Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Baśniowy świat zimy


Rekomendowane odpowiedzi

Baśniowy świat zimy

Baśniowy świat zimy, białopióry ptak,
Osiadł szronem na łozie, jałowcowy krzak.
Puchem piórek popruszył, białośnieżnej gładzi,
Pomalował przyrodę w skrzącej w słońcu szadzi.

Wyhaftował na szybach misterne koronki,
Zwisa w brzozie warkoczem, w malownicze strąki.
Zawisł stożkiem lizawek, dzid przejrzyste sople,
Z których słonko wytacza brylantowe krople.

Na podwórku gdzie kopców owale pagórka,
Mróz nasrożył śnieżynki w platynowe piórka,
Śpią plecami dotknięte tuż przyrożnej siatki,
Rozpoznaje po futrze, polarne niedźwiadki.

Gdzie potoki, dziś nitka, otulona struga,
W białych śnieżnych kołnierzach, futra, okiem mruga.
Mruczy, mrozem strwożona, tam gdzie wody wstęga,
Nie zniewoli jej zima gdyż wspólnoty głębia.

Wiszą nad nią schylone wiekiem i żywiołem,
Różne drzewa gatunki, przemienne i społem,
Dziś względem jednakie, te groźne, kosmate,
Finezyjnie wysmukłe, garbate, sękate.

Wiatr zbudował kurhany, zimowe pomniki,
Małe bąbki ozdobił, kajki róży, dzikich,
Dmie po polu dmuchawce, gwizda nad potokiem,.

Tuman śniegu wzbił w niebo, stał chwilę obłokiem,
Spada gwiazdek milionem, jak drogie kamienie,
Którym pewnie Bóg chciałby obdarować ziemię.

Cisza. Zwiastun przed burzą lub nocy zaćmienie.
Półmrok lasu obrzeżem, w pojedyncze drzewa,
Kępy krzewów, pól skraje, szal nocy obwiewa.

Snuje rowem potoka, już zwisa nad lasem,
W szale chmury okryty, wypływa tym czasem,
Warkocz włosów anielskich, stoczył się potokiem,
Z księżycowym uśmiechem po świecie szerokim,
Znów miliony gwiazd ziemi rozbłysły brylanty,
Promieniste zabłysły pary wodnej kwanty.
Przyodziane w kożuchy przy drodze, drzew raje,
A na polach i łąkach, strojne mikołaje.

Księżyc nocy przewodnik, pradawnym zwyczajem,
Jakby nie chciał przeszkadzać, ślizga lasu skrajem,
W mateczniku wyszukał hałaśliwe dziki,
Ryją pośród dębczaków, strzelają patyki,
Kwik, ogólny harmider. Znużony hałasem,
Księżycowym wiódł okiem, po koronach, lasem,
W oszronionych modrzewiach, jak latem igiełki,
Zimą zdobiły śnieżki, gwiazd szronu perełki.
W szmaragdowej jedlinie na śnieżnym prześwicie,
Platynowy zwisł diadem w księżyca zenicie.
Inny w słońcu, zaś w nocy innym ogniem strzela,
W aksamicie gwiazd nieba, zaskoczy wizjera.

Jaru nie mógł oświetlić, zbyt głęboki pewnie,
Twarz swą zwrócił ku wiosce, żachnowszy się gniewnie,
Smogiem dymu pokryta, jak skaliste szczyty,
Wystawały nad chmur dym, resztą chałup pokryty,
Komin tylko i strzecha, skaliste wysepki,
Strzechy dym już ogarniał, a kominów łebki,
Jak wulkanów gejzery ku niebu buchały,
Domowego ogniska ciepłem pilnowały.

Rozgniewany do końca jej nie gościnnościa.
Po drabinie wspiął nieba, z przekorą i złością,
Usiadł w nieba zenicie i w końcu zrozumiał,
Że mieszkaniec tej ziemi, bronił się jak umiał,
Też przed zimą i nocą, taka Stwórcy Wola,
Zatem wszystko co stworzył niech łączy pokora.
I od tamtego razu bez cienia wątpienia,
Choć Bóg pory roku, dzień w noce przemienia,
Wiedzie żywot przyjazny i zwady nie szuka,
Dobrze kiedy z życia właściwa nauka.

Józef Bieniecki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...