Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Krawędź


Lilka_Laszczyk

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki, postaram się nabyć. Czy ja czegoś nie czytałam Stone?...
Dehnel jest trudno dostępny, ale w swojej książce przedstawia poszlaki, które niemal dowodzą tego, że to nie Fracisco Goya malował te demony, tylko inna ręka - prawdopodobnie jego syn. Większość tych wspaniałych, koszmarnych obrazów została namalowana na ścianach domu Goyów i potem jakoś specjalistycznie ściągnięta na inną powierzchnię przez konserwatorów sztuki. Wtedy okazało się, że pod tymi malowidłami są inne obrazy, znacznie spokojniejsze, realistyczne, przedstawiające scenki sielankowe z życia wsi - prawdopodobnie to była twórczość starego Goyi, a zamalował ją jego syn, któy żył długo stłumiony w cieniu apodyktycznego, brutalnego, sławnego ojca-portrecisty.
Przeczytaj, naprawdę ciekawa rzecz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ojejku Anno,
Strasznie Ci dziękuję. Twoje ciepłe słowa znaczą dla mnie, że w tym moim pisaniu (mniej lub bardziej udolnym) pojawia się jakiś postęp. A to najcenniejsza zachęta do dalszego pisania.
Pozdrawiam podniesiona na duchu
Lilka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miło było przeczytać. Jeśli mogę dorzucić swoje uwagi

ostatni wers pierwszej zwrotki dla mnie subiektywnie lepiej brzmiałoby rozciąga się aby nie było anafory w następnym wersie
i trzeci wers ostatniej zwrotki "wtargnie w pokój" tutaj bez dwóch zdań stosujesz sztuczność tej frazy aby utrzymać rym ale brzmienie jest nienaturalne w moim subiektywnym oczywiście odczuciu, ładniej by było ogarnie zamiast wtargnie

pozdrawiam ciepło :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bardzo dziękuję Szarobury za rady stylistyczne , ale jednak pozostanę przy swojej wersji. Anafora celowa dla podkreślenia klimatu wiersza, natomiast przy zwrocie "wtargnie w pokój" czy "ogarnie pokó"j nie następuje zmianna płynności rytmu, więc również nie zmienię tego. Problem mam jak wcześniej już wspomniałam z zaburzeniem ilości zgłosek w ostatnim wersie i tu...pozostaję bezradna.

Miło mi, że ...Tobie miło było przeczytać wiersz.
Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam
Lilka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


W ostatnim wersie? Wiersza czy strofy? Bo w ostatnim wersie wiersza nie widzę żadnego zaburzenia ilości zgłosek - jest ich tyle samo, co dwa wersy wcześniej, czyli nawet jest zachowana pewna regularność (w przeciwieństwie do pozostalych zwrotek - ale to nie zarzut).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oksywio miła,
Jestes dla mnie autorytetem stylistycznym i gramatycznym. Wydaje mi się, że w ostatnim wierszu ...nim wytli się do końca... brakuje czegoś do płynności?
Może sie mylę. Czy Ty tam bys cos dodała?
z góry dziekuję za radę.
Pozdrowienia późnowieczorne
Lilka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lilko, nie zmieniałabym ostatniego wersu. Jeśli bym cos zmieniła w tej strofiew, to raczej pierwszy wers - wycięłabym słowo "jeden", bo nie jest potrzebne, nic nie wnosi, a załamuje rytm, zaś słowo "choć" zamieniłabym na dłuższą formę: "chociaż".
Bardzo Ci dziękuję za zaufanie, rumienię się, bo nie jestem żadnym Miodkiem ani Bralczykiem. :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lilko, podchodziłam do "Krawędzi" kilka razy i dumałam, pisać coś, czy nie, żeby
nie urazić. Treść wiersza przejrzysta, ale przystawałam już w pierwszych dwóch
wersach, z powodu "podwójnego" zapatrz(ona)(enia). Są też "dwie - ściany"..
po prostu nie leży mi ta zwrotka, nie gniewaj się.
Powtórzenie.. rozciągnięta.. nie przeszkadza mi, w II- ciej aż siedem "ch",
trochę przy dużo. Dla mnie najładniej brzmi trzecia.
Lilko, ślę serdeczne pozdrowienie... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nato,
Odpowiedziałam Ci juz na priv, teraz robię to tutaj. Dzięki za cenne uwagi. Nie widzę powodu, żeby czuć się urażona w przypadku kiedy osoba komentująca robi to w konstruktywny i kulturalny sposób.
W moim wierszu właśnie najbardziej byłam zadowolona z pierwszej zwrotki. Ale tyle ile czytających, tyle wrażeń.
Pozdrawiam ciepło
Lilka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Niby taka chłodna , lecz promienieje. (Noc) Niby taki zwykły, a skrywa wiele . (Dzień) Sporo nauczyła , jeden raz wystarczył. (Zdrada) Nie powinnaś dawać jej kolejnej szansy. Łamie wszystkich wokół, powala na glebę. Będziesz głupio pytał ,czemu wybrała ciebie ? (Porażka) Czas nie stanie dęba, rany się zabliźnią. Nie pozwól jej, aby odebrała Ci wszystko.
    • A więc dobrze, chodźmy. Idziemy. Idźmy tędy. Jak wtedy. Pamiętasz? Powiedz… Ale czy pamiętasz jeszcze? Zatem idźmy, idąc raz jeszcze. Chodźmy prosto, podążając drogą wniebowstąpienia. Tego właśnie wniebowstąpienia, kiedy się idzie prosto w słońce.   Idźmy prosto tą drogą pustego miasta. Tą ulicą pachnącą nagrzanym asfaltem. Tym chodnikiem. Tym trotuarem…   Kochanie, dotknij ściany. Tej chropowatości pełnej drobnych ziarenek kwarcu.   Tych pęknięć na elewacji starej kamienicy… Poczuj… Poczuj jeszcze, mimo zagubienia w labiryncie czasu.   To tutaj. To było tutaj. Albo, gdzieś dalej. Gdzieś tam, koło tego rozłożystego dębu, kasztanu.   Słońce wschodzi. Zachodzi. Wiruje wokół ostrej szpicy ratusza, jarząc się na blaszanych rynnach. Na szybach zamkniętych okien…   Gdzieś tutaj. Tak, to było gdzieś tutaj. Albo, gdzieś tam — dalej. Tylko w trochę innej korekturze zdarzeń. W trochę innej godzinie tamtego dusznego lata.   Tak jakoś szliśmy, jak się idzie we śnie. Jak można iść jedynie we śnie. Tak jak się idzie teraz, kiedy idziemy wciąż w tym wiecznym niedochodzeniu.   Chodź.   Wyjdźmy tymi drzwiami na końcu. Tą bramą z kutego żelaza. Albo poczekajmy chwilę w osłonecznionym pustką pokoju.   Spójrz jak wspina się smuga światła. Jak idzie wolno po ścianie. Dotyka drugiej… Jak pełznie po drewnianej podłodze…   Olśniewa stojące na środku drewniane krzesło…   Przepływające cząsteczki kurzu.   Na ścianach jaśniejące kształty po czymś, co tu kiedyś było.  A teraz omiata tchnieniem bladej ciszy.   Od okna idzie blask jaskrawy. Od szyby poruszanej niczyja ręką.   Od szyby, w której mży niewyraźny profil   Kto tam stoi? Nikt. To tylko nagły błysk pamięci.   Przekrzywione, trzeszczące szafy z zamkniętą na klucz przeszłością, albo na  twoje imię.   W środku pogięte fotografie,   kilka poplamionych kartek... Niewiele tego.   Jakieś resztki Okruchy nie wiadomo czego. Poskręcane. Splątane kołtunem. Zeschnięte złogi zapomnienia   Wydaje mi się, że stoisz skulona w kącie z twarzą ukrytą w woalce.   Podchodzę.   Biorę za rękę. Taką zimną, wręcz lodowatą.   I nie wiem czy to są palce. Czy to są w ogóle czyjeś palce.   Unoszę woalkę, by spojrzeć raz jeszcze tobie w oczy.   Za woalką pajęczyny falują na ścianie…   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-24)    
    • Takie tam... I jeszcze - chyba - literówka? Także powtórzenia. 
    • Dałam serduszko, bo choć sam wiersz może nieidalny, w każdym razie wyjątkowo na czasie.  Serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...