Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Kwiaty świeżo rozkwitły beżowe,
wiosennej woni powiewu już nowe,
zieleni w koło czystej listowie,
barwą zbudziło świat ahandryjski,
roszony deszczu opadem spokoju,
kropiącym rytmem pejzażu wskrzeszenia,
taktem szklącym chodników brukowych
z których zmył ślady myśli ludzkich prochu,
na czarną ziemię żyzną, żółtych mleczy,
pogodnie w cud rozkwitłych uciechy,
zbożnej oczom zmysłowo,
przy letnim chłodzie lekkim
i świeżej wilgoci w powietrzu radującej,
popołudniem nie lichym świata,
Bożym przychmurzeniem nieba pragnącego,
nawodnienia drzew dużych oraz krzewów kolczastych,
róży carsko czerwonych, przy kwitnieniu czerwcowym,
by po deszczu obfitym, później znów wyszło słońce,
zza chmur promieniście i poczęło osuszać ostre źdźbła
kęp trawowych, prażąc piach również wysp narzecznych,
koryta wód opadłych oraz lasków przybrzeżnych
nagrzewając szczytówek świerkowych igliwię żywiczne,
nad którymi błękit, od nowa miał zacząć okrywać czystością
sklepienie, ciągnąc się w dale za horyzont, przemieszany z bielą,
obłoków już nieco jaśniejszych, niemal, że śnieżno białych,
niby płatki sasanki alpejskiej, oraz schludnego hiacynta,
które wtopiły się w obraz, wyższego pułapu jonosfery,
w fantazyjnej sielance, podniebnej podróży skojarzeń płynących,
wyobraźnią żywą, niby spokojem zefiru natchnienia,
podobnym do żaglowca równowagi mocy,
skupionej optymizmem pragnącym sztuki piękna,
dobra ziszczenia, bez skazy dla światłości,
rozświetlającej Dniem, fiolet bzów wiosennych,
szerzej rozpiętych na boki, gałęziami swemi,
chłonącymi kielichami kwieciwa pogłosy,
mewich krzyków ptactwa,
pobliskich nurtów leniwie płynących,
wód niby wężem skorupy globu,
nierównego koryta zdradliwej rzeki,
białej jak poblask, szklącej się od światła, mieniącej tafli,
sunącej bardzo lekko spadziście w dół,
masą szumiącej z cicha, przy brzegach prądem wody,
pragnącej niby zimna, ciała arogancji nietrzeźwej,
pokusy śmierci ludzkiej szaleństwa, w okresie lata
pełnego zabawy lipcowej, różnych pływaków nie ostrożnych,
obywateli znużonych tempem; tętnem lecącego czasu,
który usypiać chce czujność, nawet złotych asów.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • żar leje się z nieba ostre promienie niczym języki wściekłych psów liżą Annę po karku w rozchełstanej koszuli jakby zachęcała glaszcz ino po mału zniszczonymi dłońmi zagarnia naręcz wrotyczu żółte kulki drażnią napęczniałe piersi odużona zapachem dziurawca i mięty przystaje powoli przeżuwa listeczki bylicy rozgniatając językiem delikatną strukturę gorąc może w cieniu starej ulęgałki znajdzie ukojenie tenten racic obwieszcza przybycie gości dwie sarny spłoszone puściły się polem depczą kolby kukurydzy to nic to życie
    • @Naram-sin    Mnie śmieszą komentarze ludzi, którzy chcieliby wszystko na tacy, a dostają... cóż.. właśnie wszystko na tacy.   Zasadniczo, jakiś czas temu robiłem test w Mensie, wynik jaki był taki był, jednoznacznie stwierdzający, że mojego IQ nie da się określić. Suma summarum wyszedłem na oszusta.   Przypuszczam, że owoce mojej ciężkiej pracy nie mogą być doskonałe, bo przecież - kto w doskonałość uwierzy? Owoce, które niekoniecznie objawiają się fizycznie... chociaż powyżej widać, że jednak - w pewien sposób, jeśli uznać słowo za byt fizyczny - istotnie jest to owoc doskonały mający chyba jednak tylko swoje implikacje w świecie fizycznym. Powstaje nieścisłość...   Ale kto wierzy w ducha?    Przecież ludzka dusza to tylko zlepek szarych komórek pod kościstą kopułą.   Takie moje "fopa", że być może piszę o rzeczach, które są ze świata niebieskiego, wśród ludzi, którzy myślą tylko po ziemsku.   A patos? No cóż, nietrafiona opinia potwierdza trafność intencji.   Właściwie to wszystko złośliwe, co napisałeś i.. szczerze mówiąc, tak sobie bekam na Twój wyrzut chamstwa - tak to prostacka odpowiedź ale zasadniczo nie widzę powodu by to, co proste miało kłócić się z tym, co skomplikowane.   Tak więc proszę, a właściwie dziękuję, bo w sumie miło patrzyć jak ktoś sobie żyły wypruwa z zazdrości.   Ja się tutaj dobrze bawię.   Aha, pisząc "autor" uderzasz we mnie, niczego nie ukryjesz, jeśli to jeszcze nie jest oczywiste.   Ach no i dziękuję za kawałek "waniliowego lodzika" - "(...) wiersz nawet wciąga (...)" w tym błotku.     Ale w sumie chętnie posłucham dalej, bo mnie bardzo fascynują postracjonalizacje ludzi, którzy w ciemności swojej "duszy", której winy "aż kipią spod skaczącej pokrywki" wypluwają właśnie taki bełkot.   Wracając do patosu - nie ma od niego ucieczki, nie zamierzam przed nim uciekać - zamierzam się do niego uciekać.
    • Nie umiem się stworzyć Nie przychodzę sobie łatwo Nie dostaję do niczego Ze światła gwiazdy W cień uciekam nocy Buszując po meandrach Pewności że to co Widoczne to oko patrzące Wgłąb czaszki Bielmo śródsłowia Powieką dnio-nocy operuje Kształt nadaje Bezładu Składam się poniewczasie W trumienkę Rąk Nigdy nie krzyżuję      
    • twarz blada jak skóra kostuchy wzrok straszny niczym u Meduzy głowę zdobi poroże jelenia które miewa mężczyzna wysoki jak pobliskie drzewa   chroni kwiaty i dzikie zwierzęta leśne dla tych co zrywają i zabijają boleśnie pan i władca lasu bywa srogi karząc każdego kto jest mu wrogi   jako wilk lub puchacz może się gościowi ukazać włosy zielone na głowie jak liście lubią opadać władca leśnych zwierząt i roślinności broni przed myśliwymi i zielarkami z miłości   pewnego dnia las przemierzał myśliwy spotkać się miał z kochanką szczęśliwy na leśnej polanie czekała ukochana gdy zobaczyła myśliwego była uradowana   cera słowiańskiej piękności była biała w miłosnym uścisku splotły się dwa ciała myśliwy ze Słowianką bardzo się kochał pieszcząc całe ciało namiętnie je całował   jednak zakochani kochali się na świętej ziemi zbezcześcili poświęconą polanę i kłopoty mieli gdy władca lasu się zorientował zdenerwowany kochanków w zemście zaczarował   w sowę zamienił myśliwego Słowiankę w wilka strasznego w tych postaciach nie mogli się spotykać wilk sowy nie może z miłości dotykać   teraz kochankowie są rozdzieleni we wrogów zamienieni tak skończyła się ta nieszczęśliwa historia nie kochaj się na świętej ziemi bo czeka cię katorga
    • Wiersz/proza poetycka pełna miłości do miłości biedronek :) Fakt, biedronek spadł w suche trawy a biedronkowa nie obejrzawszy się sunie do góry... Znak czasów ;) Ale w suchych trawach spokojniej i można się schować przed tymi czasami co w konsekwencji biedronkowi wyjdzie na dobre :) Cudny opis przyrody w pierwszej strofie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...