Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Druga strona medalu


Rekomendowane odpowiedzi

Powiedz, mi proszę, sumienny robotniku
Kogo przedstawia ta rzeźba na pomniku?
Pomyśl: to wielki wódz został uwieczniony
Który zawojował cztery świata strony
Dumne jego czoło i dumna prawica
Surowa prawość spogląda z jego lica
Cóż to za wódz był! czegóż nie dokonał
Nim bohatersko w obronie kraju nie skonał
Wzniósł łuk triumfalny, zbudował wielkie mury
Pięć mostów i cztery tunele przez góry
Uchwalił nowe prawa - przypomnij sobie
Gdy umarł ludzie musieli tkwić w żałobie
Sławiono w pieśniach myśl innowacyjną
Dobroć serca, dumę, szczodrość lokacyjną
No właśnie, chwalono, lecz czy nie za bardzo
Powiedzieć muszę, wcale wodzem nie gardząc:
Ujrzałem nagle drugą stronę medalu
I zapytać chciałbym, bez nuty żalu:
Mów szczerze, człowiecze, kto mury budował?
Wódz niezmordowany w upale harował?!

Czy ktoś go wyręczył, jakiś budowniczy
Dlaczegóż to imię jego już się nie liczy
Czy ten człowiek miał głów sto, a ramion tysiąc
Nie sądzę, choć pochlebcy mogliby przysiąc
Ale - nie w pojedynkę wygrywał bitwy
Choć spełniały się słowa jego modlitwy
To Ci wszyscy, którzy w tym pomagali
W cieniu zwycięzcy nagle się pochowali
Kto miecz wykuwał, kto bochen piekł chleba
Kto sądy sprawował? Teraz przyznać trzeba
Niejeden pracował na triumfu godzinę
A kiedy nadeszła, musiał zejść w dolinę
Walczyli dzielnie, pracowali wytrwale
Patrzyli nań z podziwem, czasami z żalem
Ustąpić musieli temu, który stał na szczycie
I na głowach tłumów postawił swe życie
Kto pisze historię może zdecydować
Co wynieść na świecznik, a co pod dno schować
Więc idąc ulicą pomyśl pokutniku
Jaki "bohater" stanął na pomniku

14.02.2011 \ 03.2012

Przypomniała mi o nim Oxyvia swoim wierszem pt. "Żołnierz wrogiej armii".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Tobą, Sylwestrze. Muszę tylko dodać, że utwór nie jest nowy, ja go tylko odświeżyłem i nie chciałem już zmieniać formy. Kiedyś pisałem wyłącznie utwory w tej właśnie formie, później postanowiłem zrobić krok do przodu.

Żeby było śmiesznie, tamtych dwóch wersów nie było w pierwotnej wersji. A inspirację zaczerpnąłem z historii Rosji.

Pozdrawiam, do poczytania :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałam Twój wiersz kilka razy i mam mieszane odczucia; z jednej strony jest to życzliwa zazdrość, z drugiej uczucie przytłoczenia słowami. Zazdrość, ponieważ ja nie potrafię pisać długich, monumentalnych dzieł. Przytłoczona się czuję wyniosłymi, posągowymi słowami wiersza, które akurat w tym przypadku są adekwatne do tytułu i treści.
Nie przepadam za rymami gramatycznymi, coś mnie w nich "bodzie",
ale to moje subiektywne odczucie.
Podoba mi się zamysł i sens utworu. W każdym działaniu najważniejszy jest upór, zamiłowanie do tego co się robi i chęć doskonalenia umiejętności. Myślę, że to wszystko jest Twoim udziałem, życzę powodzenia, pozdrawiam serdecznie
- baba

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To rzeczywiście dość ciężki utwór, aczkolwiek lekko napisany :). Ty nie potrafisz pisać dzieł monumentalnych, ja dla odmiany nie potrafię zbytnio tworzyć lekkich miniaturek. Każdy ma swoją część.

Rymy gramatyczne? Kiedyś pisałem niemal wyłącznie takie utwory (spójrz na datę!), później trochę mi przeszło. Cały czas się ćwiczę, pomysłów mi nie brakuje...

Pozdrawiam ciepło
Roklin :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z wymową wiersza w zupełności. Nigdy żadna wielkość nie wyrasta z niczego, to cały naród na nią pracuje. A laury zbiera tylko jedna osoba.
Ale to może nie zawsze jest niesprawiedliwe? Jednak zwykle jest to człowiek, który jako jedyny umie wykorzystać talenty i pracę innych w tym najlepszym, najdoskonalszym celu i w ten sposób popchnąć cywilizację do przodu.
A jeśli chodzi o "wielkich wodzów", to ja ich nieszczególnie lubię. Zresztą ich "wielkość" jest w ogóle coraz mniej ceniona, a coraz bardziej jednak potępiana, przynajmnie w Europie, gdzie już mija moda na imperializm. I całe szczęście. :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oxyvio, dziękuję za komentarz :)
Tu znowu pojawia się pytanie: kogo możemy nazwać bohaterem? Moim zdaniem powinniśmy pracować na siebie (jednostkę bądź grupę), nie przyjmując cudzych zasług.
W dzisiejszym świecie ludziom brakuje autorytetów, kogoś, na kim można by się wesprzeć, kogoś, kto góruje doświadczeniem i wiedzą. Wystarczy popatrzeć na zawartość programów w telewizji (ciekawe pytanie: czy ten, kto wymyślił telewizor, przewidział, do czego zostanie on wykorzystany? ;p).
Nie podoba mi się polityka imperializmu - najpierw posprzątaj własny dom, zanim zabierzesz się za cudzy. Cóż, w gruncie rzeczy wiele zależy od nas samych...

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @egzegetaNie ma sprawy Wiktorze. Wiktorze, czy z tego tomiku wierszy zakosztujemy kunsztu pisarskiego Twoich dzieł? 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Rozdział dziewiąty      Minęły wieki. Grunwaldzkim zwycięstwem i przejęciem ziem, wcześniej odebranych Rzeczypospolitej przez Zakon Krzyżacki, Władysław Jagiełło zapewnił sobie negocjacyjną przewagę w rozmowach ze szlachtą, dążącą - co z drugiej strony zrozumiałe - do uzyskania jak największego, najlepiej maksymalnego - wpływu na króla, a tym samym na podejmowane przez niego decyzje. Zapewnił ową przewagę także swoim potomkom, w wyniku czego pod koniec szesnastego stulecia Rzeczpospolita Siedmiorga Narodów: Polaków, Litwinów, Żmudzinów, Czechów, Słowaków, Węgrów oraz Rusinów sięgała tyleż daleko na południe, ileż na wschód, a swoimi wpływami politycznymi jeszcze dalej, aż ku Adriatykowi. Który to stan rzeczy z jej sąsiadów nie odpowiadał jedynie Germanom od zachodu, zmuszanym do posłuszeństwa przez księcia elektora Jaksę III, zasiadającego na tronie w Kopanicy. Południowym Słowianom sytuacja ta odpowiadała również, polscy bowiem królowie zapewniali im i prowadzonemu przez nich handlowi bezpieczeństwo od Turków. Chociaż konflikt z ostatnio wymienionymi był przewidywany, to jednak obecny sułtan, chociaż bardzo wojowniczy, nie zdobył się - jak dotąd - na naruszenie w jakikolwiek sposób władztwa i interesów Rzeczypospolitej. Co prawda, rzeszowi książęta czynili zakulisowe zabiegi, aby osłabić intrygami spoistość słowiańskiego imperium poprzez próbowanie podkreślania różnic kulturowych i budzenie  narodowych skłonności do samostanowienia, ale namiestnicy poszczególnych krain rozległego państwa nie dawali się zwieść. Przez co od czasu do czasu podnosił się krzyk, gdy po należytym przypieczeniu - lub tylko po odpowiednio długotrwałym poście w mało wygodnych lochach jednego z zamków - ten bądź tamten imć intrygant, spiskowiec albo szpieg dawał gardła pod toporem czy mieczem mistrza katowskiego rzemiosła.     Również początek wieku siedemnastego nie przyniósł jakiekolwiek zmiany na gorsze. Wielonarodowa monarchia oświecona, w której rozwój nauk społecznych służył utrzymywaniu obywatelskiej - nie tylko u braci szlacheckiej, ale także u mieszczan i chłopów - świadomości, kolejne już stulecie okazywała się odporna na zaodrzańskie wysiłki podejmowane w celu zmiany istniejącego porządku. W międzyczasie księcia Jaksę III zastąpił na tronie jego syn, Jaksa IV, pod którego rządami Rzeczpospolita przesunęła swoje wpływy dalej na zachód i na północ, ku Danii i ku Szwecji, zaczynając zamykać Bałtyk w politycznych objęciach, co jeszcze bardziej nie w smak było wspomnianym już książętom.     - Niedługo - sarkali - ten kraj będzie ośmiorga narodów, gdy Jaksa ożeni się z jedną z naszych księżniczek lub gdy nakaże mu to ich królik - umniejszali w zawistnych rozmowach majestat władcy, któremu w gruncie rzeczy podlegali. I którego wolę znosić musieli.     Toteż i znosili. Sarkając do czasu, gdy zniecierpliwiony Jaksa IV wziął przykład - rzecz jasna za cichym królewskim przyzwoleniem - przykład z Vlada Palownika, o którego postępowaniu z wrogami wyczytał niedawno z jednej z historycznych ksiąg... Cdn.      Voorhout, 24. Listopada 2024 
    • @Katie , ciekawie jest poczytać o tego typu uczuciach. A czy myślałaś o tym, żeby zrobić krótsze wersy? A może właśnie takie długie wersy spełniają jakąś funkcję w tym wierszu... .
    • Zostały nam sny Zostały nam łzy   Z poprzednich wcieleń   A prawda okazała się kłamstwem Zapisanym w pamiętniku   Tam głęboko gdzieś na strychu
    • Dziewczynie stojącej w szarych spodniach przy telefonie spadł przy rozmowie ze stopy... więzienny drewniak. Stuk było słychać sto kilometrów dalej.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...