Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

I nagle, bezczelnie mogły w nim odezwać się duchy starych przyzwyczajeń i nawyków, których przez długi czas nie dopuszczał do siebie, a nawet uważał, że nigdy już nie będą miały racji bytu. Ale wraz z nimi rozbudziły się wszystkie historie młodości. Powielone przygody, spełnione i niespełnione miłości, niepokoje zmarnowanych lat, pieszo przedeptane drogi, szaleństwa i uśmiechy, pieniądze wydane na obłoki chwili. I to za sprawą jednej książki. Wzdrygnął się nieco, w jaki sposób jego umysł na nowo to udźwignie. Ryzyko tym bardziej tankowało mu w żyły ochotę i entuzjazm do ucieczki. Żona brała właśnie kąpiel. Dzieciaki już dawno spały. Tylko on siedział w fotelu, bezruch zmęczenia szkicował mu dwie surowe zmarszczki na czole. Rozluźnił krawat, odpiął ostatni guzik koszuli pod szyją. Przeczesał do tyłu nieco przetłuszczone, gdzieniegdzie siwiejące już włosy. Spojrzał na zegarek. Obydwie wskazówki spotkały się na X. Strzał w dziesiątkę - pomyślał. Wieczór gęstniał za oknem jak roztwór tajemnicy. Schował z powrotem książkę do swojej torby. To nie może dziać się na serio. A jednak stopy zaczęły prowadzić go ku drzwiom.

W pociągu do Wałbrzycha poczuł niewyjaśnioną mieszaninę strachu i ulgi. Znów mknie przedzierając się przez cienie mroźnych przestrzeni, granice rzeczywistości wytyczają pomruki bladych punkcików, gdzieś na skraju zadrzewień prześwitują; tu okna starych kamienic, tam uliczne latarnie. Miarowy stukot kół, pulsujące tętno rozchodzące się po torach. Nareszcie sam na sam z samotnością, w zupełnie pustym przedziale. Nareszcie sam na sam z misterium słów spisanych w zupełnie innych okolicznościach, jednak coś łączy te dwie historie...
Skrzypienia i piski, szumy i tarcia, bicia i takty. Kwantowa rytmika wyznaczająca drogę. Jedyną drogę, bo szyny prowadzą pociąg zawsze w ten sam, niezmienny sposób. Idealna podróż samotnika. Mroczna otchłań kumuluje się za szybami przedziału. Drżenie zasłon. Rozsuwane drzwi z szybą z perspektywy pasażera pokrywają się z oknem widocznym za nimi. I puste miejsca siedzące, puste pułki na bagaże, puste oświetlenie szemrzących jarzeniówek, wypełniające pusty przedział. Tętno w żyłach pokrywa się z tętnem pociągu uchodzącym torami. Równocześnie zwalnia albo przyspiesza. Kolejowa symbioza i dychotomia. Martwe dźwięki pędzącego pociągu. Prywatna podróż martwych myśli. Spogląda na zimne i mroczne tło ciągnące się pasem za oknem. W odbiciu szyby prześlizguje się widmo jakiejś postaci, ujrzał ją w trzech miejscach naraz. W szybie okna z prawej strony, w szybie drzwi z lewej strony, i w szybie okna za drzwiami z lewej strony. Już sam nie wie w którym miejscu była tą właściwą postacią, a w którym tylko pustym odbiciem, a może w ogóle jej nie było? A wraz z nią iluzja pokonywanej drogi. Czy te punkty majaczące na ślepo w oddali po jego lewej stronie nie są tylko odbiciem tych z prawej? Ślizganie się po przestrzeni. Spokojnie, wyczekiwanie na koniec drogi, pociąg powoli przewala się szynami, prędkość nie jest już znaczna, uderzenia miarowe, krew powoli przelewa się, spokojnie. Stacja Wałbrzych Główny.

Wiedział, że kiedyś wróci, na pewno wróci, nie wiedział tylko czy nie będzie już za późno. W takich wypadkach zdawał się na swoją niezrównaną siłę perswazji, która jeszcze nigdy go nie zawiodła, acz wiele razy zwiodła na manowce, granice poznania. Postawił wielokropek nad i. Otworzył książkę na pierwszej stronie. Przejechał palcem po słowach. "Komu jedzą z ręki, temu nie patrzą na palce".

  • 3 tygodnie później...
  • 4 miesiące temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • serce pękło nie hukiem lecz szeptem odłamki naszych rozmów już leżą na trawniku   twoje imię kiedyś najbystrzejszy promień słońca dziś jedynie uczucie wypuszczone z dłoni które nie wróci tą samą drogą   każde wspólne wspomnienie jest porcelaną rozsypaną na podłodze a ja bezbronnie chodzę po niej każdej nocy   iskierka nadziei z każdym dniem maleje ledwie się tli w popiołach niedomówień boję się ją zgasić bo nie wiem co zostanie   tylko cisza zna wszystkie odpowiedzi które bałem się tobie powiedzieć i choć czas zabrał nasze rozmowy pozostawił nas w tej ciszy   gdyby powrót do przeszłości nie był tylko filmem zatrzymałbym słowa i przytuliłbym cię wtedy  gdy jeszcze nie wiedziałem że tracę ciebie na zawsze   teraz zaś wpadłem w ciemną studnię gdzie światło nie sięga dna każdy dzień to walka a serce już odmawia walczyć   już nie będę tym samym którego pamiętasz w sercu mam szkło z każdym oddechem czuję ból  czy kiedyś jeszcze będę potrafił dotknąć miłości
    • Stoję przed oknem z brudną szybą, świat wydaje się zniekształcony, przykryty ciężką, matową zasłoną. Światło latarni delikatnie muska korę drzewa, tworząc jasne smugi.   Promień odbija się na swój sposób, tworząc tysiące drobnych punktów, rozbłysków, które układają się w nieprzerwany, niemy dialog z nocą. Drzewo rzuca cień, długi i niewyraźny, jakby kształt nie mógł się zdecydować, czy istnieć w pełni może zniknąć w mroku.   Noc żyje, pulsuje, zmienia się. Wydaje się rozszerzać, pochłaniając kolejne fragmenty krajobrazu, ale jednocześnie odkrywając swoje nowe twarze. Każdy ruch wiatru, każdy cień zdaje się zmieniać wyraz tej chwili. Stoję w milczeniu, próbując zrozumieć, czy to świat na zewnątrz zmienia się, czy może to ja widzę w nim coś, czego wcześniej nie dostrzegałem.   Ciemność nie jest już jednolita – ma swoje odcienie, głębie, a w niej ukryte jest coś nieuchwytnego, tajemnica, którą trudno rozwikłać.
    • w słodkiej sukience ręcznie piorę   pełna ekscytacji robię się gorąca  idę sobie ulicą i wącham kwiaty  wieje wiatr rozkładam ramiona        
    • "Abulia, a ból i ja"   odkrywam cię nim się przebudzisz oceniam gdzie i czym   rozpoznając zapiekłość   na dotyk, na szerokości blizn  żałuję, że nie mogę nic więcej   bo w szacunku do każdej  milknę przed spektrum krzywd   gdy widzę bólem leczony ból udrękę ocieram krew i łzy - za wszystkie wybaczam   wypłukuję sól    podążam śladami żądliwych zadrapań  mówili: aby - do - serca!   03:00. - zatrzymanie  z precyzją ciszy - zaciskam co pod język napływa, język wykręca   myślompodobne - przydługie   przyczyny? 03:03. sprawdzam skoro ujęłam _ od waga nie kłamie wskazując ciężar  za conajmniej dwie dusze     ***     na pewno stać się kolejną  nie dążę   04:04. dałam ile mogłam co muszę zabieram   wiem i tak nie uwierzysz nawet kiedy dopowiem że żadna z godzin nie była przypadkowa   wychodzę   07.07. wciąż czeka m.
    • @Natuskaa    Napisałem prawdę

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      . Już jest weekend; rozumiem, że w przyszłym tygodniu będziesz miała pierwszą zmianę.     Pozdrawiam Cię "górsko" ze Szklarskiej Poręby.           
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...