Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gdyby tylko tak można było zrobić
to nigdy nikt by nie czekał -
w końcu na nic i na nikogo.
I to by dopiero było istne skaranie boskie -
mieć to co się chce i to od ręki -
żeby nie powiedzieć - z niczego
czy nie daj Boże - na zawołanie.
Jednak w życiu tyle można mieć tyle zrobić
ile się w głowie nie mieści -
ale żeby coś było potrzeba -
to jest dopiero potrzeba nad potrzeby.

Opublikowano

co tu zrobić, gdy się chce
tyle zrobić - tyle mieć
co chcieć, czego nie chcieć mam
czy w potrzebie radę dam

odpowiedzieć myśli tej -
pielęgnować szczerze chciej
co prawdziwe - temu wierz
dążeń cnych spełnienia chcesz

potrzebę mieć




:-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja wysiadam, a przynajmniej mi się to bardziej podoba od własnych słów. Ale też niekoniecznie chodzi mi o potrzebę dążeń cnych, czy też zaspakajania się od niechcenia (bo prędzej chodzi mi o potrzebę /że tak powiem/ uświęconą potrzebą. Pozdrawiam
Opublikowano

potrzeba z potrzeby piękniejsza, gdy wierzysz
że chceniem niechcenie w mądrości zastąpi
najpiękniej, a zatem nie tyle, by szerzyć
potrzebę, lecz spełnień jej niech nastąpi

z mowy - czyn :-)



Twoje słowa do ważnych refleksji skłaniają. Jeśli się podoba, to tylko przy okazji. "Zaczyn" był Twój!! :)

Pozdrawiam ciepło.

Opublikowano

WiJa - zupełnie niepotrzebnie. To jest takie miejsce, w którym każdy może znaleźć coś pięknego i ważnego dla siebie, więc jeśli Twoje słowa skłaniają kogoś do refleksji, to tylko się z tego raduj :-)

Pozdrawiam :-)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Co ta dziewczynka wyprawia z gołębiami, cudo. Nie wiem czy Chopin piękny czy balet. Jedno i drugie piękne.:)  
    • Mama z tatą, trącając się łokciami, Szatkują kapustę do kiszenia na zimę. Córka gołymi stopami, z chichotem, W beczce tańcuje na dyskotekowe rytmy.   Nadchodzi jesień, robią zapasy na chłody. Wujek wędzi schaby, balerony, cuda same. Kręci kiełbasy na metry, bez umiaru żadnego. Tu salceson, tam kaszanka – jak z PRL-u.   Przyprawy dobiera i w gary układa. Ciocia Maja, rozwiedziona z Guciem, Łezkę puszczając z oka smutnego, Mak uciera na ciacho przepyszne.   Para bucha pod sufit, plątanina, krzyki, Po piętach się kaleczą, palce rozdeptują; Jedno klnie, drugie przeprasza na klęczkach. Pies zwąchał kęs smakowity na stole,   Jęzor wywalił i łuuu – wyje wniebogłosy. Przy piecu chlebowym, rozgrzanym, Romek, lekko przypudrowany mąką, Nadzór baczny trzyma, a piec czujny   Nad Romkiem podchmielonym. Taka to piekarska komitywa. W tym rwetesie, w tej bieganinie Za własnym cieniem i ogonem,   Łomot od drzwi słychać, łubudu! Ki czort? – pada pytanie gospodarza domu. „Listonosz Maciek, dobre wieści przynoszę” Azor, bierz go, kapusia, bimber wyniuchał.   Nagle coś zamarło, nikt się nie spieszy, bezruch. Nawet zegar zawiesił wskazówki na kołku. W kuchni, pachnącej jeszcze wiejskim jadłem, Czas utknął w kadrze, a projektor zgasł…    
    • utrwaliłem się na tym zdjęciu za oknem wiatr ulice machają ogonem   nie mogę zasnąć żarówki mruczą koty świecą oczami  
    • jasność zaprzęgnięta do bezlitosnej walki z chandryctwem! kantaty zastępujące wszechrozbrzmiewający muzak! właśnie, pomimo, iż do Bożego Narodzenia jest jeszcze sporo czasu, przyszli do nas kolędnicy-jasełkowicze. aż uginają się, spoceni, pod ciężarem kilkudziesięcioletniej szopki. z sapaniem stawiają lakierowane skrzynisko na środku dużego pokoju. przedstawienie czas zacząć! diabełek wysuwa łuszczący się z farby, pomarańczowy język, Śmierć robi zamaszek kosą na zardzewiałej sprężynce  –  i pstryk! – głowa Heroda wystrzeliwuje. nieco za mocno. turla się pod komodę. raczkuję, macam. jeju! co u licha? zamiast drewnianej łepetynki  – cud! – wyciągam zwinięte w kłębek... kociątko. uśmiechasz się, kochanie. w tej magii nie ma nic ponadnaturalnego – mówisz przejmując ode mnie kiciulka-dzidziulka. i dzieje się wielkie święto: moje wyżyny lekko i z wyczuciem napływają na twoją nizinkę.
    • @lena2_ rozumiem doskonale, też wiekszosc moich utworow to obserwacja życia, ludzi, choć często piszę w pierwszej osobie, bo tak po prostu lubię. Ciesze sie ze Twoj telefon często dzwoni, skoro to Cię cieszy.   Moj dzwoni rzadko - no i cale szczęście

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozdrowienia
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...