Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Szedł wczoraj nad Wisłę (Miał mało czasu, bo na czwartą piętnaście umówił się z Przemkiem na herbatę. Chciał spytać go o radę dotyczącą Gosi. Ostatnio nie mogą się dogadać. I pyta, czy coś się stało, a ona że mógłby poświęcać jej więcej uwagi. On na to, żeby powiedziała, czego konkretnie chce, a ona żeby sam się domyślił. I taka rozmowa. Spać z nim nie chce, jak się pocałują, to jest dobrze. A przecież robi co może. Niby siedzi sporo w Internecie, ale potrzebny mu relaks po robocie, tyle razy o tym mówili... A Przemek to dobry chłopak. Asia mu umarła dziesięć lat temu i sam się zajmuje Kubusiem i Agnieszką. Zawał. Jak kobieta czterdziestki nie miała. (Poczuł w tym momencie jak serce pobolewa go nieznacznie i pomacał się po klatce piersiowej z wyrazem zaniepokojenia na twarzy. Zatrzymał się na moment, patrząc na kościół mariacki. Lubił go nocą. Gdy ból przeszedł zupełnie, ruszył dalej.) Tak, Przemek mu powie coś mądrego. Widać było, że umie sobie dać radę z Gosią i dziećmi, aż miło było popatrzeć. Nie będzie miał mu za złe, że przywołuje złe wspomnienia, minęło w końcu tyle czasu, mówili już o tym swobodnie. Na początku było strasznie, nie chciał nikogo widzieć. Dzieci siedziały u babci. Uspokoił się. Ale ten wieczór na początku, kiedy wyciągnął go na spacer! Nagle Przemek zatrzymał się i bardzo cicho spytał "Ale czemu?". Wyglądał, jakby miał płakać, ale opanował się i powiedział, że dziś nie chce łazić. Wszedł na schody sztywno stawiając nogi...), ale nie doszedł.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • bosa tańczy w kałuży wariatka! coś śpiewa   chyboczę się lekko  gorąca herbata ścieka po ściankach kubka już na dworze oblizuję palce   wrócę jak skończą się gusła gdy ujrzę brzask teraz tańczę do niemodnych wierszy śpiewam nasze wiersze   jeszcze drgam lekko niezgrabnie słowa spływają po brodzie po szyi do serca już świta?                        
    • …bardzo źle oceniam tę produkcję; już tytuł  jest przepoetyzowany i wymuszony, bo cóż to są „ drzwi kalendarza”? A na dodatek „ słowa wyciągające proszące dłonie” z „ gasnącej myśli po każdym zachodzie” - zachodzie czego? Słońca ? Myśl przecież tworzą słowa; a w końcówce kto jest podmiotem? Zachód? ( Tak by wynikało czytając logicznie)…Cóż, pięknosłów z nikłym przekazem, ale to zły kierunek, warto pisać naturalniej, pozdr.
    • @Rafael Marius Zaskoczyłeś mnie... Zaufanie jest przeważnie postrzegane jako samotny byt, który odmienia się na brak go do innych.
    • Nie śpij, nie śnij, ten dzień pełen słońca Nie będzie, nie może trwać bez końca; Szczęście, jak twoje okupione jest Latami mrocznej udręki i łez   Słodsze jest ono od zwykłych przeżyć Czystsze jest bardziej, niż da się zmierzyć Lecz niestety! tym szybciej się zmienia W beznadziejne nieustanne cierpienia.   Kocham cię chłopcze, na wszystko drogie, Twe rysy lśnią, wypełnione Bogiem. Opętańcze miły, święte dziecię, Zbyt dobry, by na wściekłym żyć świecie; Zbyt niebiański dziś, lecz już skazany, Na piekło w sercu i w ciele rany.   I cóż tę anielską twarz odmieni I zgasi blask tych ducha promieni? Bezlitosne prawa na straży wrót Do szczerej radości i prawdziwych cnót.   Odejdę i ja, odrzucę i ja, Twą ścieżką nie będę już dłużej szła. Tak się odmienią ludzkie umysły, Na grzech i żal skazani są wszyscy; Lecz wszyscy przecież w dal spoglądając, Odległą gwiazdę cnót uwielbiając.   I Emily: Sleep not, dream not; this bright day Will not, cannot last for aye; Bliss like thine is bought by years Dark with torment and with tears.   Sweeter far than placid pleasure Purer higher beyond measure Yet, alas! the sooner turning Into hopeless, endless mourning.   I love thee, boy, for all divine, All full of God thy features shine. Darling enthusiast, holy child, Too good for this world's warring wild; Too heavenly now, but doomed to be, Hell-like in heart and misery.   And what shall change that angel brow, And quench that spirit's glorious glow? Relentless laws that disallow True virtue and true joy below.   I too depart, I too decline, And make thy path no longer mine. Tis thus that human minds will turn, All doomed alike to sin and mourn; Yet all with long gaze fixed afar, Adoring virtue's distant star.
    • Autentyk - ktoś opowiadał mi, że w wynajętym pokoju w hotelu był biały dywan. Nie był w stanie na niego wejść nie zdjąwszy wpierw butów. Jest coś takiego w bieli że nie da się jej zbrukać.  Słowa rzeczywiście, są pomocne do pewnego etapu. Potem lepiej, żeby zastygły i zgasły.  Po to, by otworzyć się na żywe życie:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...