Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jasne, morskie kolory ścian.
Połysk drewnianego parkietu.
Świecący znowu błękitem ekran.
Rozmyty obraz martwego kwiatu.

Filozoficzne myśli w głowie.
W żyłach nie dosyt alkoholu.
Serce swe suche korzenie rwie.
Tu nikogo nie ma już w holu.

Na ulicy pasiaste brygady
zajęły już swoje pozycje.
Nie przejdziesz, nie ma rady.
Dawno zniknęły ich ambicje.

Miałeś pracę dobrze płatną.
Ale już nie jesteś potrzebny.
Kogo jeszcze ryby dziś zetną?
Zapomnij o tym, że miałeś sny.

W cyrku zwięrzęta dzikie
kłócą się o darmową paszę.
Koryto jednak jest wąskie,
więc zeżrą jedzenie nasze.

A ja widzę z granitu grób
stary jak ciągle są Polanie.
Leży tam od dawna żywy trup,
ciągle dostaje jeszcze lanie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie zgodze sie
jest masa wierszy gorszych od tego a takze są w P i jeszcze ludzie się nimi zachwycają

wiersz nie jest zły choc nie powiedziałbym że to wiersz...

jest zamysł, ale brakuje srodków - jest mało interesujace

ale troche wprawy i bedzie lepiej

Tera
Opublikowano

Myslę, że nie ma sensu tego już przerabiać bo wyszłoby zupełnie coś innego. Ale faktycznie te rymy są nieciekawe. Niech to juź tu zostanie. czasem mam tak, że jak coś napiszę to jestem z tego zadowolony. Ale jak przeczytam to za jakiś czas to nieraz aż mnie skręca. :] Nie potrzebnie odrazu to zamiescilem. Przepraszam za dostarczenie pracy moderatorowi ;)

Opublikowano

więc może wartoby było najpierw odlozyc wiersz na jakis czas, przeczytac go za kilka dni i ocenić czy nadaje się do zamieszczenia i w jakim dziale...bo niestety ale nie tylko moderator poswieca Panu swoj czas, skoro nie chce Pan nic zmieniac, to przepraszam ale po co my się w ogole wysilamy???Wybacz , ale taka postawa strasznie mnie irytuje

Agnes

Opublikowano

czemu Panie Janie Polski ten utwór spadł do piasku skoro w P jest wiele wiele wiele wiecej tesktów niższych lotów - prosze wybaczyc ale to chyba kwestia gutu - a nie tym powinna kierować sie moderacja przy przenoszeniu wierszy...

w tym są chociaż jakieś ciekawe spostrzeżenia...

ale nie chodzi o to ze go bronie bo sam również uwarzam ze powinien byc w piasku ale wydaje mi sie conajmneij dziwne że armia beznadziejnych tworów dalej jest w P a ten (w porównaniu do tamtych jest w piasku)

Tera

Opublikowano

Panie Tera,
proszę czytać to, co jest napisane. Nie mam czasu, żeby kążdemu tłumaczyć się z każdej czynności. Napisałem: "Proszę pokazać go po poprawkach" - coś jeszcze niejasne?
Acha, a cóż to sprawiło, że zawitał Pan w progi Piaskownicy?
Pozdrawiam Jan P.

PS Autora zachęcam do pracy - przy wierszach "bez-nadziejnych" - zazwyczaj nie piszę nawet kropki ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi  a potem ktoś głowę kata zetnie  
    • @Nata_Kruk musi być szalony, bo czasem jestem szalona dzięki   @Kwiatuszek dzięki
    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...