Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Paryż


Rekomendowane odpowiedzi

Pod koniec roku akademickiego dałam ogłoszenie; absolwentka Akademii Sztuk Pięknych poszukuje pokoju pod Warszawą. Nie byłam jeszcze absolwentką, ale co tam. Marzył się stryszek na wsi i taki stryszek mi się trafił. Domek należał do państwa B. starszego małżeństwa o ambicjach artystycznych; on śpiewał, ona malowała. Piętrowa ruderka otoczona lasem była niegdyś domkiem myśliwskim, resztówką po dworku który im zabrano. Dlatego państwu B. tak bardzo zależało, żeby żaden z piekielnie zimnych pokoików nie wpadł w niepowołane ręce. Na dole mieszkał Bułgar, kompozytor.

Mama, wiedząc o tym, że z Warszawy i tak i tak będziemy musiały się wyprowadzić ciułała przez dłuższy czas i teraz mogła państwu B. zapłacić za rok z góry. Nareszcie byłyśmy u siebie.

Pokoik na piętrze, trzy na trzy, nie więcej, umeblowany był antykami. Łoże zdobne intarsją, stół z rzeźbionymi nogami, umywalka z marmurowym blatem i piecyk żeliwny z rurą, pięknie ozdobiony. Byłam radośnie podniecona. Gdzieś tam, za szosą lubelską podobno płynie Świder.

To nic, że lato spędzę w samotności.

Bo z Gabrielem rozeszłam się na wiosnę. Nie kłóciliśmy się, o nie. Nigdy się nie kłócę. Po dwóch latach było po prostu nudno. Zaczęłam sama chodzić do filharmonii i tam poznałam klarnecistę. Studiował, ale grał jazz. Dobry pretekst, żeby odejść od Gabriela. Muzyk na imię miał Rajmund, co obniżało nieco jego atrakcyjność i małą głowę co z kolei odbierało mi całą przyjemność z pocałunków. Nie ważne. Ważne co działo się z Gabrielem. A on cierpiał.
Co gorsza, niczego nie rozumiał. Nie rozumiał, że z mojej strony to może był tylko gest obronny (na równi ze znudzeniem). Przecież tak bardzo chciał uciec do Paryża, a ja z nim nie ucieknę. Nie chcę. Ukradkiem śledził mnie w pracowni, wyglądał za mną na korytarz, śledził gdy wychodziłam na Krakowskie, ale już nie z tym klarnecistą, tylko z S. najprzystojniejszym w całym korytarzu. Lecz na na tym nie poprzestał. Potem zaczęło się dziać TO. Uczty, balangi, na które zapraszał do swojej klitki wszystkich kto popadnie. O tym, co tam się dzieje było głośno. Bardzo głośno. I nikt na pewno się nie dziwił dlaczego mnie tam nie ma, bo dla wszystkich, którzy pili na cudzy koszt było aż nadto oczywiste; porzucił mnie i odzyskał wolność.
Potem wszyscy się rozjechali. Zaczęły się plenery.

A ja na pięterku zaczęłam pisać scenariusz nigdy nie skończony. W zachwycie nad rzeką, lasem, nową sytuacją.

Październik na ASP zaczął się od przygotowań do wycieczki. Paryż. Mnie to nie obchodziło wcale. Skąd miałabym wziąć pieniądze? Ale Gabriel był podniecony. To była jego szansa. Zostanie tam. Ucieknie. Wiedziałam o tym. Tylko ja.

Musiało mu zależeć na tym, być może zależało również mnie, bo w przeddzień wyjazdu szliśmy przez całe miasto do jego klitki na Mokotów. Trochę się tam zmieniło. Łóżko stało przy innej ścianie. Widocznie bardzo tego chciał, a ja jemu uległam. Ale już bez emocji. Chłodno. Tak mi się wydaje. Pamiętam, że siedzę na tym łóżku już po wszystkim, wciągam rajstopy, a on na mnie patrzy. Patrzy na moje nogi, potem twarz. Wiedziałam; jest mi już obojętny, ale tego spojrzenia nie zapomnę nigdy.

Wycieczka do Paryża wróciła po tygodniu bez Gabriela. Co się działo za kulisami nie wiem. Czy ktoś wyleciał? Pewno tak. I kto był przesłuchiwany? Nie wiem. Mnie nie pytano o nic.

Zaczęła się mroźna zima, a ja musiałam dojeżdżać do Warszawy. Na nic nie było już pieniędzy. Nie miałam płaszcza ani butów. Kalosze wypychałam gazetami, by nie odmrozić nóg. Płaszcz dostałam od kogoś. Męski. Bo byłam niezaradna. Innym się jakoś udawało. Mnie nie. Tak było i pozostało. Lecz długo pamiętano o mnie. Pamiętano, że byłam parą z Gabrielem, a on mnie zdradził i zostawił.

http://www.supershare.pl/?d=8833906C2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię klimaty pamiętników, zwłaszcza gdy mają w sobie jakąś treść. Tak właśnie jest w przypadku tego tekstu. Lekkie pióro i brak nadymania tworzą swoisty klimat podróży w przeszłość. podoba mi się.

Aczkolwiek zdarzają się błędy stylistyczne, które fajnie byłoby skorygować. "Muzyk na imię miał Rajmund, co obniżało nieco jego atrakcyjność i małą głowę co z kolei (...)." To jeden z przykładów.

Z chęcią poczytam inne Twoje teksty, pozdrawiam ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę bez personalnych uwag pod moim adresem. Nie jesteśmy kumplami. To co ja lubię to moja sprawa. Literatury fantastycznej nie lubię, a Pan najwyraźnie nie orentuje się za bardzo, co to jest dzieło literackie. Wiekszość literatury fantastycznej to nawet nie wyobraźnia autora, a zestaw znanych klisz w różnych konfiguracjach. Zwykle jest to literatura klasy B lub C.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...