Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rapsodia polska III


Rekomendowane odpowiedzi

*
antypody światła trumienny lament buty umarłe
szarże ułańskie na pancerne zagony
wycie powietrza i rzężenie ziemi
słoneczko co mimo wszystko świeci zawsze wesoło
ponad krzyżami oplutych i pohańbionych

*
wypadło na was znienacka jak w podmiejskich kanałach
szczury i duszny smród przebiegłych rajfurów co gdzieś mają honor
gdy chodzi o własny tyłek - w egipskich ciemnościach
nie było faraona tylko ra fa fa fa i trup
(uważaj niedługo kolejna lekcja historii
zobaczysz i poczujesz to na pewno)


*
no i kto nam odda tamto zapatrzenie ten cień który zabrał stary świat
co pogrzebał umęczone szczątki przejrzałych chłopców i dziewczynek
którzy wierzyli jak smarkacze i padli jak śmieszni rycerze
zdradzeni na koniec 3 miliony razy
przez cyniczną handlarę świeżą baraniną

*
hufce przyduszonych robotników w błękitnych uniformach
z łopatami na sztorc ruszyły do budowy nowych fundamentów
lecz karmiony głodnymi kawałkami niedźwiedź
wkrótce stracił zęby
błękitna armia zapadła na cholerę
a swojskie świnie dostały sraczki ze strachu

wtedy jakaś nieudolna sprawiedliwość błysnęła olśnieniem w powietrzu
by potem zawisnąć na stryczku sklerozy i znów zakwitnąć na kupie mierzwy
kiedy spokój pod policyjną pałą stał się nieznośnym zatwardzeniem

solidarność to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię,
to brzemię niesione razem, we wspólnocie.
a więc nigdy: jeden przeciw drugiemu.*
JPII

*
w jednym szeregu z duszami na ramieniu z kneblem w zębach
wypełnieni piołunem i gniewem
tamci śliniąc pyski i nadymając przepite ryje
jak aniołki doktora mengele w zielonych wdziankach
na drogach i przejściach dla pieszych
z lufami czołgów wycelowanymi prosto między oczy

tego zapatrzenia nie odda żaden turbodymomen
a jej ciało nie wypluje zardzewiałych kul
które tamtej zimy przyjęło jak komunię
gdy o północy zagdakał karmazynowy kogucik w okularach od gagi
w towarzystwie pancernych zagonów


Zbyt często los wystawia zawyżone rachunki
zbyt często dzieje plują w twarz

*
potem nastała wielka uczta postna
i radosna czkawka
wtedy poznałem wszystkie smaki
choć teraz wiem że nie było warto:
cola nie lepsza niż kwas chlebowy
a schabowy lepszy niż bliny

przeto z aniołami i archaniołami
śpiewając zbawczy hymn jak duch narodu
wzbił się w górę ptak żelazny i pozostał w niebie
a na ziemię upadły pogięte puszki po konserwach
nieistotne z punktu widzenia absolutu

( może jeszcze trochę krwi?
mhmm ale samo osocze proszę
i białe ma być jak w rękawiczkach!)


*
tak więc kilka pytań

czy kiedy pada deszcz to naprawdę pada ?
a może to płacz?

czy kiedy mgła przychodzi to naprawdę mgła?
a może to pożoga?

nigdy jeden przeciw drugiemu pamiętasz?

lepiej się powieś

*

Niechaj więc będzie pozdrowiona
wyzwa-lana nie-podzielona nie-pokonana
i ukołysze serca patosem
(patos to odwaga bycia ptakiem)

w końcu tam gdzie te puszki stanie słup graniczny hardo
z rogatywką i biało czerwoną kokardą
będą na ziemiach od morza do morza
chorągwie biało-czerwone łopotać
będą na grobach warty kwiatów stały
i skowronki na niebie będą mazurki śpiewały

...a choćby i mimo Boga !


(no i przestań żreć karkówkę
z białymi ziemniakami i czerwonymi burakami
bo będzie kolejny samobój)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...