Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Chrześcijańska asertywność


Rihtik Stempelek

Rekomendowane odpowiedzi

Asertywność bywa definiowana z różnym zabarwieniem znaczeniowym, zależnym od profesji definiującego lub preferencji jak też żywionych przekonań. Pełnej zgodności czym ona ma być póki co nie będzie. I tak, Wikipedia podaje, że w psychologii termin ów oznacza posiadanie i wyrażanie własnego zdania oraz bezpośrednie wyrażanie emocji i postaw w granicach nienaruszających praw i psychicznego terytorium innych osób oraz własnych, bez zachowań agresywnych, a także obrona własnych praw w sytuacjach społecznych[1]. Jest to umiejętność nabyta[2].
Jakby tego było mało Wikipedia dodaje:

Asertywność to:

umiejętność wyrażania opinii, krytyki, potrzeb, życzeń, poczucia winy,
umiejętność odmawiania w sposób nieuległy i nieraniący innych,
umiejętność przyjmowania krytyki, ocen i pochwał,
autentyczność,
elastyczność zachowania,
świadomość siebie (wad, zalet, opinii),
wrażliwość na innych ludzi,
stanowczość,
samoocena[3].

Osoba asertywna ma jasno określony cel i potrafi kontrolować własne emocje, nie poddaje się łatwo manipulacjom i naciskom emocjonalnym innych osób[4].

Asertywność nie oznacza ignorowania emocji i dążeń innych ludzi, lecz raczej zdolność do realizacji założonych celów mimo negatywnych nacisków otoczenia, racjonalną dbałość o własne interesy z uwzględnieniem interesów innych. Asertywność to obok empatii podstawowa umiejętność wchodząca w skład inteligencji emocjonalnej. Diagnozy zachowań nieasertywnych dokonuje się na podstawie zablokowanych w autoprezentacji sfer komunikacji – blokady mówienia nie, wyrażania i przyjmowania opinii i krytyki, kontaktu z autorytetem i tłumem (trema), radzenia sobie z poczuciem winy[5].


Swego rodzaju ilustracją tak definiowanej asertywności są określone w Wikipedii:

Zachowanie asertywne

Zachowanie asertywne polega na uznawaniu, że jest się tak samo ważnym, jak inni, na reprezentowaniu własnych interesów z uwzględnieniem interesów drugiej osoby. Zachowanie asertywne oznacza korzystanie z osobistych praw bez naruszania praw innych.[6]

Charakteryzuje postawę akceptacji siebie, szacunku do siebie i innych.

Postawa asertywna towarzyszy ludziom, którzy mają adekwatny do rzeczywistości obraz własnej osoby. Stawiają sobie realistyczne cele, dzięki czemu w pełni wykorzystują swoje możliwości, a jednocześnie nie podejmują zbyt trudnych zadań, co ich chroni przed rozczarowaniem i krytyką otoczenia.

Człowiek asertywny swobodnie ujawnia innym siebie, wyraża otwarcie swoje myśli, uczucia, pragnienia. Czyni to w sposób uczciwy, bezpośredni, śmiało, bez paraliżującego lęku, akceptuje swoje ograniczenia, niezależnie od tego, czy w danej sytuacji udało mu się odnieść sukces, czy też nie. Potrafi odpowiedzieć nie, zażądać czegoś, co mu się należy, nie lęka się nadmiernie oceny, krytyki, odrzucenia. Pozwala sobie na błędy i potknięcia, dostrzegając swoje sukcesy i mocne strony. Gdy jest w centrum zainteresowania uwagi, potrafi działać bez niszczącego lęku. Akceptuje zmiany w sobie i innych. Potrafi się porozumieć z innymi, potrafi też dochodzić swych praw i egzekwować je.


Już takie jej ujęcie pokazuje, że asertywność to pojemne znaczeniowo słowo. Nic przeto dziwnego, że tak łatwo dochodzi do pomyłek przy ocenie cudzych zachowań znamionujących się asertywnością... Prócz tego, bywa dość często tak, że własne zachowania zwykliśmy uważać za asertywne, właściwe... Jak to zauważył Największy z wszystkich ludzi, bywa z nami tak, że to my jesteśmy mądrzy, asertywni, dobrzy itd, a inni niekoniecznie... Stąd Wieli Nauczyciel radził zająć się belką we własnym oku, miast ździebełkiem w cudzym.

Staram się być asertywny nie tylko wówczas gdy komponuję moje zestroje, przy czym do tej określonej w Wikipedii, uznawana przeze mnie chrześcijańska asertywność niezupełnie przystaje, stąd w obszarach w których nie ma z nią części wspólnej, bywa postrzegana jako jej zaprzeczenie...

Mając tę okoliczność na względzie uprzystępniam wyznawaną przez siebie chrześcijańską asertywność.

Zacznę może tak:

Proszę sobie wyobrazić, szanowny mój czytelniku, że wprost z tropikalnej wyspy przyleciałeś w okolice koła podbiegunowego. Wychodzisz z samolotu i od razu przenika cię lodowate zimno. Czy dasz radę się zaaklimatyzować? Tak, ale będziesz musiał dokonać szeregu zmian. W obliczu podobnej sytuacji stajesz, gdy masz do czynienia z kimś, kto dorasta do wymiarów pełni Chrystusowej - List ap. Pawła do Efezjan 4:13. Mając częsty kontakt z kimś takim, kto wcześniej był niezbyt asertywny, a nawet "nijaki", możesz odnosić wrażenie, że "klimat" jaki wokół siebie roztacza radykalnie się zmienił (zmienia). W tego typu sytuacjach prawdopodobnie skłonny jesteś myśleć: "Co się stało? Jeszcze niedawno "wyglądało na to, że go znam". Czy odczucie czegoś takiego musi oznaczać pogodzenie się z ochłodzeniem relacji? Nie. Nie musi. Zachowanie dobrych relacji (więzi) jest możliwe. Trzeba przy tym zrozumieć, co się dzieje z kimś, kto podlega fascynującemu, a zarazem burzliwemu rozwojowi.

Jestem dzieckiem Bożym, wychowywanym (korygowanym) Jego Słowem.

Per analogiam:
Naukowcy sądzili dawniej, że rozwój mózgu w zasadzie kończy się około piątego roku życia. Teraz uważają, że choć wielkość mózgu po tym okresie prawie się nie zmienia, zupełnie inaczej jest z jego funkcjonowaniem. Wkraczając w wiek pokwitania, młodzi ludzie przechodzą burzę hormonalną i zmienia się ich sposób myślenia. Na przykład małe dzieci zazwyczaj operują konkretami i postrzegają świat w kategorii czarne lub białe. Natomiast nastolatki potrafią myśleć abstrakcyjnie i brać pod uwagę głębsze aspekty rozpatrywanej sprawy. Nie inaczej jest z dziećmi Bożymi, na co wskazuje m.in. 1 list do Koryntian 13:11.
Tak pojmowane dzieci także wyrabiają sobie własne poglądy i nie obawiają się ich wyrażać. Coś podobnego mogą u mnie dostrzegać (systematyczni) czytelnicy moich zestrojów, czy też komentarzy. Czasami moja asertywność może zakrawać na bunt, brak taktu, zrozumienia dla innych. Bynajmniej jednak ani myślę sam od siebie, po swojemu wyrokować o cudzym życiu (postępowaniu), przeświadczeniach, wartości uczuć, zresztą tak samo jak nie życzę sobie czegoś takiego ze strony moich szanownych bliźnich. Pomny jestem, że to co ogólnikowo dotyczy innych, w pierwszym rzędzie dotyczy mnie samego.

Hipokryzja wstrętna dla Jedynego i Prawdziwego Boga, jest taką I dla mnie.

Biblia m.in. ukazuje niemądre postępowanie człowieka, któremu "nie dostaje serca", co między innymi oznacza brak rozeznania (Przysłów 7:7). Ktoś taki nie mając ustalonych przekonań, może być "miotany jakby przez fale oraz unoszony tu i tam każdym wiatrem nauki wskutek oszukaństwa ludzi" (Efezjan 4:14).
Świadom tego, staram się nie dopuścić, aby coś takiego przytrafiło się mnie.

Oto środki zaradcze przeciw czemuś takiemu:

1. ZDOLNOŚĆ LOGICZNEGO MYŚLENIA
Apostoł Paweł napisał, że "ludzie dojrzali (...) mają władze poznawcze wyćwiczone, aby odróżniać to, co właściwe, od tego, co niewłaściwe" (Hebrajczyków 5:14). Być może, szanowny czytelniku, myślisz w tym momencie: "Ale przecież już dawno Stempelek winien znać co jest dobre, a co złe". I masz rację. Zasadniczo wiem, lecz nadal pogłębiam te wiedzę (2 Tymoteusza 3:14). Znamienne jest to, że inne dziecko Boże, mianowicie apostoł Paweł zwrócił uwagę na to, że ludzi dojrzałych charakteryzuje coś więcej niż sama znajomość co jest dobre a co złe. Powracając do analogii: Małe dzieci po prostu nabywają wiedzy o tym, co dobre, a co złe, ale nastolatki starają się uzyskać "władze poznawcze wyćwiczone" - stając się dorosłe pod względem zdolności rozumienia (1 Koryntian 14:20; Przysłów 1:4; 2:11). Przecież w życiu dorosłym, nie o ślepe posłuszeństwo chodzi, ale o umiejętność logicznego myślenia (Rzymian 12:1, 2), na którym wspiera się tzw. zdrowy rozsądek. Wobec tego ja wam, a wy mnie pozwalajmy sobie na swobodne wyrażanie zdań, bez chamskiego "uciszania". Warto też nie reagować zbyt gwałtownie - nawet gdy to, co czytasz, wcale ci się nie podoba. Biblia zachęca: "Bądź prędki do słuchania, nieskory do mówienia, nieskory do srogiego gniewu" (Jakuba 1:19; Przysłów 18:13). Pamiętajmy też, że jak powiedział Jezus, "z obfitości serca mówią usta" (Mateusza 12:34). Jeżeli zdobędziecie się na "wyczytanie mnie" (neologizm), to dowiecie się, co naprawdę leży mi na sercu. Podczas wymiany komentarzy starajmy się nie wygłaszać kategorycznych stwierdzeń, lecz lepiej zadawajmy sobie pytania. Jestem pewien, że tak jest dobrze czynić, gdyż i Jezus poznawał punkt widzenia swoich uczniów, a nawet oponentów, pytając: "Jak myślicie?" (Mateusza 21:23, 28). Podobne pytania możemy sobie zadawać - szczególnie wtedy, gdy wyrażam pogląd odmienny od twojego, szanowny czytelniku.

2. POCZUCIE ODPOWIEDZIALNOŚCI
Ustanowione ograniczenia rzecz jasna zapewniają ochronę przed zagrożeniami i wykorzystaniem, ale według niektórych ekspertów pośrednio przyczyniają się do tego, że ludzie nie uczą się brania na siebie odpowiedzialności. W rezultacie wielu uważa, że ma "niezbite prawo do posiadania różnych rzeczy, że powinny być im podane na tacy, że po prostu się im należą”. Podobnie odnoszą się do uznawanych przez siebie poglądów. Taka postawa wydaje się naturalną reakcją na życie w świecie, w którym znacznie częściej zapewnia się rozrywkę, niż stawia jakiekolwiek wymagania. Dla kontrastu Biblia mówi o ludziach, którzy dość wcześnie wzięli na siebie poważne zadania. Na przykład Tymoteusz był dość młodym człowiekiem, gdy poznał apostoła Pawła, który wywarł na niego duży wpływ. Mimo to po wielu latach Paweł zachęcał go, żeby "rozniecał jak ogień dar Boży, który jest w nim", czyli całym sercem przykładał się do powierzanych mu obowiązków (2 Tymoteusza 1:6). Tymoteusz miał prawdopodobnie około 20 lat, gdy opuścił rodzinny dom i razem z apostołem wyruszył zakładać zbory i umacniać współwyznawców. Przeszło dziesięć lat później Paweł napisał o nim do chrześcijan w Filippi: "Nie mam (...) nikogo więcej o jego usposobieniu, kto by się szczerze zatroszczył o to, co was dotyczy" (Filipian 2:20). Świadom tego chętnie biorę na siebie obowiązki, zwłaszcza jeśli wiem, że wykonana praca, bądź przejawiana aktywność przyniesie konkretne efekty. Dzięki temu nie tylko przygotowują się do dorosłości reprezentowanej przez "pęłnię Chrystusową", dążąc do tego, aby w pełni wykorzystać swój potencjał.

Jeżeli więc moi czytelnicy odnosicie wrażenie, ze trafiliście do innej strefy klimatycznej, proszę postarajcie się odnaleźć w zaistniałej sytuacji, a to tym bardziej, jeśli macie już za sobą to, przez co właśnie przechodzę... Starajcie się asertywnie potraktować moją fazę dorastania jako sposobność, by 1) nauczyć mnie logicznego myślenia, w tych przypadkach, w których go nie wykazuję; 2) zapewnić mi wsparcie w dokonującym się we mnie rozwoju; 3) zaszczepić mi poczucie odpowiedzialności.

Dziękuję tym co są wobec mnie asertywni jak ja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...