Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jest to wiersz inspirowany ( i pisany pod melodię! ) świetnej piosenki Stanisława Staszewskiego Kurwy Wędrowniczki
Wprawdzie Autor napisał to, dobre kilkadziesiąt lat temu, ale ten gatunek dziewczyn nadal egzystuje, i fascynuje!
Sam znałem (koleżeńsko!:-) trzy takie Panie.
Oczywiście to musi być Pierwsza Liga wśród kobiet. Inaczej nie odniosłyby międzynarodowych sukcesów. Wielka uroda, inteligencja i zimna kalkulacja . To są niezbędne cechy tego zawodu


Z tego co wiem, to dwie z nich założyły własne firmy i znalazły sobie (nareszcie młodszych) mężów. Trzecia została lesbijką, i też jest szczęśliwa.
Tak, że sądzę, iż ten zawód nigdy nie zaginie (póki my, faceci - żyjemy!)



- /***/ -

Gdy byłam mała, mówiła mama
Zaplanuj życie, nie bądź ciele
Więc ty laleczko, nie wierz cioteczkom
I koś facetom, ich portfele.

Urodę masz i aniołka twarz
Lecz serca swego zamknij drzwi
Do góry cyc, i nie wierz w nic
Pazury ostrz i swoje kły!

Więc w szkole już zaczęłam grę
Z chłopcami wciąż drażniłam się
A gdy w liceum wyrósł biust
U profesorów wszystkich już miałam luz
Bo po cóż wkuwać mam i ryć
Wystarczy, że spódniczka nie chce majtek skryć

O panny nie dziewanny
Nie dla nas dzisiaj mąż ubogi
O panny, nie dziewanny
Wystarczy hop! Rozłożyć nogi


Potem matura i dałam nura
By w dużym mieście usadzić zad
Trochę studiuję, częściej baluję
Wciągnął mnie kolorowy świat

Z forsą mam spokój, opłacą pokój
Moi rodzice - doinwestują
Ale pomału, nie tracę szmalu
Ładne dziewczyny się dogadują

Ustalmy zatem, mój kolego
Że mieszkam tu, co ty masz z tego?
Choć widzę, siwa twoja broda
Ja zawsze chętnie ci ukręcę loda
I każdy facet wtedy pęka
Gdy nagle taka laska przed nim klęka

O panny, nie dziewanny
Nie dla nas dzisiaj mąż ubogi
O panny, nie dziewanny
Wystarczy hop! Rozłożyć nogi


Tak sobie żyłam, tak się bawiłam
I miast tysiące odwiedziłam
Byłam w New Yorku, byłam w Chicago
A po Miami biegałam nago

Zawsze się znajdzie dziany gość
Co swojej żony ma już dość
Wystarczy tylko trochę sprytu
By go wydoić bez limitu!

Tak ich doiłam przez dwadzieścia lat
Zjeździłam prawie cały świat
A że dojarką świetną byłam
Na własną willę zarobiłam

I teraz jako matka-żona
Czuję się wolna i spełniona!

O panny, nie dziewanny
Nie dla nas dzisiaj mąż ubogi
O panny, nie dziewanny
Wystarczy hop! Rozłożyć nogi

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...