Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zamkniętymi oczami
poszukuje światła życia
w otaczającej pustce
własnej egzystencji

uśpiony wędruje
po nieznanych ścieżkach
by odnaleźć mistyczną prawdę

wpatrzony w nieznany cel
nie zważa na ciepło ludzkich serc
tylko niestrudzenie idzie
w bezsenną noc

dlaczego nie zatrzymasz się na chwilę
i nie rozejrzysz dookoła?
może odnalazłbyś to, czego szukasz?

wzruszając ramionami w geście niewiedzy,
zakłada ciemne okulary
i wyrusza w dalszą drogę
w stronę zapomnienia

Opublikowano

człowiek? - bo czym jest właściwie? trudno odpowiedzieć na tak postawione pytanie... chyba właśnie tutaj prostota przekracza granice bezsensu i zaczyna być trudna do zrozumienia... właściwie wszystko co powstaje w poezji(i nie tylko oczywiście) związane jest w jakiś sposób z człowiekiem - z 'czymś' jednocześnie ważnym oraz bliżej nieokreślonym...
często ucieczką od odpowiedzi 'czym jest' staje się manewrowanie myślami po kątach tematów w stylu 'co robi?', 'czego pragnie?', 'co umacnia, czy co osłabia?' - w oceanach tak zadawanych pytań tonie zagadka podstawowa: czym...??? czym jest człowiek - raz jeszcze napiszę...

do rzeczy jednak, bo jak nie przerwę to będę do jutra rozpisywał dziwne zajawki na ten temat...

wiersz - właśnie pierwsza strofa już ukazuje, co będzie można znaleźć dalej - nie neguję jednak, nie krytykuję.. tak jest dobrze.. czytam dalej i czekam....
druga strofa - i znowu prawda.. tak - to są fakty.. muszę się zgodzić - czytam dalej...
trzecia strofa: tu zaczynają się troszeczkę schody - dlaczego? - ponieważ do tej pory odczuwałem stosunek autora do ogółu "człowieków" (fajne słowo swoją drogą) - trzecia strofa prezentuje już coś nowego - jakiś specyficzny element osobowości - wyczuwam to szczególnie w wersach "tylko niestrudzenie idzie\ w bezsenną noc"
moim zdaniem jest to przejście (delikatne i stosowne) na konkretny jakby typ człowieka...
i bardzo ważna zwrotka czwarta: zabija skutecznie monotonię całości - wiersz nabiera charakteru, wyczuwalny również staje się stosunek podmiotu lirycznego do całej kwestii... ważne więc... czytam dalej...

ostatnia strofa - troszeczkę się rozczarowałem, ale tylko troszeczkę... dlaczego? - pierwszy wers... czy słowo 'niewiedza' jest odpowiednie? (pomyślałem) może to wcale nie jest niewiedza - tylko raczej obojętność...? hmm - ale zaznaczam - to już kwestia skojarzeń czytelnika... dalej...

"...zakłada ciemne okulary
i wyrusza w dalszą drogę
w stronę zapomnienia..." - za proste.. myślę, że to jest za proste w stosunku do tego co czytałem w pierwszych fragm. - zupełnie jakby Autorka budowała wiersz za pomocą konstrukcji trójkąta - emocje opadają i opadają... nie wiem... moim zdaniem w tym wierszu przydałaby się właśnie odwrotna budowa - emocje powinny rosnąć i na końcu porazić czytelnika czymś zaskakującym, jakimś elementem pozostawiającym umysł w stanie gotowości... zakończenie powinno być dekadencką i samobójczą bronią skorpiona - który sam siebie częstuje jadem - bo przecież to właśnie ludzie czytać będą ten wiersz - człowiek będzie poznawał w tym utworze siebie...


a streszczając: podoba mi się, ale napisałbym, że bardzo-bardzo się podoba, gdyby nie w/w moje jakieś tam dziwne odloty... cóż gusta gustami - mam nadzieję, że niczym nie uraziłem... ale to, że jestem na tak - to chyba nic złego...

pozdrawiam
i czekam na kolejne wiersze Autorki - może dotyczyć będą istoty "czym...?" następnym razem? kto wie......

/ktotam (w tragicznym stanie metafizycznym ostatnio....)

Opublikowano

Całkiem ciekawe, ale śmierdzi mi to"chciejstwem".Naprawdę chciałbym żeby ludzie czegokolwiek szukali poza onanistycznym trybem własnej egzystencji.Niestety chcieć, to nie móc.Więc po co zajmować się mentalnością tej bezkształtnej masy baranów idących na rzeź, którą sami sobie przygotowali.Czyta się całkiem przyjemnie i masz niezły warsztat.Pozdrawiam! Rafał

Opublikowano

Interesujący wykład, który sprawił, że zaczęłam rzeczywiście poszukiwać odpowiedzi "czym" jest człowiek... Ale zostawmy to na inną okazję...

Panie Ktotam (ciekawy pseudonim), dziękuję bardzo za dokładną subiektywną analizę mojego wiersza. Nie ukrywam, iż zadziwł mnie Pan, jak zawsze :) . To było bardzo ciekawe i godne zastanowienia. Zgadzam się z Panem, że

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


i rzeczywiście słowo "obojętność" lepiej wyraziłoby ludzki stan odrętwienia.

Natomiast co do "opadających emocji". Głównym założeniem przy pisaniu tego wiersza było właśnie ukazanie monotonności człowieka. Przecież poszukuje on czegoś ważnego w swoim życiu, czegoś co nadałoby jemu jakiś sens i przez to, że tak intensywnie bada, staje się zamknięty i wyzbyty różnorakich emocji. Jest nudny, z klapkami na oczach, a to sprawiło, iż zakończenie wiersza nie posiada owej "dekadenckiej i samobójczej broni skorpona". Ale jeszcze mogę się nad tym zastanowić...


Ależ skąd! Po to człowiek wystawia to na forum, żeby właśnie zweryfikować swoją twórczość z innymi opiniami i sugestiami. Dlatego nie czuję urazy za odmienne komentarze i odczucia, a raczej sprawiają one, iż zastanawiam się nad nowym spojrzeniem na dany utwór.

Życzę szybkiego powrotu do dobrego samopoczucia... i jak powiedział William Shakespeare (Szekspir):

"(...)Nie ma żadnych rzeczy złych ani dobrych, lecz nasze myślenie czyni je takimi (...)"

Pozdrawiam
Martencja
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie potrafię znaleźć lepszego słowa niż "Dziękuję". Tą wypowiedzią sprawiłeś mi ogromną radość :)

Co do "śmierdzącego "chciejstwa""...Każdy powinien zastanowić się, czy rzeczywiście słowo "chcieć" kojarzy się nierozerwalnie z "nie móc", czy też właśnie z "móc". A tak ogólnie to lubię właśnie zajmować się tą "bezkształtną masą baranów", do której należę :)

I tym optymistycznym akcentem...

pozdrawiam
Martencja
Opublikowano

Martencjo, ciekawe, choć w moim odczuciu jeszcze trochę za dużo dopowiedzeń:
I tak:
-światła życia - życie jest nadużywane, a może w ogóle jakiegokolwiek światła w sobie?
- nieznane ścieżki, a potem nieznany cel - powtórzenie
- niestrudzenie - jest czymś pozytywnym = wytrwale, ale tu chodzi raczej o inercję?
- zatrzymasz się na chwilę - niekoniecznie, chodzi raczej w ogóle o zatrzymanie,
- rozejrzysz dookoła - wystarczy samo rozejrzysz, nie można rozejrzeć się nie dookoła
- "w geście" - jest dla mnie sztuczne - samo wzruszenie ramionami jest gestem
- no i ta niewiedza, czy obojętność. Też jestem za obojętnością.
- I w końcu cel - zapomnienie ostatni wers rozmywa, jak słusznie zauważył P.K. Już wcześniej było powiedziane, że cel jest nieznany, liczy się samo somnambuliczne poszukiwanie

Na bazie tych wrażeń zrobiłem Ci miksik, używając głównie nożyczek, ale nie tylko. Co Ty na to? Wiem, że jesteś otwarta na propozycje, chodzi o to czy to do Ciebie przemawia, bo wiem, że niełatwo stolarzowi znieść widok swojego stołu z powyłamywanymi nogami.
Pozdrawiam z sympatią.
Ja.

zamkniętymi oczami
poszukuje światła
w pustce
własnej egzystencji

uśpiony wędruje
po splątanych ścieżkach
by odnaleźć
mistyczną prawdę

wpatrzony w nieznany cel
nie zważa na ciepło ludzkich serc
tylko nieustannie idzie
w bezsenną noc

dlaczego nie zatrzymasz się
nie rozejrzysz?
może odnalazłbyś to
czego szukasz?

wzruszając ramionami
obojętnie
zakłada ciemne okulary
i wyrusza
w dalszą drogę

Opublikowano

I nie ukrywam, że mi się spodobał!
Tylko problem będzie taki, iż owe "nożyczki" już nie są moje :)
Może wiersz powinien nosić nazwiska dwóch autorów :) hi,hi,hi ...Żartuję


Przemyślałam wszystko i powstała, moim zdaniem, satysfakcjonująca wersja, w której zastosowałam swoje i Pańskie nożyczki... :) (nie chciałam wyjść na próżniaka, który cieszy się, że ktoś inny wykonał za niego całą pracę).
Czy jest lepiej? Mogę zmienić oryginalną wersję?

„Człowiek”


zamkniętymi oczami
poszukuje światła
w pustce własnej egzystencji

uśpiony wędruje
po labiryncie ścieżek
by odnaleźć mistyczną prawdę

wpatrzony w nieznany cel
nie zważa na ciepło ludzkich serc
tylko nieustannie idzie
w bezsenną noc

dlaczego nie zatrzymasz się
nie rozejrzysz?
może odnalazłbyś to
czego szukasz?

wzruszając obojętnie
ramionami
zakłada ciemne okulary
i wyrusza w dalszą drogę

Opublikowano

Fajnie! Cieszę sie, że na coś się przydały moje (nie Pańskie, dobrze? :* Ja tu wszystkim na "Ty" i oczekuję tego samego) nożyczki. Jeżeli o mnie chodzi, to w porządku. Nie wiem tylko jak z tą zmianą oryginalnej wersji. W ogóle zastanawiam się czy dla celów "dydaktycznych" nie wartoby zostawiać oryginalnych bez zmian. Nieraz jak czytam wiersz, a potem komentarze, to okazuje się, że odnoszą się do czegoś, czego już nie ma, bo w myśl tych komentarzy zostało zmienione, i w ten sposób nie mogę prześledzić ewolucji wiersza. Oczywiście, możesz zmienić na "górze", choć moim zdaniem ciekawiej jest bez zmiany, tylko z końcowym efektem w tym miejscu, gdzie on się teraz znajduje. A może jeszcze ktoś się znajdzie, kto udowodni, że nie miałem racji i że wcześniej było lepiej? ;)
Tak więc czy zmieniać czy nie, to pozostawiam Twojej decyzji. A jak będziesz wydawać zbiorek, to oczywiście w wersji końcowej. :)
Pozdrawiam.
Ja.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Pięknie i wzruszająco.
    • Lato rozdarło się jak zardzewiała flaga. Nad morzem tańczyliśmy boso, piasek wbijał się w skórę jak tysiące igieł, czasem jak krwawiące ostrza. Twoje włosy były czarnym grzmotem wiatru, solą, co paliła w gardle jak rana. Kochałem cię jak pustynia ulewę, jak rekin krew, jak burza grzmot. Bez wahania. Bez litości. Do bólu. Aż woda stawała się winem, a słońce rozsadzało horyzont jak granat. Twoje ciało było oceanem, bez dna, bez brzegu, gdzie tonąłem i rodziłem się na nowo, w szepcie szaleństwa i przypływach ognia. Każdy dotyk jak rozcięcie, każdy pocałunek jak krzyk i krew w serce. A jednak pragnąłem więcej. Zawsze więcej. Bez końca więcej. Ale przyszła jesień – rdzawa, gnijąca, cicha jak dłoń trupa. Liście opadały jak spalone fotografie, a twoje oczy gasły, zamieniały się w popiół wspomnień. Został tylko szum fal, jak pusty śmiech Boga w pustej katedrze. Teraz siedzę sam, z piaskiem w oczach, z tęsknotą, co ma kształt noża wbitego po samą rękojeść. Palę wspomnienia jak suchą trawę, ale ogień nie grzeje, tylko dymi. A dym gryzie i dławi, jak imię, które wciąż słyszę w sobie - rozbitą butelkę na mieliźnie, z resztką soli na szkle, co pali jak dawna rana, echo, co nigdy nie wraca, lecz budzi widma wiatru, wycie psa przy torach, gdzie tory prowadzą w pustkę, morze, które zna i kocha tylko samotnych - a w ich sercach sieje burzę, co nigdy nie milknie.    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - czysta prawda - ale czasem boli - dziękuje że byłaś -                                                                                                   Pzdr.niedzielnie.                                                                               @violetta - @huzarc - dzięki - 
    • @Nata_Kruk one takie są- zmuszają do myślenia. dzięki
    • ... różne pustynie. Różne zarówno w znaczeniu precyzyjnego położenia geograficznego. Różne w znaczeniu administracyjnej przynależności do danego państwa względnie państw. Wreszcie w sensie takim, że tylko część z nich jest piaszczysta. Przykładowo, Egipt przedzielony Nilem składa się praktycznie z dwóch pustyń - Arabskiej i Egipskiej właśnie.     Jednak na naszej - załóżmy, że można tak Ją określić - Ziemi istnieją dwie pustynie solne. Jedną jest słynne Salt Lake, leżące w Stanach Zjednoczonych, drugą, większą - Salar de Uyuni. Mające długość stu czterdziestu kilometrów i powierzchnię dwunastu i pół tysiąca tych ostatnich - kwadratowych, rzecz jasna.  Spod miejscami cienkiej warstwy soli wydostaje się woda, widoczna w postaci kałuż bądź możliwa do dotknięcia, znajdując się w przerwach solnej powierzchni. Przestrzeń ta przed długim czasem - naukowe dane są tu aważne - stanowiła część oceanu. Po wypiętrzeniu się Andów i odparowaniu wody została drugą z wymienionych solną pustynią, w odróżnieniu od pierwszej - z wyspą Incahuasi. Jednak łowo "wyspa" stanowi potoczne określenie, bowiem jest to po prostu dawna podmorska - dziś nadsolna - wyższa, skalista część dna. Obecnie w dużej mierze porośnięta kaktusami.     Opowiadam Wam o niej, drodzy WspółForumowicze, głównie z chęci podzielenia się pewnym osobistym doświadczeniem. Zdaję sobie sprawę, że z racji owej osobistości odbiór może być różny. Ale przecież nikt z Was zaprzeczy, że świat, w którym żyjemy - i którego część stanowimy - jest odmienny od przedstawianego nam obrazu.     Magia. To pojęcie doskonale Wam znane kojarzy się rozmaicie, w tym z legendami i bajkami oraz z serią filmów o Harry'm Potter'ze, jego przyjaciołach i o Hogwarcie. Ale też - po prostu - z energetycznym oddziaływaniem. Mówimy także o magicznych miejscach, prawda? Otóż oprócz wymienionych w poprzednim opowiadanianiu Machu Picchu i Saqsaywaman Solnisko de Uyuni jest - od dzisiaj również w moim przekonaniu - jednym z takowych. Komu z Was bowiem zdarzyło się, dwukrotnie  spojrzawszy na zegarek w conajmniej dziesięciominutowym odstępie czasu i zobaczyć tę samą godzinę? W dodatku tak zwaną anielską: osiemnastą osiemnaście?     Byłoby dobrze - i komfortowo, a może tylko wygodnie i prosto? - aby wszystkie podobne sytuacje dało się wytłumaczyć przywidzeniem lub samosugestią. Prawda?     I czy nie jest nią również, że skoro wszystko jest energią,  tym samym wszystko jest magią?       Hotel Pedresal, okolice Salar de Uyuni, 27 Września 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...