lokomotywy. I jakiś pan pokręcony czarnym fularem, który twierdzi, że jest tylko gościem na ziemi - też nie ma domu, nie jest głupi.   Nie mam nawet kawałka ziemi. Mam całą galaktykę. I nawet Bóg o tym nie wie. Życie na ziemi to gościna. Mimo, że nie witają nas tu krewetkami i marcepanem,  rezerwacje są robione na kilka pokoleń do przodu. Nie podejmuję się misji prolongaty. Nudzi mi się czekanie na przystankach i brak prób na żywo w knajpach z muzyką country. Do kogo ja to piszę?! Pan-idiotyzm. Przekrojowy. Gdybym spotkała wierne mi odbicie w lustrze, może zobaczyłabym całkiem inną refleksję A to niemożliwe. W szybie.  
    • W tym łóżku spał mój ojciec. Moja matka kołysała się obok. Rzeczy pozostawały na swoich miejscach przez miesiąc po śmierci. Wyniosłem jedynie dzbanek herbaty – niedopitej. Garnitur. Dwie torby leków. Gałąź wisterii owinęła się wokół ramy na wpół otwartego okna. Powoli zacząłem się jąkać, sławiąc narcyzm monosylabicznym - ja. Wpadłem w panikę i z wizytą do X - musisz zacząć pisać. Inaczej. Obaj lubimy poezję (on, redaktor) i obaj kochamy Chopina. Zostaniesz nieczytanym - jak Lem. Wybierz! Stanąłem przed regałem z anglojęzycznymi książkami pełnymi dedykacji od amerykańskich poetów. Wziąłem Bukowskiego – Love is a dog from hell i zacząłem czytać: “people need me, I feel them (…), but if I see them too often I get sick”. Podszedłem do pianina „but I get out of tune”. Więc wróciłem i zacząłem pisać wiersze poza rytmem: o zapachu kawy, dymie papierosa. I o tamtej – nic. Trochę cyganiłem o Papuszy, o spotkaniu ślepca z Chrystusem i o planach – beznadziejnie. Raz, tylko raz wspomniałem o Moulin Rouge i artystach – właściwie to ona wspomniała, M.. A ja - przerzucając przez ramiona stetoskop, pomyślałem, że mogę się zapić, słuchając ich narzekań, zwymiotować – jak Bukowski – na czarne klawisze mojego pianina, zapalić papierosa wierszami, dwa otwarte znicze, stojące zbyt blisko umarłych. Przestać łykać tabletki, które tak trudno wygrzebuje się z blistra. Mogę po prostu spojrzeć na czarne drewno pod cieknącym kaloryferem, czarne klawisze, czarną politurę pianina – “this is my piano”, przecież, “better than sitting in a room with 3 or 4 people and their pianos”. Moja matka kołysze się obok, słuchając Chopina. „And they like it and do not like it”.  
    • Zeskrolowane myśli.  I rolka porannej kawy.  Zmęczony hasztag,  pięć lajków ...  Los świata? Prześlij na mesendżerze. Wydaje się być ciekawy ...   
    • Często ostatnio myślę, że bycie emerytem to przywilej dla wybranych. Byle zdrówko jeszcze, to i wszystko. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...