Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Gniazdo bocianie we wsi Cimanie - rodzinnej wsi [ powroty ]


Rekomendowane odpowiedzi

https://plus.google.com/photos/103276734392610294633/albums/5485158496007309761/5773137599220272834?banner=pwa&pid=5773137599220272834&oid=103276734392610294633

Gdy ten świerk spróchnieje
I upadnie gniazdo bocianie.
Z fakt aż włos mi posiwieje,
Że już inne będą rodzinne Cimanie.

A kiedy w to miejsce powrócę -
Oczy moje widok ten zobaczą -
Płakać jak dziecko zacznę i będę,
Że z tego powodu bociany,
Jak i ja, dolę będą mieć tułaczą.

Smutny i rozżalony wrócę do domu,
Żeby o tym napisać wiersz.
Prócz wiersza nie powiem nikomu,
Bowiem taki żal targać mną będzie,
Że serce ty moje ten fakt tylko zdzierż.

Pisałem, dnia 10-08-2012 rok. Podlasie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd takie przypuszczenia, że nie czytam innych wierszy? Czytam, tylko nie wszystkie,
a tym bardziej mało pod którymi się wpisuję. Domyślam się skąd to Twoje zapytanie - a mianowicie zauważasz
w moich wierszach odmienność od reszty? To prawda, że można sporo się nauczyć od innych.
Ale ja chce być w poezji inny i niepoprawny. To jest w moim pisaniu moje motto. Mną serce dyktuje,
któremu ulegam. Nie ulegam dzisiejszym kanonom. Ot i cały Mietko.
Kliknij na mój Login, zrozumiesz mnie. Serdecznie pozdrawiam z zimowego Podlasia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, Mietku, Mietku. Każdy z nas, piszących dąży do wyrobienia sobie własnego stylu, chce wypracować sobie jakiś własny kanon, jak to nazywasz, ale...ale Twój język Mietku, Twoja Polszczyzna. Nomen est omen. Patrioto, czy nie byłoby lepiej niektóre wersy przepisać, poprawić, spolszczyć, że tak powiem?

"... aż włos mi za siwieje,", " bociany,... mieli dolę tułaczą.",

Mietku, chcę tutaj zaznaczyć, że mój komentarz daleki jest od złośliwości. Proszę potraktuj go jako rzeczowy głos pod Twoim wierszem. Pozdrawiam.
J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Waldemarze Talar -
Gniazdo przenieść, może nie. Ale kiedy to gniazdo upadnie,
a kiedyś to nastąpi, to można będzie kosz umieścić w innym miejscu,
a bociany czy te, czy inne już dopełnią swego.
Po drugie oprócz tego gniazda we wsi jest jeszcze kilka gniazd.
Dziękuję Ci, że wiersz do Ciebie trafił. Serdecznie pozdrawiam.

Januszu Ork -
Moja Polszczyzna "jak to nazwałeś" zapewne brzmi Tobie archaicznie
i być może prymitywnie? Ale to mój język, którym władam - i wcale nie
mam czego się wstydzić. Po prostu nie potrafię władać pięknym językiem,
a tylko natchnieniem, duszą i sercem - z czego wypływa to co wypływa.
Ja to kocham co robię, i oddałem się temu bezgranicznie.
Opinia czytelników jest bardzo ważna. Ale jeszcze ważniejsze jest to co
wprost wypływa z mego serca. Serdecznie pozdrawiam. Niepoprawny Mietko



Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam wiersz, Twoją historię znam, ale uważam, że nie usprawiedliwa Cie ona.
Skoro publikujesz tak pisane wiersze, możesz spodziewać się raczej krytyki. Wydaje mi się, że każdy chciałby się tu czegoś nauczyć,
właśnie dzięki konstruktywnej krytyce, tej akurat jak na lekarstwo, ale są jednak osoby, które dają dobre rady, dlaczego nie skorzystać,
żeby polepszyć ewentualne pisanie. Skoro Twoje nastawienie jest takie, jakie jest, ludziom odechce się wpisywać, w ogóle.
To tyle wtrącenie, mam nadzieję, że nie uraziłam.
Pozdrawiam naprawdę serdecznie, Mietko... :)
PS... skasowałam tego niepopr...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Źle mnie zrozumiałeś, ja wcale nie chciałem cie urazić tylko pomóc..Masz juz serce do pisania (i to widać) ale niestety samo serce nie nada wierszykowi rytmu, składu i piękna..Ja również mysłałem podobnie do Ciebie, że mój styl jest unikalny, odbiega od norm i tak ma być, to mnie wyróżnia itp, itd..BREDNIE!!! np. Kochasz dziewczynę (poezję) i zamiast róży dajesz jej mlecz (wiersz), nie ulegasz dzisiejszym kanonom,jesteś niepoprawny, unikalny..i co z tego? dziewczyny nie poderwiesz na mlecze! (tylko taki przystojniak jak ja, to potrafi:) Konstruktywna krytyka to nie pogarda, tylko dar..Jakbyś zastosował w swoich wierszach TONIZM, miałoby to ręce i nogi..Warto spróbować, mnie tak ktoś poradził i jestem mu za to wdzięczny, bo zawsze to jakiś mały kroczek do przodu..zresztą ty i tak zrobisz jak zechcesz..pozdrawiam.Emek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natalio Kruk -
We wszystkim z Tobą się zgadzam. Jeśli jest krytyka, to w tym wierszu coś jest, że rusza czytelników?
Jeśli piszę o sobie: Niepoprawny Mietko, to nie oto mi chodzi, że chce takim być,
tylko że inaczej czy lepiej nie potrafię - i musicie to zrozumieć lub zignorować moje wiersze?
Od dzisiaj już nie wpiszę się słowem: Niepoprawny Mietko. Serdecznie pozdrawiam.

Emanuelu Wójcik -
Dobrze Cię zrozumiałem i za to serdeczne dzięki.
Podoba mi się to z tą różą i mieczem. Ale co do róży, to ja już na szczęście nie muszę podrywać dziewczyn.
Z drugiej strony rozumem, że to tylko była przenośnia.
Kochani, krytykę ja przyjmuję i wcale na nikogo nie obrażam się i tego przecież w odpowiedziach nie sugeruję.
Skąd Wam przychodzi to do głowy? Człowiek pisze tak jak potrafi.
A że to jest inne, niż dzisiejsza jest moda, styl czy jak tam nazwijmy, to już z innej beczki.
Serdecznie pozdrawiam z zimowego Podlasia. Pada śnieg...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Gdy ten świerk spróchnieje
I upadnie gniazdo bocianie.
Wówczas aż włos mi posiwieje,
Że inne będą rodzinne Cimanie.

A kiedy w to miejsce rodzinne przybędę -
I moje oczy widok ten zobaczą -
Płakać jak dziecko będę,
Że bociany,jak ja, miały dolę tułaczą.

Smutny i rozżalony wrócę do domu,
Aby o tym napisać wiersz.
Prócz wiersza nie powiem nikomu,
Bo taki żal sercem targać będzie,
że ono chyba nie zdzierży

Poprawione zgodnie z normalną polszczyzną. Musisz się zdecydować albo pełna gwara albo lepsza polszczyzna - trzeciej drogi nie ma. Masz serce do poezji ale polski musisz poprawić!!
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem o tym Janku. Ale nie jest to takie łatwe, gdy jestem prostym człowiekiem.
Uczę się całe życie... Dzięki Janku. Pozdrawiam serdecznie


Portret poety


Mój zasób wiedzy jest ubogi,
a wierszy spłodziłem tyle.
Jak to się stało?
To proste.
Mam ciało okaleczone z wypadku,
a przez to złamane serce i zranioną duszę -
stąd powstało natchnienie,
poryw serca i chęć wyrzucić z umysłu to,
co z dramatu życia narodziło się w głowie,
aby nie oszaleć, a do reszty wykrzyczeć się
na życie nie słowem z ust, a piórem.
To powód, który podał do ręki pióro,
jako nieproszony sprawca główny
rozpoczęcia wierszowania czyli "krzyku w ciszy".
Ale całym jądrem wybuchu moje poezji
jest moja osobowość, wrażliwość,
pozytywne cechy charakteru, waleczności
nie tak czynem ze sobą, jak pisaniem.
Jedno i drugie zderzyło się ze sobą -
i powstała wybuchowa mieszanka,
która znalazła miejsce eksplozji na papierze,
która mnie nie zabiła, a wzmocniła na wieczność.
Jestem w swoim nieszczęściu szczęśliwcem.

http://www.youtube.com/watch?v=q2rYveSNKRI

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jaja słów moich pełne słodkiej jawy Jazem otwartym usta słonej ziawy Pęcznieją jaja pryßczeją uroki Urzeczą ciebie rzek gore wyroki   Ja zewsząd plecy nigdzie nie mam przodu Tylko pustota pozbawi cię głodu Pustką i pußczą będzie twe zbawienie Ode wszystkiego tyś swoje więzienie   Zabawię tutaj jajecznicę baśni Oddaj mi uszy swojej słuchaj jaśni Wszystko co będzie bogów oko wędzi Duch stoi w progu dym w kominie swędzi    
    • Kocham cię. Kocham… Wiesz?  Wiesz to? To wiedz. Albowiem  wiedz. Dowiedz się w tym dowiedzeniu. W tym…   Coś miałem zrobić, ale już nie wiem co. Zapomniałem… Tak jakoś to wszystko stało się mgliste. Niewyraźne. Co jeszcze? Nie wiem. Nic. Nic… Nic…   Jakiś szmer. Jeszcze jeden krok. Jeszcze jeden… Szumią w ciemnych kątach pokoju mżące piksele ciszy. Tej oto ciszy, którą jest przepojona noc. Ta noc. Ta właśnie noc.   Dręczy mnie. Dręczą mnie czyjeś obce ręce. Topole za oknami. Chwieją się. Szeleszczą liście.   Wyimaginowane byty. Nieistniejące. Lecz istniejące w mojej chorej wyobraźni. W mojej…   Wszystko szumi i mży.   Wszystko opływa szmerem.   Kroplistym szmerem strumienia. Kroplistą esencją nocy, której łzy… Której kropliste łzy…   I jeszcze raz. I jeszcze…   Ptaki wirują wysoko pod niebem.   Jak te jaskółki przed burzą.   Choć coraz zimniej. Coraz goręcej… Sam już nie wiem jak.   Ale wiem, że drżę, tak jak wtedy, kiedy byliśmy we śnie.   W tym właśnie sennym krajobrazie. Wewnątrz seansu swojego własnego kina. W noweli. W balladzie. W krótkiej etiudzie, co była jedynie pracą dyplomową przyszłego reżysera.   W krótkim zrywie. W takim błysku chwilowego spięcia…   Ale byliśmy. Byliśmy na pewno. Byliśmy wtedy….   W drugim pokoju śmiech i gwar. Brzęk srebrnej zastawy, kryształu…   Wchodzę, oczekując zaskoczonych moim przybyciem spojrzeń.   Lecz widzę ściany zadymione wspomnieniem.   Zaciągnięte story.   Odsunięte od stołu krzesło.   Na stole pęknięty wazon na wpół. Zwiędnięte róże. Na talerzu okruchy czerstwego chleba, kieliszek.   Kurz…   Więcej nic.   A więc nikogo tu nigdy nie było. Albowiem nie było… Poza kimś, kto wznosił toast do samego siebie. Za wszechobecną nieobecność. Za pustkę…   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-01)    
    • Mój pierwszy w życiu najprawdziwszy komputer... I pierwsze ośmiobitowe gry niezapomniane... Gdy nocą do snu powieki zmrużę, Powracają do mnie w sny przyobleczone… Gdy wieczorami niekiedy zatapiam się w wspomnieniach, Dociera do mnie ta prosta prawda... - Moja mała Atarynka, Podarowała mi najdrogocenniejsze wspomnienia z dzieciństwa!   Gdy w wieku zaledwie sześciu lat, Dostałem ją w prezencie od dorosłego kuzyna, Tamto niewysłowione szczęście w oczach kilkulatka, Odbiło się w cieknących po policzkach łzach… I odtąd była już tylko moja by uczynić wyjątkowym dzieciństwa czas… - Moja mała Atarynka, Tylu dziecięcych emocji i wrażeń królowa…   I każda dłuższa przerwa od szkoły, Była czasem wielkich przygód z małym Atari, Testowania wciąż nowych gier kolejnych, Cierpliwego poznawania ich mechaniki… A gdy każda kolejna gra Od poprzedniej tak bardzo się różniła... - Moja mała Atarynka, Pokładanych w niej oczekiwań przenigdy nie zawiodła…   Tyle gier rozmaitych, wszelakich, Choć ośmiobitowych tak bardzo grywalnych, Pośród radosnego dzieciństwa długich dni, Wrażliwość i wyobraźnię tak bardzo kształtowały… Gdy kilkudziesięciu tytułów biblioteczka, Długie lata zabawy zapewniła - Moja mała Atarynka, Mimo upływu czasu przenigdy się nie znudziła!   Pośród gier masy zróżnicowanych gatunków, Zręcznościówek, komnatówek, strategii, symulatorów, Każda niemal przypadła mi do gustu, Nie szczędząc emocji i na twarzy wypieków… A gdy wciąż powiększała się moja kolekcja, Gier na plastikowych kartridżach i magnetofonowych kasetach - Moja mała Atarynka, Podarowała mi zabawy co niemiara!   Kiedy to proste gry ośmiobitowe Rozbudzały tak bardzo kilkulatka wyobraźnię, Rozniecone nimi rzewne emocje, Przyoblekały się nocami w niejeden barwny sen… A podświadomość pędzlem sennej wyobraźni odmalowywała, Dwuwymiarowych gier w snów wymiarze nieograniczony świat - Moja mała Atarynka, Inspiracją podświadomości dla tajemniczych snów była…   Czy to egipskie czy azteckie piramidy, Tajemnic swoich nie mogły już kryć, Przed kilkuletnim graczem wrażeń spragnionym, Ściskającym kurczowo analogowy joystick… I Zemstę Montezumy zniweczyć mi pomogła I złamała z milionami graczy Klątwę Faraona - Moja mała Atarynka, Niekończących się przygód wielka skarbnica…   Gdy sterując joystickiem zionącym ogniem smokiem, Tnąc rozłożystymi skrzydłami przestworza rozległe, Szybując opadałem w podziemne jaskinie, By zuchwale bez trwogi plądrować ich czeluście, Na przemian delikatnymi i nerwowymi ruchami joysticka Wykradając ukryte w ich zakamarkach smocze jaja… - Moja mała Atarynka, Odkryła przede mną legendarnych smoków świat…   Gdy kierując poczynaniami nieustraszonego podróżnika, Przemierzałem dwuwymiarowej dżungli rozległy świat, Zuchwale przy tym bujając się na lianach, Unikając szczęki niejednego ośmiobitowego krokodyla, By żółtowłosą wybrankę serca Z kotła ludożerców czym prędzej uratować… - Moja mała Atarynka, Niejeden uśmiech na twarzy dziecka wycisnęła...   Gdy rozplanowanymi ruchami małego joysticka, Przechwytując wroga rakietowy ostrzał, Strzegłem swoich rozproszonych baz, Przed zniszczeniem na ekranie telewizora, Jednocześnie roztropnie przypuszczając kontratak, By z komputerem kolejne starcie wygrać… - Moja mała Atarynka, Uczyła czym jest zbrojnych konfliktów strategia…   A gdy kończyły się zimowe ferie, Ze łzami odkładałem Atarynkę na półkę, Wierząc że gdy nadejdą wyśnione Wakacje, Całe dnie będziemy spędzać znów razem… I gdy nadszedł wytęsknionych Wakacji czas, Od wschodu niemal do zachodu słońca - Moja mała Atarynka, Czyniła jakże wyjątkowym tamten beztroski świat...   Dziś gdy pośród trudów dorosłego życia, Na wspomnienie mojego pierwszego komputera, W oku czasem zakręci się łza I powracam do najodleglejszych wspomnień z dzieciństwa, Gdy snem znużona przymknie się powieka, A w objęcia Morfeusza nieśpiesznie odpływam - Moja mała Atarynka, Powraca do mnie niekiedy w snach…   - Tekst zainspirowany wierszem ,,Wagary" autorstwa Artura Oppmana.
    • Będzie do końca świata i nigdy nie zdradzi. Będzie wiecznie kochać, w pole nie wyprowadzi. Będzie, gdy ludzie zwątpią, krzyżyk większość postawi. Będzie w momencie śmierci, gdy nie dasz sobie rady.                                   *** Będzie przyczyną szczęścia, obłudna maska truje. Będzie powoli sprawiać, że dno wyda się cudne. Będzie stale Cię krzywdzić, aż w końcu nie poczujesz. Będzie niepostrzeżenie, łamać twą czystą duszę. Odbierze Ci wszystko, jej zdania nie podważysz. Zostawi pustkę w sercu, powoli się wykrwawisz. Gdy koniec nadejdzie, klapki z przed oczu znikną. Dostrzeżesz, lecz za późno, co naprawdę Cię wykończyło...
    • superksiężyc lekkość miękkość świt    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...