Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ono
zawstydzone swą brzydotą
otulone w resztki nocy
walczy z brzaskiem co zabiera mu ciepły
nocy-koc.
świt jak dziecko kredkami go maluje
kolory mu dobiera
dzień je mu ujmuje
barwy w szarość wreszcie zlane
do zmroku szare pozostaja
a zmrok
przynosi czarny ciepły
nocy-koc.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Alicja_WysockaJak dla mnie, to piękny, delikatny wiersz o samotności, która staje się niemal namacalna - jak coś, co można przytulić lub co samo się nas trzyma. Uchwyciłaś ten moment, kiedy samotność przestaje być tylko brakiem i staje się prawie "kimś". Ten obraz zaczepienia - "idziemy z nią zaczepieni przypadkiem" - jest niezwykły. Pokazuje, jak samotność przylgnęła niepostrzeżenie i jak bardzo opieramy się jej bliskości, choć już stała się częścią nas. Szczególnie poruszające jest to "czy mogę choć trochę być blisko?" - ta niepewność samotności, która sama jest niepewna, która się "czepia" zamiast obejmować. I ten paradoks w trzeciej zwrotce: "nawet z samotności można zrobić cień obecności" - jak desperacko potrafimy zamieniać pustkę w towarzystwo. Końcówka jest przeszywająca - "nie umiemy już odczepić serca". To nie jest wiersz o tym, jak pozbyć się samotności. To wiersz o tym, jak się z nią zrastamy, często nawet nie zauważając kiedy. Napisałaś pięknie!  Ale teraz mam wątpliwości, czy dobrze zinterpretowałam Twoje przesłanie. Pozdrawiam. 
    • @Marek.zak1Ależ ja lubię żartować, i tylko z sympatii do Mistrza  uwielbiam z nim polemizować. :)))    A Twoje zdanie, że "że nie ma na świecie niczego piękniejszego od pięknej kobiety" wcale mnie nie zaskoczyło. :)))  
    • @Migrena To wybitny, współczesny poemat. Strumień naszej świadomości, ale nie chaotyczny. Tekst trafny w diagnozie dzisiejszego świata. Brutalna ironia i liryczny żar zaplecione w słowa groteski ale antycznego bólu. Gorzki zapis egzystencji umieszczony przez gęsty, bezkompromisowy i plastyczny język pomiędzy różnymi rejestrami od żargonu  reklamy, popkultury, przez korporacyjną nowomowę po religijną symbolikę. Chylę czoła autorowi.   
    • ich miłość - żaroodporne naczynie wyprodukowane w piekle TEFAL, gdzie gotuje się nicość na średnim ogniu z przyprawą „co by było gdyby”. płomień się nie kończy, tylko zapętla - jak reklama na YouTubie, której nie da się pominąć. makaron al dente stygnie. ona je go z oczami wywróconymi jak szklane kulki, on nie je - tylko gryzie powietrze jak wirus próbujący zhakować samotność. a między nimi - stół, zimny jak serwer po przerwanym transferze miłości. mieszkanie - kapsuła z katalogu snów, pełna przedmiotów z instrukcjami w języku, którego ich dusze nie znają, jakby całe było z IKEI: zaprojektowane do rozstania. każda śruba pamięta inny dotyk, każda deska wie, że zaraz trafi do innego mieszkania. instrukcja montażu miłości - w języku, którego żadne z nich już nie rozumie, bo tłumacz Google przestał wierzyć w uczucia. a obok - te rzeczy z Allegro, co śmierdzą psem poprzednich właścicieli i przegraną aukcją o szczęście. on - hologram mężczyzny, w koszuli tak nudnej, że aż marazmem świeci w podczerwieni. jego dłonie - ramiona taśmy produkcyjnej, co dniem i nocą składają cudze sukcesy, a z jego paznokci sypie się pył z potłuczonych ambicji. ona -  awatar o smaku gumy balonowej, ma w ustach język swojego dyrektora i w kalendarzu chłopca, który pachnie jak podpalony dezodorant i szesnasty dzień października. jej biurko - ołtarz zdrady, złożono tam ofiarę ze wstydu, dziurkacza i spinacza biurowego, a kurz na blacie wygląda jak popiół po spalonych wymówkach. frank szwajcarski - kochanek numer trzy, gryzie ich po nerkach, każe im szeptać „spłacimy to” w rytmie ciężkiej arytmii serca, jakby oddech był walutą, a wstyd - oprocentowaniem. ich dusze - klatki na ptaki, ale ptaki dawno zdechły, więc robią teraz za dekoracje, a w nocy śpiewa im tylko przeciąg - głosem utraconych pragnień. na ścianie zdjęcie: ona patrzy w przeszłość, on w hipotekę, a między nimi - kody QR do niczego, które po zeskanowaniu pokazują tylko błysk wspólnego milczenia. seks - jak aktualizacja systemu Samsunga: wymuszona, zimna, a coś potem działa zawsze wolniej. ich ciała zsynchronizowane, ale dusze dawno utraciły łączność z serwerem. miłość - czarna skrzynka: nikt nie wie, co się wydarzyło, ale wszyscy są martwi. może jeszcze w niej słychać echo: „przepraszam, że przestałem wierzyć w ciebie szybciej niż w Boga”. czasem śnią im się dzieci, uwikłane w kable, wrzeszczące „więcej kasy”, a szeptem dodające: „mamo, tato, coście ze sobą zrobili?” i znikają w reklamie kredytu odnawialnego, jak w portalu do piekła w formacie MP4. słuchają Spotify melancholii, piją wino z Biedronki zza rogu, jakby to był eliksir nieistnienia - tanie, ale skuteczne: usuwa ślady człowieczeństwa w 12 minut. czasem jadą do dziadków pod Bydgoszcz, gdzie choć pies Burek szczeka jeszcze po ludzku, a powietrze ma zapach wspomnień z czasów, kiedy nawet ból był prawdziwy. kochają się jak dwa cienie, które zgubiły źródło światła, ale jeszcze nie wiedzą, że już ich nie ma - bo ktoś właśnie zabrał im cienie ich własnych ciał i wrzucił do chmury jako kopię zapasową. życie? wersja demo z napisem: „pełna funkcjonalność po śmierci”. tylko echo między ścianami robi slam poezję z ich zawodu: „ja… ja… ja…” „może… może…” „zostań… albo chociaż odśwież stronę”. i tak trwają, z wdziękiem, jakby to był trend z TikToka albo nowa idea z TVN-u. płoną - nie od miłości, ale od przegrzanych ładowarek i niegasnących powiadomień o niczym. a gdy w końcu znikają - to jak ostatnie okno w przeglądarce: pełne zakładek, ktorych nikt już nie otworzy, i historii, której nikt nie zechce odzyskać, bo świat po nich wygląda jak ekran po burzy słonecznej - wypalony, piękny, bez danych, bez Boga.
    • chmury niebo spowiły początek jesieni kolorowe liście cieszą
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...