Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

teoria plasteliny pod palcem


dytko

Rekomendowane odpowiedzi

Pewien psycholog, Niemiec polskiego pochodzenia, Klaus Moskiewicz, zwołał europejską konferencję psychologów w Berlinie. Pojawiło się na niej wiele sław i zasłużonych naukowców, badaczy z tejże dziedziny. Przed częścią oficjalną konferencji była przerwa, dla odprężenia, przepłukania ciężkich, zamulonych gardeł. Dla gości specjalnych przerwa umożliwiała odpoczynek, zmianę odzienia na bardziej gustowne. Klaus przechadzał się długim holem prowadzącym do głównej mównicy. Pocierał ręce, miął i rozkładał swoje przemówienie zapisane na purpurowej papeterii. Zdenerwowanie i poczucie odpowiedzialności za własne słowa, myśli, zaangażowanie, wyniki wielomiesięcznych analiz, badań teoretycznych prowadzących do urzeczywistnienia swojej teorii dotyczącej odczuwania smaku i odróżniania czynników atmosferycznych opuszkami palców u nóg spowodowały, że oblały go wrzące poty, trząsł się. Zapalił papierosa, przetarł rękawem od marynarki spocone oczy. Rozprostował swoje przemówienie. Analizując je ostatni raz, zadrżał, zmarszczył czoło, zmrużył mocno oczy, wyciskając łzy, jak sok z cytryny. Zmiął przemówienie, zaciskając je mocno w pięści. Do konferencji zostało piętnaście minut. Zamówił podwójne whisky w bufecie znajdującym się na początku długiego holu. Wypijając cztery kolejki, wiedział już, że to będzie klęska, schyłek jego kariery. Pomimo świadomości, swojej wybitności, osiągnięć, męczył go i prześladował fakt, że będzie słuchała go śmietanka światowej psychologii, w dodatku ich uwaga będzie skupiona na durnej teorii, która mija się z rzeczywistością we wszystkich aspektach. Klaus chwiejnym krokiem kierował się w stronę mównicy, zatoczył wielkie koło, obijając się o ściany. Wlepił zamglone oczy w niewyraźną postać. Był to jego największy rywal naukowy. Ten patrzył się na niego z pogardą, uśmiechając się fałszywie i dopingując z dozą wielkiej ironii. Klaus potrząsnął głową. Na sali rozbrzmiał szum braw. Klaus nieśmiało podążał do mównicy. Podszedł do niego mały chłopczyk, uśmiechnął się, wyrwał skrawek pomiętego przemówienia, wciskając w jego dłonie nowiusieńkie, przejrzyste, zapisane kartki papieru. Klaus nie zdziwił się, nie zrobiło to na nim większego wrażenia, odwrócił się i podszedł do mikrofonu. Oklaski umilkły momentalnie. Moskiewicz rozejrzał się po całej sali, robiąc durnowaty uśmiech, chrząknął i spojrzał na swoje przemówienie. Zawiesił przejmujące spojrzenie na jego tytule. Myśl przewodnia całego rozważania w owym przemówieniu brzmiała: „Człowiek Obiektywny – następstwa, egzystencjalizm bezpośredni”. Po przeczytaniu wstępu zdenerwowany rozejrzał się dokładnie. Nie widział nikogo podejrzanego, ani dziecka – winowajcy. Postanowił zaryzykować i przeczytać ten wywód. Dotyczył on rozważań nad człowiekiem obiektywnym, jego życiem, pojmowaniem i wyrażaniem się poprzez uczynki i charakter. Zakres tej teorii obejmował wszystkie etapy życia, egzystencjalizm pośredni i bezpośredni, świadomość egzystencjalną. Wywód zawierał również dokładną analizę, jak i kryteria, które musi spełnić człowiek, by mógł być obiektywną istotą we wszechświecie. Było też wiele sprzeczności wiążących się z granicami poszukiwań i granicami psychologicznymi, jakie występują po drodze. Swoje przemówienie uwieńczył wspaniałym cytatem swojego ojca – „Psychika ludzka jest jak plastelina, psychologia niczym człowiecza dłoń. Uformuje każdy zakątek naszej psychiki i niewiedzy”. Tysiące rąk fruwających w powietrzu wydawało bardzo satysfakcjonujący, a zarazem szokujący Klausa dźwięk w postaci zasłużonych, mocnych braw. Ale to nie koniec przypowieści.
Minęło kilka miesięcy od tejże konferencji. Moskiewicza dręczyła myśl, że to nie jego teoria, nie jego odkrycie, choć zgadzał się z owym poglądem całkowicie. Całymi dniami siedział przy oknie, wypatrując ludzi, chodził często na spacery, siłownie, do ogólnie dostępnych miejsc publicznych, gdzie mógł obserwować ludzkie zachowania. Analizował sekwencje ruchowe, badał ich każdy krok, sporządzał wykresy, klasyfikował do różnych grup, podgrup, wyciągał wnioski, nadawał im nazwy, wyłaniał zachowania przewodnie w danej grupie czy gromadzie. Pracował nad nową teorią poznawczą psychiki człowieka, jego pochodzenia, pierwotności, rozwoju inteligencji itp. Próbą poznania miała być analiza ruchowa człowieka. Określił i nazwał podstawowe ruchy związane z chodzeniem. Były to ruchy – posuwisty, kulisty, epsypelistyczny, areodeklinowy i analny. Owe ruchy dzieliły się na kilka podgrup związanych z przewagą domieszek innej grupy. Klasyfikacja ta dotyczyła jedynie mężczyzn z uwagi na to, że teoria ta wykluczała udział kobiet z powodu niekompletnych dowodów na skłonności ruchowe tej płci. Ruch posuwisty polegał na ruchu cyklicznym, dynamicznym nóg z dużym naciskiem na zewnętrzne strony stóp. Ręce zgięte w łokciach, kurczowo przylegające do pasa. Ta cecha dużo świadczyła o człowieku według jego teorii. Istota poruszająca się w sposób posuwisty jest człowiekiem sukcesu, ignorantem, z własnym poczuciem czasu, z bujnym życiem pozamałżeńskim, żona przygotowywała świetną kuchnie. Ruch kulisty objawiał się niezwykle precyzyjnym, dynamicznym i kołowym (jak sama nazwa wskazuje) ruchem bioder. Takiż człowiek, zazwyczaj należał do grona alkoholików, lecz nie anonimowych, ponieważ charakteryzował się bezwstydnością w stosunku do otoczenia. Człowiek bardzo otwarty, uczciwy, lecz nie ułożony. Żona gotuje nienajgorzej, preferuje kuchnię tradycyjną. Sfera seksualna bardzo uboga ze względu na mało wyczulone narządy płciowe na wszelkiego rodzaju impulsy pobudzające. Ruch epsypelistyczny cechował się odmienną zupełnie techniką od reszty. Człowiek tzw. epsypelatius chodził tyłem, wyłączając zupełnie z ruchu kończyny górne, takie jak ręce. Jego życie, było przewrócone na opak. Zazwyczaj pechowiec, pesymista, wredny kłamca. Jego żona nie gotuje w ogóle. Jest agresywny, szokujący ze względu na swoją oryginalność i nietypowość. Areodeklinacja polegała na tym, że natura i przypadkowe zdarzenia losowe wprawiały w ruch osobnika np. za pomocą wiatru, stromych wzniesień, potrącenia przez kogoś, popchnięcia itp. Człowiek ten wyzwala się od udziału własnych mięśni. Typowe dla tych ludzi jest niepunktualność, problemy z erekcją, zaniki pamięci, skąpstwo, problemy z koncentracją. Zazwyczaj są kłamcami, ale za to odporni na autosugestię, zwykle nie mają żon. Ruch analny był wyjątkowo trudny do wykonania, a jego praktykanci i prekursorzy szczycą się ową odmiennością. Według zwolenników, część ciała, jaką jest ludzka pupa, powinna być bardzo eksponowana i przyozdabiana z powodu jej wielkiego znaczenia w życiu. Uważał, że skoro człowiek przez całe życie na niej spoczywa, gdy jest zmęczony, wymaga pielęgnacji i dużo odpoczynku. Pupa odgrywa rolę regeneracyjną, wypoczynkową, jak i rolę wypróżniania. Tak więc wszyscy ludzie chodzący analnie wypinają swoją pupę, która jest zazwyczaj goła lub też eksponowana różnego rodzaju kolorowymi ozdobami ręcznej roboty. Są to ludzie bogaci, szanowani, wywodzący się z wyższych sfer. Równie skąpi jak areodeklinaci. Są bardzo zboczeni, praktykujący seks analny i co za tym idzie, większość jest homoseksualistami. Charakteryzują się w przeciwieństwie do innych grup, wielką inteligencją, niespotykaną zręcznością i sprytem. Był to najrzadszy gatunek, którego Moskiewicz poszukiwał. Sporządzając ową analizę, klasyfikację, rozmyślał o podrzuconej mu teorii obiektywnego człowieka.
Wpatrywał się w kwitnący szarością krajobraz za oknem, oddalając swoje myśli od wszelkiego rodzaju nierówności. Kiedy nagle, w chwili jego zadumania, zadzwonił telefon. Zerwał się szybko i podniósł słuchawkę:
- Halo...
- Dzień dobry panie Moskiewicz – powiedział męski głos w słuchawce.
- Z kim mam przyjemność? – zapytał Klaus.
- Byłem na konferencji w Berlinie, słyszałem pana przemówienie
- Wie pan... ludzi było zbyt dużo, nie kojarzę każdej twarzy –przerwał mu Klaus.
- Rozumiem, dzwonię, ponieważ jestem człowiekiem, którego pan szuka.
- Ja nikogo nie szukam – odpowiedział z pewnością Moskiewicz.
- Nie sądzę, szuka pan człowieka obiektywnego.
Klausowi zaświeciły się oczy, pełny zaskoczenia zapytał:
- Skąd pan wie, że jest pan obiektywną postacią, której szukam?
- Wiem, niebawem nim będę, czuję to...Wiem również, że bardzo zależy panu na znalezieniu pełnego obiektywizmu w istotach żywych.
- Tak ma pan rację...jak mogę się z panem skontaktować, żeby porozmawiać bardziej konkretnie?
Zaległa chwilowa cisza w słuchawce, nagle, zamyślony głos odpowiedział:
- Myślę, że za tydzień będziemy mogli się spotkać. Podam panu szczegóły listownie.
- Dobrze - odpowiedział Klaus.
Odłożył słuchawkę z wielką ekscytacją. Minął tydzień. W skrzynce pocztowej Klaus znalazł list. Otworzył ostrożnie. Były podane szczegóły spotkania z tajemniczym mężczyzną. Napisał, że charakteryzować go będzie apaszka na szyi koloru obiektywnego. Doktor psycholog przygotował się do tego spotkania bardzo dokładnie. Zabrał ze sobą wszelkiego rodzaju urządzenia badawcze jak wykrywacz kłamstw i różne preparaty dożylne. Spotkanie miało odbyć się w parku niedaleko centrum. Zachodziło słońce, Klaus stał w umówionym miejscu, licząc każdą minutę spóźnienia, tłumacząc je przeróżnymi historyjkami z wyobraźni. Po chwili zauważył, że obok na ławce usiadł mężczyzna. Onieśmielony Klaus podszedł do niego i zapytał:
- Przepraszam, czy jest pan obiektywny?
- Owszem jestem – odpowiedział – mężczyzna.
Rozpromieniony Psycholog powiedział:
- Naprawdę cieszę się bardzo, że mogłem pana poznać.
Facet zmarszczył brwi i zapytał:
- Czy pan jest gejem?
- Nie - odpowiedział ze zdziwieniem Klaus.
- Bo ja jestem - to mnie czyni obiektywnym.
- Uważa pan, że obiektywizm opiera się tylko na sferze seksualnej?
- Ależ oczywiście - odpowiedział mężczyzna.
Klaus podrapał się po głowie, zastanowił chwilę i zapytał z ostrożnością:
- W takim razie, co pan myśli o kobietach?
- Kobiety są zimne, gdy nie kochają, gorące, gdy jest się ich światem – odpowiedział.
Mężczyzna zapalił papierosa. Klaus przyjrzał mu się dokładnie, zauważył, że odpalił go od filtra. Psycholog podejrzewał, że to epsypelatius, człowiek chodzący tyłem. Z uwagi na jego charakter i uwarunkowania, doszedł do wniosku, że kłamie. Życzliwie podziękował mu za pomoc i odszedł. Idąc w stronę swego domu, zauważył leżącego w kałuży człowieka. Podbiegł do niego, przyjrzał mu się i zauważył apaszkę koloru obiektywnego. Przetarł oczy, wzdychał chwilę, uzupełniając w myślach teorię obiektywizmu człowieczego. Zapisał w notatniku ważne szczegóły, pozycję leżącego, określił jego obiektywizm w stanie spoczynku, kiedy nie działają na niego żadne siły perswazyjne. Był wolny, obiektywny, teraz i nigdy więcej. Zmartwiony zakrył jego ozdobną pupę płaszczem i z ciężką głową odszedł, zataczając się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...