Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jeśli prawdą jest, co od dość dawna mówią niektórzy, że na początku było słowo - to właśnie wtedy musiała się zacząć literatura. A więc to ona - literatura - jest praprzyczyną wszystkiego. Zapewne można mieć co do tego wątpliwości. Czy jedno słowo jest już literaturą?

Kiedyś usłyszałem jak ktoś komuś radził: zapisuj wszystko, co tylko ci przyjdzie do głowy, bo zawsze może ci się to przydać. Od tej pory tak postępuję. Zapisałem już dziesiątki kartek i nic z tego nie wynika. Ale nie daję za wygraną.

Nie mam zamiaru wysilać się na jakieś literackie eksperymenty. W dzisiejszych czasach, jak to powiedział Stanisław Lem w jednym z wywiadów, więcej ludzi pisze książki niż je czyta. A miał na myśli normalne książki, pisane zrozumiałym dla przeciętnego czytelnika językiem, mające jakąś akcję, fabułę, nie zaś twory eksperymentalne, których nie rozumieją nawet ich autorzy.

We wstępie do wykładów o literaturze Nabokov rysuje sylwetkę idealnego czytelnika, któremu, między innymi, każe wyposażyć się w słownik. Jest to także wskazówka dla pisarza, że nie powinien unikać trudnych słów. Na ogół wiemy, co oznacza słowo egzorcyzm, ale już niekoniecznie co to jest egzegeza.

Legendy są jak wirusy. Mogą żyć tylko w organizmie nosiciela i przenosić się na inne żywe istoty. Mają wpływ, czasem groźny, na ludzkie życie. Weźmy choćby tę biblijną o stworzeniu świata. Niby nic, niewinna bajeczka, a jaką ma siłę. Są ludzie święcie wierzący w każde jej słowo. Przychodzi więc koniec tygodnia i co? Bóg musiał odpocząć po sześciu dniach, więc człowiek tym bardziej musi. A co gorsza człowiek w sobotni wieczór na ogół musi się napić.

Piję nie po to, by widzieć motyle, albo kolorowe kwiaty, te waginy roślin - jak napisał Houellbecq (Mapa i terytorium). Piję aby odetchnąć pełną piersią, odgrodzić się od szarugi, wyjącego potępieńczo wiatru i kretynów, którzy przyswoili sobie (sobie, sobie) na pamięć kilkanaście haseł z byle jakiej encyklopedii i mają pewność, że nie ma już nic więcej. Kiedyś skończyli jakieś studia, zdobyli stanowiska i pozycje społeczne (albo i nie), ale mają to coś: pewność, że są lepsi od innych. Komentują moje wiersze, a ich ulubionym słowem jest bełkot. Czyli że to, co napisałem, jest dla nich bełkotem. Dla nich. To znaczy - przyznają, że nie rozumieją. Nie starają się zrozumieć. Uważają jak Immanuel z Królewca, że mają w sobie to moralne prawo, ba, nawet obowiązek bycia weredykiem, i walą tę swoją (swoją, swoją) prostacką prawdę prosto w mój pijacki ryj. Pewnie, że nie tylko dlatego muszę się napić: niech sobie przypadkiem różni krytycy nie wyobrażają, że mają moc wpędzania w nałogi, choć czasami bywają przydatni jak emetyk. Ale dosyć o tym. Popijam, bo zżera mnie depresja, a depresja zżera między innymi dlatego, że popijam. Ponadto w moim wieku widać więcej. Wszyscy podróżujemy w czasie. Problem polega na tym, że jest to podróż w jedną stronę. Że nie da się cofnąć i unieważnić niektórych głupich postępków. Myślę jednak, że na początku błądziłem z niewiedzy lub głupoty, w związku z czym nie poczuwam się do winy. Pierwsze grzechy były przeze mnie niezawinione. Ale te same złe postępki, grzechy popełniane ponownie - ze świadomością czynionego zła - już jednak tak. Powstaje jednak problem: kto zatem ponosi odpowiedzialność za moje niezawinione grzechy? Aż strach pomyśleć, jaka może być odpowiedź. Poza tym, że w pewnym wieku staje tylko zegarek i czasami serce, już za specjalnie nie ma się czym podniecać. Oczekuję wszakże na jakąś rekompensatę za lata niezasłużonego poczucia winy. Chętnie przyjmę jeszcze kilka lat z niezłą laską i butelką dobrego trunku. Z dobrymi książkami, kinem, teatrem, restauracjami, Internetem (NIE DLA ACTA!).

Tak więc, wracając do pisania (zauważcie, że zaczyna się na pi, tak jak picie). Piszę wiersze używając wielu słów. Chcąc precyzyjnie coś wyrazić nie mogę ograniczać się nadmiernie. Nie dążę też do przypodobania się tym, którzy uważają, że szczytem poezji jest zwięzłość do potęgi. Spotkałem się kiedyś z opinią, że jakaś poetka osiąga szczyty kunsztu pisząc tylko jedno słowo. Moim zdaniem ta opinia, to szczyt egzaltacji krytyka, który ją wygłosił. Egzaltacyjne szczytowanie. Wyobraźcie sobie teatr. Na scenę wchodzi aktor (w tym przypadku może to być nawet autor sztuki), staje przed pełną widownią, milczy przez dłuższą chwilę, by wreszcie wygłosić swój tekst - jedno, jedyne słowo: MORZE ! Gasną światła. Część widzów wyobraża sobie morskie fale, słyszy szum fal, krzyk mew, czuje powiew bryzy. Inna część widowni myśli: MOŻE? Czy coś się teraz może wydarzyć? Coś strasznego, albo przyjemnego? A może chodzi o moc? Ktoś coś może? Może uczynić coś dobrego lub złego? Dalsza część słuchaczy, nieco przygłucha, usłyszała, że aktor powiedział BOŻE ! Głęboko wierzący przyklęknęli, ateiści zabuczeli, agnostycy zachowali obojętność. A co z tymi, którzy usłyszeli BO ŻE !? Bo że co? Gdyby aktor wygłosił dwa słowa, być może łatwiej byłoby zrozumieć jego myśl. W każdym razie jednowyrazowe utwory nie rokują dobrze.
C D N

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Być może człowiek umarł już dawno, odkąd powstał pieniądz, bez którego niemożliwe jest funkcjonowanie w tym najlepszym/najgorszym ze światów. Ludzie "płatni przy odbiorze", jak piszesz, to nic innego jak ludzie, którzy od stuleci kombinują, jak się sprzedać. Pomstujemy na prostytutki, handlujące swoim ciałem, a my wystawiamy na targowisko znacznie więcej - nasz czas, emocje, prywatność, relacje z innymi, wiedzę, wyobraźnię, przeszłość, przyszłość i teraźniejszość.. Żeby ktoś łaskawie ocenił, ile to jest warte, i rzucił nam za to jak ochłap najniższą albo średnią krajową. Tak mi się kojarzy złota klatka - a każdy ma swoją. I jak tu być? Istnieć istnieniem idealnym, wolnym, istnieniem które ma wartość dla siebie samego? Utopiści tysiącami rozbijali sobie łeb o rzeczywistość. Zmieniały się targowiska (dziś chyba największym jest internet), ale cały czas każdy z nas musi coś komuś udowodnić. Inaczej jest niewidoczny,
    • @lena2_ O, dzisiaj od rana mam szczęście do historii z morałem. Grzech zaniechania, o którym  piszesz, najczęściej ma podłoże w lęku. A to już się wiąże, zazwyczaj, z poczuciem sprawczości. Człowiek, który ma świadomość tego, że to co robi, ma sens i zostanie doprowadzone do zamierzonego rezultatu, po prostu działa. A kiedy czuje, że nic się nie da zrobić, że tylko narobi sobie kłopotów, wówczas betonuje się w bezpiecznej strefie komfortu. Brakuje mi czegoś w tym wierszu. Zaczęłaś od samego wierzchołka góry lodowej, a pod powierzchnią morza, tj. w duszy i umyśle ludzkim, dzieje się znacznie więcej.
    • Oceniam tę historię jako mocno schematyczną. Wiesz, taka duszoszczipatielna, z morałem, zresztą sama przyznajesz, że napisałaś ją pod kątem dyskusji z młodzieżą. To, że świat kocha jedynie pięknych, młodych i bogatych, pozostaje tajemnicą poliszynela, choć zdarzają się wyjątki. W środowisku poetów można oczekiwać większej wrażliwości i idealizmu, niż wykazała bohaterka. Niestety jednak, wyjątki potwierdzają regułę i karmią ludzką naiwność. Ewa to bardzo młoda dziewczyna, i element zaskoczenia mógł mieć dla niej kolosalne znaczenie. Gdyby Fenrir ją uprzedził wcześniej o swojej niepełnosprawności, być może miałaby czas przemyśleć sytuację i się z nią oswoić, zaakceptować. W idealnym świecie oczywiście szlachetna dusza w ogóle nie zwraca na takie sprawy uwagi, ale niestety, nie jesteśmy idealni. A jeśli założymy, że bohaterka opowiadania po prostu jest mało empatyczna, niedojrzała, egoistyczna, to może lepiej rozczarować się jak najwcześniej, wtedy, kiedy boli najmniej.
    • @violetta   A co? Pani już mnie nie kocha? Jakoś dziwnie pani już na mnie nie krzyczy...   Łukasz Jasiński 
    • spokój nie zawsze bywa święty gdy odwraca głowę by nie widzieć krzywdy pławi się w niewiedzy hodując beztrosko   obojętność
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...