Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Skowronku, synonimie wiosny,
zniżasz swój lot i podwyższasz
w pionie jak ludzka winda,
lecz nie skrzypisz,
a śpiewasz jak wirtuoz.

Ptaku, mego dzieciństwa,
którego słysząc,
szukałem na błękitnym niebie,
aż znalazłem,
po czy zgubiłem,
aby szukać ponownie...

Będąc wśród łąk,
pól zielonych,
śpiewałeś mi jak chłopcu wybranemu,
który chciał ciebie słuchać...
A dzisiaj opisać.

22 kwietnia 2013 rok. Podlasie

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Łukasz Jasiński Bóg się troszczy o ludzi, co tam jakieś dziwne przekonania zwykłych ludzi. 
    • @Domysły Monika pomyłki nie ma haha ale wiersz mama pisała ja to bym nawet rytmu nie ogarnął.
    • jeszcze raz wróciło do nas lato  tym razem po raz ostatni  gdybym trzymała mocniej twoją rękę gdybym wtedy krzyczała "na zawsze" los może byłby łaskawszy ktoś zabrał z podwórka naszą ławkę a przecież miłość wciąż się unosi kiedyś mój chłopak zostawił ślady po których wrócił mężczyzna moich marzeń kocham tak samo      
    • "Sprawstwo kierownicze" a chromolić wszystko, na co nas nie stać! zatem – żaden window shopping, ani Get Rich, or Die Tryin'! podążaj moją ścieżką – radzi twój osobisty Kesuke Miyagi, trener rozchwiania osobowości, guru szczeniactwa! odwracaj się (bez pogardy, bo i po co ona) od paniuś z kuriozalnie drogimi torebkami, mającymi na pyskach Diory, Chanele, Cartiery, w gardłach – pozłacane guzy od Tiffany'ego, podobnie, jak ja (nieco ostentacyjnie, przyznaję!) zawsze odwracam głowę w przeciwną stronę widząc kawalkady, grupki, zbiorowośki motocyklistów (wiem, mało to dojrzałe, ale naprawdę nie chcę dowartościowywać właścicieli chromotoczydeł swoją uwagą i, nawet niecielęcym, wzrokiem). pluj na ferrari, którym nigdy się nie przejedziesz, nawet jako pasażerka, oraz na szmaciarskie gazety o szmatach, tak, jak ja pluję na blacharską literaturę dla męskich blachar (Motor, Świat motocykli), pardon, rzygaj na willę na Mauritiusie, w której sobie nie pomieszkasz. może brzmię teraz jak Tyler Durden, ale przyznaj: mało prawdopodobne, że zamienisz się z Rihanną na konta bankowe, mój tato trafi upragnioną szóstkę w totka, a ja znajdę na ulicy nowe prawo jazdy i kluczyki do rolls royce'a. ... a teraz najważniejsze, czego muszę się nauczyć, do czego zmusić: do niemyślenia o wspólnej przyszłości z tobą. bo będzie nam dana podobnie jak działka na Wyspach Kanaryjskich, drogi apartament w przereklamowanym familoku pod adresem Złota 44. wiem: w każdym pocałunku zawiera się półrocze, codziennie rośnie w nas mały, dający się w pełni poznać i przytulić, świat-Furbie. teraźniejszość jest piękna, ziszczona, niemeandryczna. ale wyciągają się spragnione i wilgotne dłonie. po więcej. I want it all and I want it now. ...no już, dalej, siepiesz, roztrzaskujesz marzeńka, przecinasz opony nieistniejącego maserati! – powtarzam w duchu. zapełnia się mój dziennik ćwiczeń tresurowych. wyrabiam w sobie magiczną chwilowość.   "Zowąd" nieruchomiejemy. zamczysko wyrosło nagle na środku drogi i gapi się bezczelnie czernią, wlepia w nas poszybowe, okienne dziurska. jest niedokończalne, wiemy to. wielkie i majestatyczne NieMożna, przestrzeń broniąca się przed zasiedleniem i tym samym obłaskawieniem jej. to budynek, którego architekt nosił żałosne nazwisko Ktoinnik i był tak mały, że wtapiał się w deskę kreślarską, linie poprzecznie przerywane na tablecie, znikał pomiędzy pikselami na matrycy laptopa,  a jedyne, co stworzył, to właśnie Bezbastion, budynek-rozwiewanie się, warownię będącą jak śmierć dwa kroki przed metą, w której przebywanie mogłoby być równie upokarzające, co aplikowanie na stanowisko pomocnicy sprzątaczki w biurowcu, przejście rytuału inicjacyjnego polegającego na zjawieniu się w środku nocy i, pardon, obciągnięciu wszystkim, stojącym nago i w kółeczku biznesmenom. i nie dostaniu angażu. wzwodzi się most wzwodzony, a my korygujemy kurs. jak najdalej od niegościnnych murów. nie chciano nas, więc i nie będziemy na siłę wieszać w mroźnym powietrzu szklących się żyrandoli, ustawiać kandelabrów na skutych mrozem atłasach. unosimy się honorem. całujesz – wiosna rozrywa się na zielono. spluwam – gaśnie zamek. "Chybaby" jakaś nie za bardzo męska tęsknica rozełkała mi się między synapsami. staram się więc pocieszyć, bawię koralikami wytarganymi z fazy REM. "Wayne Weston jest opalony i ma klatkę piersiową natartą olejkiem.", "W pewnej warszawskiej restauracji, jednej z najdroższych na świecie, jest serwowane specyficzne danie: ser owinięty w inny rodzaj sera.". naprawdę przyśniły mi się te zdania. nie pomaga na chandrę? no to wymyślam bezkrwawych ludzi, którzy muszą ukrywać, podobnie jak wampiry i wilkołaki, swój odmienny od w pełni ludzkiego stan: że są niemal pustym w środku mięsem, że jedynie przepływa w nich, góra-dół, od krocza po krtań (i, tym samym, napędza) maleńka, niezłota rybka. już lepiej. czuję, że przyszła noc będzie obfitowała w prawdziwie nieziemskie marzenia senne: przyjdziesz, kochanie, z igiełką. przekłujesz muskuły pana Westona, ciśniesz serową kulką w moje podbrzusze. drapieżne zwierzątko zatrzepocze płetwami, wyszczerzy ząbki.
    • @aff  Również pozdrawiam.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...