Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Paragraf mocno subiektywny, czyli migawki z życia wyjęte


Birczin

Rekomendowane odpowiedzi

A jeden potknął się wczoraj na schodach w centrum handlowym. I spada z nich do tej pory, bo schody jadą do góry.

A drugi w Mc Donaldzie zamówił 6 hamburgerów. Zjadł wszystkie co do jednego i złożył reklamację, że brak w nich ogórków (ale nie rozpatrzono jej pozytywnie, bo zapomniał zdjąć czapkę przed posiłkiem i nie przedstawił się kierownikowi).

Ten trzeci na jednym bilecie, tramwajami zjeździł miasto. A teraz nosi pod pachą encyklopedię mandatów.

Czwarty rozgniótł na twarzy szklankę do piwa koledze. I miał do niego pretensje, czemu głowę trzymał w tym miejscu.

Piąty studiował kiedyś zootechnikę, stoi teraz pod zoologicznym, ulotki studiuje. Rozdaje przechodniom, bo żenić mu się zachciało.

Szóstego już dawno tu nie ma, utknął w przerwie pod płotem i z dachów zleciały się koty, bo miał jeszcze wątrobę.

Był jeszcze gdzieś siódmy, chyba też umarł. Ze starości, czy w podróży.
Pociągiem relacji: Wrocław - Oława (albo to było na dworcu, zaginął chodząc między peronami, bo nie wiedział z którego odjeżdża).




Rozgrywki myśli, bawimy się decyzją, aż tu nagle okazuje się, że wolność to ten kanarek kupiony w sklepie zoologicznym na drodze kaprysu pewnej dziewczyny, która tylko chciała zaraz potem wypuścić go z klatki, by móc popatrzeć jak nadmiar przestrzeni go rozjeżdża. I to na serio bez różnicy czy kanarek jest stary, czy młody.

Przydały by mu się te zapasowe ręce, mógłby wtedy jeszcze bardziej nic nie robić. Dajcie mu ten cholerny zastrzyk czegoś, czego jeszcze nie widział, w życiu, czego nie było w sieci, książce, ni w żadnym filmie, zaśpiewajcie mu tą piosenkę, na nieznanych nutach. I udowodnijcie mu, że świat nie jest tylko kwadraturą koła. I niech teraz naprawia te wiatraki, z którymi kiedyś toczył boje. Niech wszystko sobie naprawi. A przede wszystkim głowę.

Młoda i kreatywna kobieta skończywszy chemię na politechnice, nie miała zamiaru wykładać chemii w supermarkecie, babrać swojego życia w próbówkach, zatem przekwalifikowała się do pracy w przedszkolu. Omija teraz rutynę i inne dziwne substancje, a jeśli już coś plecie, to tylko koszyki na Wielkanoc z małymi podopiecznymi. I chwała jej za to.

Uśmiechnięty pan po czterdziestce, w czystym garniturze, z teczką w dłoni, wygląda jak każdy człowiek w tym wieku, mimo tego, że nie jest odpowiedzialny za swoją twarz. Nie wie co tu robi i jak się tu znalazł, a na nogach ma dwa lewe buty i kręci się w kółko. Chciałby coś powiedzieć, ale za każdym razem kiedy otwiera buzię, nadlatuje słowik i kradnie mu słowa. Uśmiechnięty pan ma pięć córek i wie, że wszechświat rozszerza się coraz szybciej, i że nigdy już nie ujrzy światła najodleglejszych galaktyk.

Pewna starsza pani jest bardzo wyrozumiała. Zaprasza młodych mężczyzn na obiad, mile widziani Piotrusiowie Panowie i Narcyzi. I podczas posiłku, wcielając się w rolę matki, która nie zapomniała jeszcze o swoich obowiązkach, delikatnie obsypuje ich niewygodnymi pytaniami i stwierdzeniami w stylu: Kiedy się ożenisz? Przecież nie można tak żyć tylko dla siebie, nie można być takim egoistą. Ile ty masz lat? Ale chyba nie skrzywdzisz już kolejnej panny? A oni nie mają wyjścia. Grzecznie i wymijająco odpowiadają na pytania, próbując zjeść wszystko z talerza.

Wszyscy coś robią, działają, gdzieś przynależą. Chcą czy nie, są częścią otoczenia. Tej wszechsubstancji relacji ludzkich zachowań, skupionej wokół potrzeby uznania. Sąsiad w ogrodzie przy 40 stopniowym upale urządza z siostrzeńcem trening wydolnościowy na słońcu. W ogóle babra się w tym sposobie na przedłużenie sobie życia. Specjalna dieta - jada o wyznaczonych porach, nie miesza białek z cukrami, cukrów z tłuszczami itd. Schudł, jest żylasty i przejęty swoją rolą w świecie. Nawet mu zazdroszczę niekiedy, przez jakiś czas próbowałem doścignąć jego osiągnięcia, być taki sam, bo zdrowie jest najważniejsze, jednak cynizm u mnie szybko zwyciężył, wolę się opierdalać przy piwie i kartach.
Widziałem ludzi gorszej kategorii, pełno jest takich na warszawskiej Pradze, Starej i Nowej, we Wrocławiu na Księżu i Trójkącie - kobiety z naroślami na szyjach, bez oka, zataczające kręgi między monopolami, sztajmesi, których nawet ich własne psy nie chcą się słuchać, ich dzieci z wymalowaną na buziach patologią. Egzystują w tych swoich przedwojennych lub postkomunistycznych kwaterkach - komórkach chorej, wielkomiejskiej tkanki tego obrzydliwie rozlazłego tworu, jakim jest kraj w cieniu demokracji liberalnej. Jakby podążali od sklepu do mieszkania, od mieszkania na podwórze, z podwórza do sąsiada, kierowani jakimś impulsem nerwowym, narzuconym odgórnie motywem nie starania się być człowiekiem bardziej, bo wtedy mogliby odkryć prawa manipulacji stosowane przez rząd i tego typu instytucje, a przecież przy obecnym stanie rzeczy jest wygodnie, gdy to to "myśli" za nich. Taki zamknięty obieg, system, układ scalony. Raz na jakiś czas ktoś się wyrwie ze swojej roli, ocknie z marazmu, zostanie kimś sławnym i uznanym i wtedy to się nazywa postęp. Czy ktoś nas o to prosił? O takie życie? O patrzenie na takie życie? Abyśmy byli częścią tego przedstawienia? Nie sądzę. Mnie nikt nie pytał, czy szanowny pan B. ma ochotę w tym uczestniczyć. W dzień moich urodzin w wyrwie historii ten fragment życia pozostał bez znaczenia. Wypełniłem lukę we wszechświecie, depcząc po piętach przeznaczeniu. Czasoprzestrzeń skurczyła się i zwinęła ku pajęczynom gwiazd. A grawitacja przemknęła po nich jak czarna wdowa, pospiesznie ku świeżym, świetlistym muchom. I co dalej? Odwieczne pytanie, zaklejmy pustką z siebie tą różową jak mięso korozję historii dla przyszłych pokoleń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...