Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Niewdzięczność krótkowzroczność wobec murzyna, który zrobił swoje?


Jacek_Dyć

Rekomendowane odpowiedzi



Zwolniono mnie z pracy w stanie wojennym i żadne przedsiębiorstwo za sprawą ubecji nie chciało mnie zatrudnić, pomimo iż były nabory pracowników. By nie odczuwać presji prześladowań ze strony ubeków przez okres ponad dwóch lat ukrywałem się nie zawieszając w tym czasie działalności na szkodę ustroju komunistycznego. W owym czasie byłem poszukiwany na terenie całego kraju niczym pospolity przestępca.
Ku wielkiemu niezadowoleniu ubeków wreszcie udało mi się zdobyć zatrudnienie w roku 1985, od tego czasu moja działalność podziemna stała się półjawna, czego w konsekwencji było karanie nawet przed kolegium ds. wykroczeń. W roku 1989 zostałem przewodniczącym NSZZ „Solidarność”, po niespełna półrocznej działalności podałem się do dymisji, następnie zostałem zatrudniony jako majster budowy, a po pewnym czasie, niby z powodu cięć stanowisk jako jedynemu wypowiedziano mi pracę. W owym czasie, jako osoba chroniona mogłem wnieść sprawę do sądu o prześladowanie, ale byłem jeszcze młody, zatem miałem nadzieję, że wreszcie w wolnej Polsce uda mi się jakoś poukładać życie. W roku 1991 już były inne realia, a z nimi zmienił się aspekt zatrudniania, jakie wielkie było moje zdziwienie, gdy wszędzie odprawiano mnie z przysłowiowym kwitkiem. Praca była - owszem, ale dla naprawdę młodych, wszystkim raptem z odnową coś się we łbach popieprzyło. Zarejestrowałem się w Rej. Urz. Pr. w Łęcznej bez żadnych widoków na zatrudnienie. By jakoś egzystować zatrudniałem się na czarno, podejmowałem się różnych zajęć, a czas nieubłagalnie płynął do przodu. Wreszcie zaczęło brakować werwy do nadmiernej eksploatacji ciała, a tym samym środków na utrzymanie w dobrej kondycji własnego, (ale niewłasnego, bo jestem jedynie najemcą mieszkania) zaplecza socjalnego. Nie znajdując wyjścia z trudnej sytuacji materialnej wystąpiłem do Urzędu Miasta o dofinansowanie do czynszu spółdzielczego i tak to się już dzieje chyba od sześciu lat.
Reasumując, jestem z pewnością pośród wielu, którzy znaleźli się w takim położeniu po roku 1989, ale jestem pośród niewielu, którzy byli prześladowani przez władze komunistyczne na terenie Łęcznej i bardzo dziwią mnie zaistniałe fakty, gdzie dobrze znałem człowieka z działalności, któremu nawet skonfiskowano za nieudolność samochód i gdyby nie ten epizod ze stanu wojny przeciwko własnemu narodowi nie zostałby kombatantem. Lecz jakoś szczęśliwym trafem nikt go nigdy nie zwolnił za działalność polityczną z pracy, dopracował się emerytury, dzisiaj, jako wybitna osoba otrzymał dożywotnią emeryturę ze skarbu państwa, mało tego odznaczają go orderem, który przynosi mu następne imperiały.
Jak wynika z powyższego tekstu jestem wykształconą osobą i dziwi mnie, że nowe władzę, które co nie bądź zawdzięczają mojej osobie obecny stan Polski, ale jednak nie postrzegają tych, którym to właśnie powinni zawdzięczać swoje dobre położenie na stanowiskach władzy demokratycznej, na których niektórzy służą już drugiemu narodowemu godłu obecnie dzisiaj będącemu już w koronie. Z pewnością jestem tą jednostką, która swoim zaangażowaniem przyczyniła się do upadku ówczesnego ustroju. Można by stwierdzić, że żądam wdzięczności, a dlaczego by nie, to wy piastujący wysokie funkcje władzy w państwie skorzystaliście i rzadko który z was narażał się w minionym ustroju, a co zyskali tacy jak ja? Przez dwadzieścia lat uczęszczałem do Urzędu Pracy by podpisywać listę obecności, przez sześć lat składam prośbę o jałmużnę w dofinansowaniu czynszu i nikt nie pokwapił się ani tam, ani tu, by zaproponować mi pracę, a przecież ja też potrafię obsługiwać komputer, przyjmować interesantów, nawet prowadzić szkolenia z dowolnego zakresu i czy nie jest to krótkowzroczność wobec murzyna, który zrobił swoje?
To władze w strukturach najniższego szczebla powinny poczuwać się do odpowiedzialności w zadbaniu o takich, którzy swoim poświęceniem i zaangażowaniem w walce z władzami komunistycznymi dla budowy demokratycznego państwa nie lądowali dzisiaj na śmietniku i to nie historii. Mam sześćdziesiąt lat, żadnych środków do egzystencji, brak lat do emerytury, brak perspektyw nawet na przytułek, który też ma określone wymagania finansowe wobec pensjonariusza.
Łęczna 15 stycznia 2013
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • uschłe dzbanuszki    orlików. szumiących drzew    ogród gawroni     ludzie stłumili się domów korzennych snów kasja piernika     tam pod skrzydłami w aleje gdzie młody anioł szarzeje skruszy się w deszczu i  zwiędnie po rzeźbie dziadków wspomnienie     uschłe dzbanuszki orlików. szumiących drzew — ogród gawroni tłumią się ludzie znów domów. korzennych snów w kasja piernikach     niesterowalni. tembr trajektorii zgrzyt chronicznego stan uniesienia ale nadążą ci co przezorni na łasce kolęd dziatwy ubłagać        z rozbełtanego    poranka po ostatni    róż — mleczny ząbek                                    
    • Rozdział szesnasty       - Moi drodzy WspółMistrzowie - zwrócił się Jezus do Właśnie Wspomnianych - i moi drodzy padawani. Została nam jeszcze jedna kwestia. Jedna sprawa do zmiany. Istotna o tyle, że druga wojna światowa nie nastąpi. Tym samym jeden z jej celów nie zostanie osiągnięty, a wszystkie jej następstwa z natury rzeczy nie nastąpią. Zatem...     - ... Zatem potrzebujemy wysłać kolejne dusze tam, gdzie tradycyjnie je wysyłamy - Siddharta podjął wypowiedź WspółMistrza po tym, gdy Tenże obrócił się ku Niemu. - Hmmm...     - Nie potrzebujesz podkreślać, że tego nie lubisz - odezwał się Muhammad. - Ale cóż mamy zrobić? Taki los wybrali sobie sami, i to w Naszej Obecności. Za Naszą radą, ale ostateczna decyzja należała do nich samych. Tak więc - tu uniósł rękę celem wykonania wiadomo jakiego gestu. - Ciach!     - Jako człowiek - odparł mu Siddharta - istotnie obawiałbym się, że nie obędzie się bez tego. Ale jak Bóg mam tego pełną świadomość. Tak być musi, ponieważ tak chcieli. Ponieważ tak sobie wybrali. Zatem "Ciach"... - co mówiąc, przybrał mało szczęśliwą minę. - Niech się stanie.    - A co Ja mam powiedzieć? - zapytał Jezus retorycznie. - W Swoje ostatnie ludzkie wcielenie przyszedłem pomiędzy nich właśnie. Aby pokazać, że i pośród takich ludzi może urodzić się i żyć ktoś pozytywny - o Matce i przybranym Ojcu nie wspominając. A oni zdradzili Mnie i wydali rzymskiemu namiestnikowi, aby najzwyczajniej w świecie pozbył się Mnie. "Lepiej niech jeden człowiek umrze za naród", tak wtedy powiedział wiadomo kto spośród nich. I jeszcze naiwnie oczekiwał - i oczekiwali, że dam im tę - taką - satysfakcję.     - Ale, jak wiemy, miałeś najmniejszy zamiar tak o uczynić - odrzekł Muhammad.    - Skąd wiedziałem, że akurat Ty wypowiesz te właśnie słowa? - odparł mu Jezus. - Oczywiście, że to, co widzieli, było iluzją. Uzewnętrznieniem tego, co chcieli zobaczyć. Na co liczyli, że zobaczą. Do tego stopnia materializacją, że byli najświęciej przekonani, że to, co myślą iż widzą, dzieje się naprawdę. To przecież oczywiste - zakończył. - Człowiek mojej miary, formatu oraz poziomu intelektualnego i duchowego, będący krok od świadomego osiągnięcia Boskości nie mógłby istotom przecież niższym, pozostającym daleko za nim na drodze rozwoju, pozwolić na urzeczywistnienie takiegoż pomysłu.    - Tak więc - WspółMistrzem, który odpowiedział Jezusowi, był znów Muhammad. - Ciach! Niech cały świat, w drodze nie-wojny, uwolniony zostanie od tych stworzonych na obraz i podobieństwo, otrzymując i odzwierciedlając najgorsze - ale w jego mniemaniu najlepsze - cechy tego, który ich zaplanował i stworzył. Pychę, egoizm, pewność własnej wyższości, żądzę władzy i pieniędzy oraz fałszywą pokorę.     - WspółMistrzu mojego Mistrza... - Gabr'I'ela zastanowiła się, czy wyrazić głośno swój - naturalnie kobiecy - cień wrażliwości.    - Dobrze, że milczysz, padawanie mojego WspółMistrza - Muhammad uśmiechnął się powściągliwie. - Oni naprawdę na to zasługują. A kto jak kto, ale Ja, Jezus i Siddharta wiemy to doskonale. Nas oszukać się nie da: wiemy wszystko o każdym i wszystko o wszystkim.     - Niech zatem wasza Mama Ziemia odetchnie od nich energetycznie. Niech pokój, który zagościł w waszej części świata, będzie trwały i w niej, i gdzie indziej - to rzekłszy, spojrzał na Jezusa.    - Tobie, WspółMistrzu - i tylko Tobie - z racji urodzenia się wsród nich - przypaść może wykonanie tego w inny sposób i bezpośrednio, a nie przy pomocy innych, przeważnie nie w pełni świadomych ludzi, w czym naprawdę uczestniczą.     - Niech zatem tak się stanie - powiedział Jezus, czyniąc odpowiedni gest. - Już pora.    Domyślasz się, mój drogi Czytelniku, że w zaistniałej sytuacji Wielki Reset i tym samym Nowy Porządek Świata nabierają właściwego, zgodnego z Boskim Planem, znaczenia. Bo prawdziwy pokój możliwy jest tylko w świecie bez istot, których dusz integralną częścią jest wojna.                         Koniec      Voorhout, 22. Grudnia 2024
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Dla Ciebie tylko takie.. :-) Również pozdrawiam, wesołych Świąt!
    • dziś pisanie wierszy bardzo modne jest kro rozum ma szerszy ten dokładnie wie że wierszu uroda i słowa i gest i serce i dusza co już się gdzieś rwie :)
    • @FaLcorN piękna odpowiedź. Dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...